I. Poison.

230 17 20
                                    

Witam w pierwszym rozdziale. Tym razem mogę Wam życzyć miłego czytania <3

Chciałam tylko zaznaczyć na początku tej historii, że jako autorka nie popieram niektórych zachowań i proszę Was, nie romantyzujcie Dextera. Nie dajcie się mu zwieść!

~*~

Danielle z trudem dotarła do mieszkania, które wynajmowała na przedmieściach Bostonu. Nie należało do najlepszych, gdyż kamienica, w której zostało ulokowane wcale nie różniła się od tej w Detroit, lecz nigdy przez jej usta nie przewinęło się o nim żadne złe słowo. Miała mały pokój, o który dbała jak o najcenniejszy diament.

Kiedy dwa lata temu opuściła rodzinne miasto, przez pierwsze dwa miesiące tułała się po mieście bez żadnego celu. Pierwsza praca, pierwsze skromne pieniądze i pierwsze łzy zwątpienia. Zawsze była silna i tym razem również sobie poradziła. Udało jej się zaoszczędzić na wynajem lokum w dzielnicy Dorchester, która była stosunkowo bezpieczna, jednak znajdowały się tam obszary, w których przestępczość była wyższa ze względu na ubóstwo czy ograniczony dostęp do usług społecznych.

Mimo, że od Detroit dzielił ją dzień drogi, czasem zdawało jej się, że ktoś ją obserwuje lub, że za rogiem ulicy ujrzy zbłąkane spojrzenie Brooka. Miewała koszmary i ataki paniki, z którymi ciężko było jej sobie poradzić, w szczególności w nocy. Nie raz śniły jej się brutalne sceny z udziałem Hectora czy też brata, a także siniaki, pokrywające jej drobne ciało. Na ich widok dostawała paraliżu, a złapanie oddechu było dla niej niewyobrażalnie trudne. Stroniła od miejsc, w których mogło dochodzić do bójek, ponieważ bała się, że ktoś będzie próbował zaatakować także ją. Wydawało jej się to głupie, jednak piętno, jakie odcisnęła na niej przeszłość, powracała za każdym razem.

Tego dnia ponownie los nałożył na nią ciężkie brzemiennie. Piekarnia, w której udało jej się zdobyć pracę w zeszłą zimę, zamykała się za miesiąc z powodu konkurencji, z którą mierzyć się nie mogła. Kolejny dodatkowy problem. Musiała znaleźć coś nowego. Gdy pracowała rano w piekarni, a popołudniami dorabiała w jednej z restauracji jako kelnerka, starczało jej na miesięczny czynsz, a resztę odkładała do blaszanego pudełeczka z napisem ,,Na studia". Teraz odeszła jej jedna pensja, co oznaczało, że miała jedynie na pokrycie kosztów dotyczących mieszkania, a co z marzeniami? Je także obiecała Beth spełnić.

Myślała o niej. Każdego dnia i każdego wieczoru. Jedyne co po niej miała to zniszczony brelok w kształcie storczyka. Skleiła go, lecz ani trochę nie przypomniał pamiątki z dzieciństwa, a mimo to był dla niej cenniejszy od szczerego złota.

Przekroczyła próg mieszkania i udała się prosto do swojego pokoju. Słyszała Cheryl, która rozmawiała przez telefon. Zamierzała się przywitać, jednak nie chciała jej przeszkadzać. Cerny zaraz wychodziła na nocną zmianę, co nie było żadnym zaskoczeniem. Dziewczyna także nie była w najlepszej sytuacji finansowej, jednak miała rodzinę, która starała się ją wspierać. Początkowo ich relacja była neutrała, z czasem udało im się nawiązać nić porozumienia. Cerny pracowała w klubie ze striptizem jako tancerka, lecz Danielle nigdy nie traktowała jej zawodu jako ujmę. Pomogła jej nawet dwa razy, zastępując jej koleżankę za barem. Sama nie odważyłaby się na taki występ. Innym powodem był strach przed upojonymi mężczyznami.

Opadła na materac łóżka i wtuliła twarz w poduszkę. Westchnęła cicho, czując jak powieki opadają jej ze zmęczenia. Miała tydzień na znalezienie nowej pracy. Nie mogła czekać dłużej, gdyż potrzebowała tych pieniędzy. Ściągnęła buty i wyjęła z szafki blaszane pudełko, do którego włożyła pięćdziesiąt dolarów. Uśmiechnęła się pod nosem, po czym zamknęła wieczko i odłożyła je na miejsce. Wygrzebała także z torby ostatnie dwa ryzowe wafle, które zapiła dużą ilością wody. Nadal była szczupła, jednak nauczyła się, że w jej przypadku je się aby przeżyć, a nie żyje się, aby zjeść.

Ruthless, FLUSH#1 | 18+ ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz