Rozdział 19

72 21 81
                                    

W przerwie obiadowej, głęboko udręczona stresem postanowiła nie korzystać ze stołówki. Zadzwoniła do ojca. Nie opowiedziała mu szczegółowo, co dokładnie zaszło między nią a generałem Oneyedem, ale zasygnalizowała, że doszły ją słuchy o kiepskim samopoczuciu Jaspera. Nawet James Woormwood, nie był w stanie wszystkiego ukryć, biorąc pod uwagę, że od lat korzystał z pomocy najlepszych uzdrowicieli, którzy podlegali bezpośrednio koronie. Od tamtego momentu, myśli o Jasperze, o jego zdrowiu oraz o napiętej sytuacji z generałem nie pozwalały jej się skupić na obowiązkach. W tej chwili czuła się jak marionetka, której sznurki trzyma ktoś inny.

Jasper był chory, a wciąż nieznane były przyczyny jego dolegliwości. Te niepewności budziły w niej najgorsze obawy. Strach przed nieznanym krążył w jej głowie, potęgowany myślą, że może to być coś genetycznego. Coś szeptało jej uporczywie, że może podzielić los matki.

Najmniejszym więc, na co miała ochotę, były teraz kolejne zajęcia.

Pomieszczenie, w którym miały odbywać się rytuały, było dla niej źródłem nieustannego zachwytu. Za każdym razem, gdy wchodziła do środka, odnosiła wrażenie, jakby miejsce to przeszło niesamowitą metamorfozę, dostosowaną do tematu kolejnych zajęć. Tym razem atmosfera przypominała jej klasztor konwersów – miejsce skupienia i kontemplacji.

Zamiast tradycyjnych krzeseł, na podłodze rozłożono białe maty, które tworzyły przestrzeń sprzyjającą medytacji. Kadzidła delikatnie unosiły się w powietrzu, wypełniając je subtelnym, kojącym zapachem. Usunięto wszelkie ozdoby i zbędne dekoracje, co dodatkowo potęgowało uczucie minimalistycznej elegancji. Zwisające w cieniu ścian pnącza, przesycone nutką wanilii, od razu skojarzyły jej się z podwójnikiem – rośliną, która potrafi w niesamowity sposób wpływać na stan umysłu. Leatherflower nie był tam przypadkowo, jej sprawne oko wychwyciło go od razu. Wpływał korzystanie na układ oddechowy.

Zaszyła się w rogu sali, zajmując ostatnie miejsce. 

— Czy wiecie, że odpowiednim oddechem można nawet zwolnić rytm serca? 

Rośliną na ścianie również — pomyślała. Był przecież znanym, doskonałym środkiem usypiającym, a w większych ilościach mógłby nawet zatrzymać serce. Dziś jednak nie zamierzała dopuszczać się skrajności. Chciała jedynie wykorzystać go na Temarii — zaledwie odrobinę, tak, aby przez chwilę mogła skupić się na swoich myślach, na tym, co ją dręczyło. 

 Oczywiście, Raven była ostatnią osobą, która sięgałaby po przemoc, nawet w myślach. W obecności najwyższej kapłanki, zresztą osobie szanowanej i czczonej na każdym kroku, w jej wnętrzu budził się jednak jakiś zupełnie inny głos. Głos niezadowolenia, pragnienia, a może nawet buntu. To było dziwne, zważywszy na fakt, że najwyższa kapłanka była traktowana niemal jak święta, a jej obecność powinna działać uspokajająco. Dziś jednak chciała, tylko by chaos na moment ustał, by mogła zamknąć oczy i uciec.

 Dziś jednak chciała, tylko by chaos na moment ustał, by mogła zamknąć oczy i uciec

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kapłanka światła nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz