Chodząc w kółko po pokoju popukała się po głowie, tak właśnie jest, gdy, zanim włączysz mózg używasz telefonu. Tak naprawdę to nawet nie wiedziała, czy chłopak mieszkał w akademiku, a nawet gdyby to, jakim cudem miałby przejść ze swojego skrzydła niezauważony. Czuła się jak idiotka, nie powinna była tego robić. Jej problemy już nie były jego sprawą. Wysypała zawartość najmniejszego kartonu na podłogę, łudziła się że porządkowanie pomoże uspokoić tętno i drżące ręce. Pierwszą rzeczą, jaką wyjęła był worek z ulubionymi trampkami, które obiecała wyrzucić, w tak eleganckiej szkole, gdzie miała z radością reprezentować rodzinę i aspirować na takie stanowisko nie powinno być miejsca na tak jawny brak elegancji, tylko że akurat tę powinność miała w głębokim poważaniu. Kilka drobiazgów w tym ulubioną koszulkę ułożyła starannie, składając na pustych półkach. Na samym dnie było zdjęcie z małym Jasperem, nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo jej go brakuje, obiecała sobie następnego dnia zadzwonić do domu.
Stuk, stuk – ciche pukanie do drzwi przerwało natłok myśli. Niemożliwe... a jednak przed drzwiami stał Thot, poturbowany a jednak on. Szara koszulka opinała jego wyrzeźbioną klatkę piersiową, a zbyt długie włosy roztrzepane były w całkowitym nieładzie. Jak bardzo starałaby się temu zaprzeczyć, to przeszedł duże głów i był seksowny. Denerwowała się, a nawet była wściekła, ale nie na niego tylko dlatego, że poczuła ulgę na jego widok. Bez słowa zostawiła otwarte drzwi i weszła w głąb pokoju, on, nie zastanawiając się ani chwilę zrobił to samo. Przystanęła obok łukowatego okna, księżyc był w końcówce pierwszej kwadry, jego tarcza była widoczna z każdą nocą coraz lepiej. Zbliżała się pełnia, światło wpadało, więc do pokoju szerokim strumieniem.- Drżysz. Co się stało? - wyraźnie czuć było troskę w jego głosie.
- Przepraszam, nie powinnam była do Ciebie pisać. Po prostu... - nie wiedziała jak ubrać to w słowa.
- To nigdy się nie skończyło prawda?
- Skąd wiesz?
- Możesz mnie nienawidzić ale nie zmienia to faktu że Cię znam.
- Nie nienawidzę Cię to inne uczucie, ale masz rację. Jest gorzej, ja chyba tracę rozum - zadrżał jej głos. Boję się zasypiać..
- Poradzimy coś na to tylko daj mi trochę pomyśleć. Do tego czasu mam dla Ciebie propozycję, zanim powiesz nie to pamiętaj że kiedyś pomagała. - wyciągnął do niej rękę chcąc ją przytulić.
Ona odsunęła się jednak nieznacznie, miło z jego strony że przyszedł ale nie zmienia to faktu że nadal czuła się zraniona.
- Śpij u mnie, kiedyś działało. - zszokowała ją ta propozycja na tyle że zapomniała zamknąć usta a twarz pokryła się purpurą.
- Nie mówisz poważnie?
- Całkowicie i nawet już mam plan jak to zrobić.
- Przypominam Ci że to jest żeńskie skrzydło i nie wiem jak się tu dostałeś ale na noc muszę tu wracać. - przy okazji przypomniała sobie że nie wie jakim cudem dowiedział się jaki ma numer pokoju o co również nie omieszkała zapytać.
- Skąd wiedziałeś które drzwi są moje? - przyglądnęła się z ciekawością jego twarzy. Nie pojawił się na niej nawet cień zakłopotania.
- Mówiłem Ci już że mam swoje sposoby.
- Zmieniłeś się.. - nie wiedziała tylko czy to była dobra zmiana.
Zamiast odpowiedzieć na jej pytanie rozsiadł się na łóżku i zaczął podwijać nogawkę spodni.
- Co robisz?
- Tam na korytarzu miałaś rację, nie o wszystkim mogę Ci powiedzieć ale popatrz tutaj - wskazał palcem lewą kostkę.
CZYTASZ
Kapłanka światła nocy
RomansRok ma 365 dni jednak nie w tym świecie, kalendarz lunairs - liczy okres powtarzania się tych samych faz księżyca a tym samym trwa ich tylko 354. Niech was to jednak nie zmyli bo krócej nie zawsze znaczy gorzej. Raven urodziła się w jego najciemnie...