Chapter 18

433 35 105
                                    

Dla 1_RUDA_1 i MilenqChoomej :3

❛ ━━・❪ ERWIN ❫・━━ ❜

             Usłyszałem ciche trzaśnięcie drzwiami, gdy do mieszkania wrócił Gregory. Chwilę później pojawił się w zasięgu mojego wzroku.

             — Erwin... — podszedł bliżej mnie, chowając coś za plecami. — Wstań na chwilkę.

             Spełniłem jego prośbę, niezbyt rozumiejąc, o co mi chodzi. Wtedy, ku mojemu zaskoczeniu, podał mi bukiet kwiatów, a dokładniej czerwonych róż.

             — To dla ciebie. — mruknął. — W ramach przeprosin.

             Spojrzałem mu w oczy. Zauważyłem w nich szczerą skruchę, co się dla mnie liczyło bardziej niż wszelkie prezenty.

             Przytuliłem się do niego, a on położył dłonie na moich plecach, lekko je głaskając.

             — Nie musiałeś. — powiedziałem po chwili. — Wystarczyło zwykłe przepraszam.

             — To, że mi wybaczyłeś, nie znaczy, że przestało cię boleć.

             — Dziękuję. — uśmiechnąłem się szczerze, znowu zerkając w czekoladowe tęczówki.

             Pocałował mnie szczęśliwy, a ja objąłem jego szyję rękoma. Po chwili się od siebie odsunęliśmy, gdy zaczęło nam obu brakować powietrza.

             — Jak było w pracy? — spytałem.

             — Dostałem degrada. — jego humor od razu wyparował.

             — Coo? Za co?

             — Nie wiem, dużo skarg na mnie jestem. Z gównianych powodów.

             — Aha?! I jesteś teraz porucznikiem?

             — Nie. Sierżantem II.

             — Czemu tak poleciałeś? Zamierzasz to tak zostawić?

             — Nie będę się wykłócać z bandą debili. — westchnął, po czym poszedł do sypialni.

             Mimo wszystko zrobiło mi się go przykro. Poleciał w dół aż o 3 rangi. I pomyśleć, że jeszcze niedawno był szefem tej pierdolonej jednostki.

             W czasie gdy się przebierał w wygodniejsze ubranie, wstawiłem kwiaty do wazonu, później przypatrując się im z uśmiechem. Po chwili szatyn wrócił, po czym do mnie podszedł i przytulił.

             — Jadłeś coś już dzisiaj?

             — Tak, śniadanie i obiad. — powiedziałem, odrobinę mijając się z prawdą. — Dla ciebie czeka w kuchni.

             — Dziękuję. — musnął swoimi ustami moje i poszedł zjeść.

             Wróciłem do SMS-owania z chłopakami na grupowym czacie. Omawialiśmy szczegóły napadu na Pacyfika, który był już niemalże całkowicie przygotowany. Pozostało tylko zdobyć jeszcze kilka nadajników sygnału i wszystko będzie gotowe.

             — A co tu się planuje?

             Podskoczyłem przestraszony, prawie upuszczając telefon. Grzesiek widząc moją reakcję, zaczął się śmiać.

Not again • MORWIN IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz