V. Wieczór pełen cudów.

218 17 5
                                    

Hejka, miłego czytanie Wam życzę!

Dziękuję za gwiazdki, komentarze i za całą aktywność pod Ruthless <3

~*~

Dexter przekroczył próg Poison chwilę przed 23. Nie miał ochoty dziś na żadne wyjścia jednak umówił się na spotkanie z Mitchellem Hamiltonem, który zajmował się nadzorem kasyna położonego w Las Vegas. W przeciwieństwie do pozostałych, Full house otworzyło się niespełna sześć miesięcy temu, więc było w fazie rozwoju. Z racji tego, że Riaz był znany kasyno miało klientów, ale nie na taką skalę jak Royal Flush czy Straight flush. Dexter nie podejmował się rozkręcania biznesu, jeśli wiedział, że nie odniósłby sukcesu, dlatego stosował wszelkie środki, aby osiągnąć zamierzony cel. Z trupami czy bez.

Mimo, że nie było go w Royal Flush, a dzisiaj był piątek, co świadczyło o dużym oblężeniu miejsca, miał wszystko pod nadzorem. Harper zadbał o odpowiednie zabezpieczenie kasyna. Zajmował się cyberbezpieczeństwem i od pięciu lat pracował dla Riaza, choć to wcale nie oznaczało, że ten mu ufał - w końcu nie darzył zaufaniem nikogo prócz siebie.

- Pięć stołów do ruletki daje nam dziennie dochód równy dwadzieścia pięć tysięcy dolarów. - Dexter upił łyk whisky, rozkładając jedno ramię na oparciu skórzanej kanapy. - Czyli prawie cztery miliony miesięcznie.

- Zwiększ liczbę stołów - mruknął w szkło. - To jest za mało jak na Vegas - Mitchell przytaknął. - Jak Balckjack?

Odkąd Hamilton zaczął z nim rozmowę, ten nie spojrzał na niego ani razu. Wodził spojrzeniem po klubie, co jakiś czas zerkając na IPad -a, na którym uważnie śledził każdy zakamarek Royal Flush.

- Dziesięć stołów, dzienny dochód trzydzieści tysięcy dolarów, miesięczny cztery i pół miliona. - Dexter w końcu przeniósł na niego spojrzenie, które nie należało do najmilszych.

- Następnym razem jak tu przyjedziesz, chcę mieć z Blackjaka co najmniej siedem milionów miesięcznie. Te pieniądze są gówno warte - zerknął na kelnerkę, która zabrała z ich stolika opróżnione szklanki.

- Podać coś jeszcze panom? - Brunetka przeskoczyła wzrokiem od jednego, do drugiego.

- Raz whisky. - Rzucił jej studolarowy banknot na tacę, po czym przeniósł spojrzenie na zegarek. 23:56, a oni nie byli nawet w połowie. Cóż, może gdyby nie czepiał się każdego szczegółu poszłoby szybciej.

- Oczywiście - zignorował kobietę.

- Powiedz mi Mitchell... - Oparł łokcie na blacie stołu i pochylił się w jego stronę. Przerolował językiem po górnych zębach i wbił w niego mroczne spojrzenie. - Dlaczego ja cię jeszcze zatrudniam? - Hamilton przełknął głośno ślinę. - Jeśli dowiem się, że choć dolar trafi do twojej kieszeni bez mojej wiedzy, moi ludzie nie będą ani łaskawi, ani delikatni.

- Nie śmiałbym pana okraść - zaśmiał się szyderczo.

- Twoje słowa nie mają dla mnie absolutnie żadnej wartości. - Opadł z powrotem na kanapę. - Masz dwa tygodnie, żeby podbić dochód - poprawił kołnierz koszuli. - W przeciwnym razie osobiście złożę ci wizytę - posłał mu wymowne spojrzenie. - Czy wyraziłem się dostatecznie jasno?

- Tak - przytaknął. - Jeśli chodzi o pokera...

- Nie pogrążaj się bardziej - machnął mu dłonią. - Twój czas właśnie dobiegł końca, Mitch. - Hamilton poczuł jak niewidzialna dłoń zaciska mu się wokół szyi. Dexter Riaz ostatnimi miesiącami był jego zmorą, od której uwolnić się nie potrafił. Nie tylko zresztą on.

Ruthless, FLUSH#1 | 18+ ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz