Rozdział 9

197 27 47
                                    

Najgorszy w zatapianiu rzeczy w formalinie jest gryzący zapach formaldehydu który drażni nozdrza, na anatomii uczono ich, w jaki sposób konserwować zakażone tkanki do badań. Nowo nabyta umiejętność była niezwykle przydatna gdyż pozwalała zakonserwować tkanki przez dłuższy czas i pozwała przeprowadzić większą ilość prób i doświadczeń. Nikt nie uwierzyłby co dziedziczka fortuny Woormwoodów robi na zajęciach oprócz wąchania tej nieprzyjemnej substancji, a mianowicie że kradnie, i to w dodatku małowartościową rzecz, jaką jest szklana próbówka z kilkoma mililitrami cieczy. Nawet w jej myślach wydawało się to zabawne. Obmywając i odkażając rany Tommy'ego wpadła na genialny pomysł zbadania jego uszkodzonych tkanek. Być może udałoby się pomóc mu z bliznami, które szpeciły jego delikatną urodę, gdyby nie one jego twarz wyglądałaby wręcz dziecięco.

Planowała odwiedzić go po lekcjach, wczoraj zostawiła go na wpółprzytomnego. Całą noc nie spała dręczona wyrzutami sumienia i bicia się z myślami, czy obietnice wymuszoną pod presją można złamać. Jeśli wcześniej w swoim życiu narzekała na nudę, to teraz zdecydowanie działo się za dużo.

Nie widziała że coś popsuje jej plany a raczej ktoś. Zbierała swoje rzeczy tak szybko do torby że niechcący wypadł jej przybornik z materiałami i rozsypał się po podłodze.

- Szlag - wyszeptała pod nosem.

Czyjeś eleganckie mokasyny nastąpiły na środek pobojowiska i złamały mieszadło używane na lekcjach zielarstwa.

- Ojej, jaka z Ciebie niezdara. Pilnuj lepiej swoich rzeczy - przesłodzony głos należał do Jasmin która wydawała się zadowolona z obrotu wydarzeń.
- Spadaj. Spieszę się - odburknęła.
- Jesteś nie miła - wykrzywiła usta w krzywym uśmiechu. - Czy tak zachowuje się adeptka? Z resztą czego można się spodziewać po tym w jakim towarzystwie przestajesz.
- Słucham?
- Tak, słuchaj uważnie. Chodzą plotki że lubisz mrocznych chłopców, lepiej dla Ciebie żeby nie okazały się prawdą. - okręciła się na pięcie i skierowała ku drzwiom.
- Tak, tobie też miłego dnia - warknęła Raven pod nosem.
Wpakowała resztę i wybiegła szybko z sali kierując się w stronę podziemi, co chwilę oglądając się czy aby nikt jej nie śledzi. Musiała zrobić to teraz bo wieczorem była unowiona z Avą której udało się przekonać ją do udziału w dzisiejszym ognisku. Oficjalna przepustka na nocne wyjście z akademika, musiały to wykorzystać a tak przynajmniej twierdziła koleżanka.

Tommy leżał z na wpół przymkniętymi oczami, musiała go rozebrać, żeby sprawdzić, czy nie ma więcej ran, które wymagałyby opatrzenia. Rozpięła mu jeansy, przy czym chłopak wydał z siebie jakiś niezrozumiały jęk, musiała się trochę nagimnastykować, żeby ściągnąć mu t-shirt który się do niego kleił. Nie mogąc sobie poradzić rozerwała go, trudno, postanowiła, że najwyżej mu go odkupi. Z butami i skarpetami poszło już nieco łatwiej i chłopak został już tylko w bokserkach. Przewróciła go na plecy i ku jej zadowoleniu nie miała czego smarować maścią. Jedynie siniak na żebrach przybierał teraz żółtawozielony odcień co oznaczało, że jest w fazie gojenia się. Przyjeżdżając tutaj miała nadzieję na trochę szaleństwa, różnica polegała na tym, że to ona miała być rozbierana i czuć przyjemność, a nie rozbierać półprzytomnego chłopaka, który dzień wcześniej walczył o życie.

Spał lekko pochrapując, siadła więc w jego nogach, zgarniając wcześniej egzemplarz podręcznika z literatury, który leżał na małym stoliku, zamierzała chwilę tu zostać, więc równie dobrze mogła wykorzystać ten czas produktywnie, to co znalazła w środku niezmiernie ją zafascynowało. Zamiast długich opisów błogosławieństw, rytuałów i dzieł duchowych miała okazję zobaczyć na własne oczy, czego uczą się księżycowi. Tajemnicze opowieści z dzieciństwa opisano tu, jak historię, uścisk w żołądku mówił jej, że nie powinna tego czytać, ale była zafascynowana.

Kapłanka światła nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz