TW: Tortury (hih ^^)
❛ ━━・❪ ERWIN ❫・━━ ❜
Leżałem pod kocem, który jakimś cudem udało mi się odzyskać, powoli zasypiając. Przez te 2 tygodnie znikły mi wszystkie chęci do życia i nadzieję, że kiedykolwiek zostanę uwolniony z tej pierdolonej piwnicy.
Już prawie spałem, gdy poczułem niedelikatne kopnięcie wymierzone w moje i tak obite już żebra. Od razu otworzyłem oczy, lekko się krzywiąc. Zauważyłem stojącego nade mną Doriana. Kurwa, znowu on...
— Nie ma spania. — warknął.
— Czego ode mnie chcesz? — mruknąłem cicho, nawet nie siląc się na to, żeby usiąść. Byłem zbyt zmęczony na jakikolwiek wysiłek.
— Co tak niegrzecznie? Znowu chcesz dostać?
— Co powiedziałem źle? — powiedziałem do siebie.
— Gówno, kurwa!
Z tymi słowami znowu mnie kopnął, na co stęknąłem cicho. Odkąd prawie zostałem odbity, zaczął mnie regularnie bić, jak kiedyś.
— Wstawaj.
— Po co? — spytałem niechętnie.
— Nie pytaj, tylko idziemy. Już.
Powoli usiadłem, przecierając oczy. Ostatnie, na co miałem ochotę to gdziekolwiek z nim iść. Jednak jemu najwidoczniej to nie starczyło, bo już mnie nie poganiał, tylko pociągnął na nogi, łapiąc za kark, czego nie znosiłem.
— Mówiłem, żebyś się ruszał szybciej.
— Zmęczony jestem.
— A ja wkurwiony. Gówno mnie to obchodzi.
Zaczął mnie gdzieś prowadzić po ciemnym i zimnym korytarzu. Jedyne, co udało mi się zarejestrować, to to, że nie wciąż byliśmy w piwnicy, tylko w innym pomieszczeniu.
— Ostatnio często mnie denerwujesz. Za często. To samo z niepotrzebnym i chamskim odzywaniem się. Najwidoczniej znowu trzeba cię nauczyć posłuszeństwa, a raczej przypomnieć pewne zasady.
Poczułem, jak związuje mi ręce za plecami. Gdy już się odsunął, zorientowałem się, że nie mogę odejść, bo skuł je tak, że między nimi a moimi plecami była jakaś rura? Stelaż? Chuj wie co. W każdym razie skutecznie uniemożliwiało mi postawienie choćby kroku w którąkolwiek stronę.
— Szkoda, że nie ma już z nami Śmietany, on wiedziałby, jakby to zrobić najlepiej. No ale za swoje błędy ponosi się konsekwencje, dał się głupio złapać, to dostał za swoje. No ale nieważne, dzisiaj nie będzie to nikt wprawiony ani tym bardziej ze sporym doświadczeniem. Pewien gówniarz taki jak ty też ostatnio mi podpadł i jego też spotka kara. Ale inna niż ciebie.
O kurwa, ja już wiedziałem do czego on zmierza...
— Nie lubię patrzeć, jak cierpisz, ale inaczej nie da się z tobą rozmawiać. — mruknął z uśmieszkiem, podchodząc do mnie. Położył dłonie na moich biodrach, zbliżając swoją twarz do mojej. Czułem, jak jego dotyk mnie palił, nawet przez materiał ubrania. — I nie chcę, żeby to się więcej powtórzyło. Zrozumiałeś?
CZYTASZ
Not again • MORWIN III
FanfictionPo osadzeniu Doriana, Śmietany, a także Pisiceli w więzieniu wszystko wydaje się być w najlepszym porządku. Jednak po kilku miesiącach dożywotnich wyroków grupa osób ucieka z ośrodka i rozprasza się po całym Los Santos. Wieść o ich ucieczce szybko s...