Rozdział 24

318 29 12
                                    


- Rozumiem, że to dla Ciebie trudne. - Oznajmiła Dagie, kładąc mi ręką na kolano. - Ale jeśli sama mi nie powiesz, to dowiem się sama. Nie wiem jak, ale się dowiem. Wyszarpię tego kretyna za fraki i zmuszę, żeby mi wszystko wyśpiewał. Nie zostawię tego tak.

- Dagie, daj spokój. - Westchnęłam zrezygnowana, na co ta od razu się oburzyła.

- Nie tym razem. Nie dam Ci spokoju po tym, w jakim stanie Cię wczoraj zastałam przy tym lesie, gdy po Ciebie przyjechaliśmy. I możesz mi mówić, co chcesz, możesz się na mnie obrazić, ale ja nie odpuszczę, dopóki nie dowiem się, co tam się wydarzyło. - Dodała, upierając się przy swoim.

- Nie mam ochoty rozmawiać, oglądajmy dalej. - Rzuciłam, ignorując zapał dziewczyny i przenosząc wzrok na telewizor. W odpowiedzi usłyszałam jej głośne westchnięcie, ale po chwili poszła w moje ślady i zaczęła skupiać się na serialu.

Dagie od samego początku próbowała się dowiedzieć, jak doszło do tego, że zastała mnie tam samą w takim stanie. Przyjechała po mnie razem z Leo, który najwyraźniej też był zaskoczony, ale przynajmniej nie wypytywał mnie o nic na siłę. Przez całą drogę blondwłosa głaskała mnie po głowie, którą opierałam na jej kolanach, szlochając. 

Poprosiłam, aby zawieźli mnie prosto do domu. Choć Dagie nie była ku temu przychylna, ostatecznie się zgodziła. Obiecała mi jednak, że następny dzień spędzamy razem, bo widząc mnie wiedziała, że i tak cały weekend będę siedzieć zamknięta w pokoju. Może to i dobrze. Będąc samej ciężej byłoby mi znieść te wszystkie myśli, które napływały do mojej głowy.

Będąc w domu udawałam, że zapomniałam o jakiejś bardzo ważnej kartkówce na poniedziałek i muszę się na nią porządnie przygotować, bo w niedzielę nie będzie czasu. Był to najlepszy sposób, aby uzyskać spokój od rodziców. Jeśli powiedziałabym, że źle się czuję, to mama pewnie i tak nie przejęłaby się za bardzo, ale znając życie tata przychodziłby do mnie co godzinę. 

Potrzebowałam ciszy, w której mogłabym trwać sama. Wgapiałam się w ścianę, analizując po kolei wszystko, co się między nami wydarzyło. Każde spojrzenie, którym mnie obdarzył, każdy dotyk, którym zadał mi ból i każde słowo, którym mnie opisał...

Mimo, że doskonale wiedziałam, że wcale go nie zdradziłam, to jego słowa boleśnie we mnie uderzyły. Nie umiałam się po tym pozbierać. Może lepszym pomysłem byłoby zostanie z Dagie, ale wewnętrznie czułam, że sama chcę spróbować poukładać to w swojej głowie. Przejść to wszystko raz jeszcze. Krok po kroku, sekunda po sekundzie. Od momentu, w którym nasze spojrzenia się zetknęły do chwili, w której łzy rozmazywały mi obraz jego odjeżdżającego samochodu. 

Cała sytuacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że najbardziej potrafią zranić nas Ci, których kochamy. Za bardzo ich do siebie dopuszczamy. Znają nasze najsłabsze strony i umieją je wykorzystać. Xavier doskonale wiedział, że się bałam. Nie trudno było się domyślić, w końcu poprosiłam go, by zwolnił. On w przypływie emocji zrobił odwrotnie.

Chciał, żebym się bała. Chciał się na mnie zemścić i wykorzystać co tylko mógł przeciwko mnie.

Pierwszy raz naraził mnie na niebezpieczeństwo, a to nigdy nie powinno mieć miejsca. Tym bardziej, że zrobił to celowo. Jego wymyślone teorie o mnie i Gabe'ie nie mogły być usprawiedliwieniem dla takiego zachowania. 

Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, jednak zawsze jest jakieś ale... Choć rozum wiedział swoje, serce nie pozwalało mi go całkowicie skreślić. Zaczęłam się zastanawiać, czy po tym wszystkim byłabym w stanie do niego wrócić. Nie odpowiedziałam sobie wprost na to pytanie. Nie wiedziałam... ale czasem i brak odpowiedzi jest odpowiedzią, bo przecież nie zaprzeczyłam. Wahałam się...

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz