Rozdział 15

112 20 80
                                    

Ostrzeżenie! W niniejszym tekście omówię rośliny, które mogą mieć niebezpieczne zastosowania oraz potencjalnie wywoływać niepożądane skutki dla zdrowia. Podkreślam, że nie polecam ich stosowania bez odpowiedniej wiedzy.

Koniec jesieni nastał nieubłaganie, przynosząc ze sobą coraz chłodniejsze i dłuższe noce, ale w Akademii wrzało, niczym w ulubionej miksturze zielarza. Wprowadzono zakaz samotnego opuszczania terenu uczelni, a studenci musieli uzyskiwać specjalne przepustki na wszelkie wyjścia. 

 Między Laną i Raven od dwóch tygodni toczyła się cicha wojna. Żadna, nie miała ochoty wykonać jakiegokolwiek, gestu dobrej woli w drugą stronę. Co nie przeszkadzało im, by wbijać sobie małe szpilki, przy każdym spotkaniu. Zbliżał się termin oddania prac na zielarstwo, a ich pergaminy były puste. 

Dlatego, gdy czarnowłosa dziewczyna zmierzała po skończonych lekcjach do biblioteki, by przestudiować potrzebne materiały, czuła lekką frustrację. Lubiła ten przedmiot, ale nie wydawało się jej sprawiedliwym, by projekt musiała wykonywać sama. W rękach niosła kupiony w pobliskim miasteczku ogromny kubek z kawą zrobioną w stołówce, której aromat wypełniał powietrze. Po śmierci Malcolma spała jeszcze gorzej, choć myślała, że to niemożliwe, co dobijało ją podwójnie.

Tym razem śniła, że ucieka przed strasznym stworzeniem, jakiego jej oczy nigdy nie widziały. Czuła jego smród, który był obezwładniający i ją dusił. Jej poranione przez skały stopy ślizgały się w biegu, a ciało, opadało z sił. Wokół niej wszystko było martwe, wyssane z życia. Jakby śmierć przeszła tędy, zostawiając swój zimny dotyk. Na próżno było jej krzyczeć, w pobliżu nie było nikogo, kto by mógł jej pomóc, a jedynym świadkiem jej agonii była bezlitosna samotność. 

Obudziła się zalana potem i drżąca. Na jej szczęście wpadła na pomysł ustawienia budzika z wysokimi dźwiękami, drażniącymi jej uszy co 30 minut. To właśnie ten dźwięk wyrwał ją z letargu. Noce były dla niej jak las pełen pułapek, a ona jak chora zwierzyna. Nigdy nie wiedziała, w co tym razem wdepnie.

Martwiła się o Tommy'ego, który nie pojawił się na zajęciach. Jej nadzieja, że spotka go na korytarzu lub w trakcie wspólnych wykładów, stopniowo malała. Od momentu, gdy Księżycowi dołączyli do innych zgrupowań, atmosfera w Akademii stała się napięta jak struna.

Dotarłszy na miejsce, rozglądnęła się wokół. Pomieszczenie, mimo że ogromne to przywitało ją przyjemnym ciepłem. Z mnóstwa zebranych tutaj dzieł musiała znaleźć coś, na kształt poradnika jak kogoś zabić. Wydawało jej się, że takich książek nie szuka się w dziale literatury historycznej, a raczej zakazanej. Nawet nie wiedziała, czy posiadają tu taki segment. Na pomoc przyszła jej jednak starsza kobieta, w koczku z siwych włosów. Siedziała w czymś, co mogłoby być biurkiem, przypominającym budkę dozorczą.

— Który z tysięcy skórzanych światów chciałabyś odwiedzić? — Zapytała, uśmiechając się pogodnie zza okrągłych okularów.

—  To, o co chcę zapytać, jest raczej nietypowe. Potrzebuje jednak tej wiedzy na zajęcia z zielarstwa — powiedziała z lekkim wahaniem w głosie.

— Funkcją tego miejsca w gruncie rzeczy nie jest szukanie znanych dzieł, a raczej odkrywanie tego, czego istnienia moglibyśmy nie podejrzewać. — Odpowiedziała tajemniczo.

— Szukam książki opisującej trucizny roślinne i ich działanie, a także antidotum. — Postanowiła powiedzieć to bez ogródek. W razie problemów miała przecież podstawy, by o to zapytać.

— Nie pierwszy raz zadano mi to pytanie, ostatni korytarz po lewej stronie kryje schody. Nimi powinnaś dotrzeć do tego, czego potrzebujesz.

— A jakiś tytuł? Autor? — zapytała Rii.

Kapłanka światła nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz