XIV. Middlemist's Red.

233 24 14
                                    

Miłego rozdziału <3

~*~

– Hej! – Jęknęła, kiedy Cerny rzuciła się prosto w jej ramiona. Ledwo co przekroczyła próg mieszkania. Zrobiło jej się miło. Nikt nigdy nie witał jej w taki sposób. Powroty zawsze kojarzyły jej się z bólem. – Nie odpisałaś mi na wiadomość! Myślałam, że coś ci się stało. Riaz był grzeczny, prawda? Czy coś się stało podczas lotu? A może się pokłóciliście? – mamrotała w jej włosy. – Cieszę się, że jesteś. – W końcu się od niej oderwała. Zmarszczyła brwi na widok jej oczu, w których ujrzała przygnębienie. – Dani, czy coś się stało?

– Nie.

Nie była to stuprocentowa prawda. Czuła się okropnie. Gdy opuścił jej sypialnię, nie zmrużyła oka ani na sekundę. Przepłakała całą noc, karcąc się w myślach za swoją naiwność. Chciała bliskości, jednak nie o taki rodzaj jej chodziło. Nie mogła go jednak winić. Dał jej dokładnie to, co obiecywał – niezobowiązujący seks. Pozwolił dokonać jej wyboru, a nawet ją ostrzegł, lecz w tamtym momencie nie myślała racjonalnie. Posłuchała serca, co okazało się bolesnym błędem.

Nie zamienili wielu słów podczas wspólnego poranka ani powrotnego lotu. Ich stosunki znacznie się oziębiły, tak jakby ten jeden raz w ogóle się nie wydarzył. Odwiózł ją pod samo mieszkanie i pomógł z bagażem. Powiedziała mu ciche Do zobaczenia jutro i tyle było z ich rozmowy.

Cheryl zmrużyła podejrzliwie powieki. Przeskanowała uważnie jej twarz, która wydawała się o dziesięć lat starsza.

– Coś ci nie wierzę – Danielle westchnęła. Zdjęła bluzę, gdyż tego dnia było odrobinę chłodniej i odwiesiła ją na wieszak. – Gadaj mi tu, laska, co pan wieczny – wkurw – na mordzie tym razem zrobił.

– Nic nie zrobił. – Tamta noc miała pozostać w Vegas, w jego mieszkaniu, więc zamierzała dotrzymać złożonej obietnicy. – Jestem zmęczona podróżą i tyle. – Wzruszyła lekko ramionami, chwyciła za walizkę i przeszła do pokoju. Uchyliła okno. Zrobiło się tu strasznie duszno.

– Danielle... – zerknęła na Cerny, która oparła się o framugę. – Jesteś pewna, że wszystko okej? – skinęła głową. – Nie próbował się do ciebie zbliżyć? – przełknęła głośno ślinę. Otworzyła bagaż, aby zająć czymś drżące dłonie.

– Nie, dlaczego miałby to robić? – Wyjęła ubrania. Bell nie była zadowolona, gdy Dexter zadzwonił do niej przed lotem, aby dać znać, że Cole podwiezie jej sukienkę, którą miała na sobie piątkowego wieczoru. Sama niechętnie ją oddała. Kojarzyła jej się z tamtym wieczorem. Z ich wieczorem

– Bo się całowaliście, co jest z jednej strony cholernie przerażające, a z drugiej intrygujące. – Cheryl przysiadła na krawędzi łóżka. Podwinęła jedną nogę pod pośladki.

– To nic nie znaczyło – szepnęła, wygrzebując z szafy świeżą bieliznę i piżamę. – Sama mówiłaś, że on nie lubi niczego, co jest zobowiązujące.

– On – poderwała spojrzenie na Cerny. – Nie ty – zmięła materiał koszulki w dłoniach. – Proszę, powiedz tylko, że się w nim nie zakochałaś.

– Nie. – Sama nie miała pojęcia, co to było za uczucie, ale mogła otwarcie powiedzieć, że na pewno nie była to miłość. Było zdecydowanie za wcześnie, choć jej ciało niepokojąco mocno działało na jego obecność. – Nie martw się, jeszcze nie oszalałam.

– Całe szczęście – przyłożyła dłoń do piersi. – Wiem, że on kusi, ale Dani... – wyrzuciła rękę w powietrze. – Już ci mówiłam, co o nim sądzę – przytaknęła. – Mam jeszcze jedno pytanie i już się zamykam.

Ruthless, FLUSH#1 | 18+ ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz