Rozdział 13

515 32 5
                                    


Podobno to, co od siebie dajesz wróci do Ciebie nawet ze zdwojoną siłą, ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z tym na własnej skórze. Głupcy wierzą, że karma zrobi swoje i zło, które ktoś uczynił prędzej czy później do niego wróci, a wystarczy tylko zaczekać.

Ja nie będę czekać.

Wiedziałam, kto jest winien próby zniszczenia mojego związku. Nie będę więc grzecznie siedzieć i oczekiwać, aż los upomni się o swoje, o ile w ogóle miałoby się tak stać. Szkoda czasu.

Nie łatwo było ukryć ogromną złość, która tliła się we mnie od momentu, gdy połączyłam wszystkie kropki, a jej upust mogłam dać tylko w jeden sposób. Jak najszybciej zemścić się na winowajcy.

Z satysfakcją obserwować całą sytuację, podczas której to on traci wszystko, co jest dla niego najważniejsze. Nie zamierzałam zwlekać. Złość, którą żyłam w ostatnim czasie przerodziła się w nienawiść, a ta sprawiła, że puściły mi wszystkie hamulce. Nic nie mogło mnie już zatrzymać.

I choć wiedziałam, że zemsta jest jedynym najlepszym rozwiązaniem, nie byłam przekonana czy sposób, w jaki chcę jej dokonać nie przysporzy mi problemów.

Moje wątpliwości zaczęły rosnąć, gdy chwilę po pierwszej w obserwowanej przeze mnie posiadłości Wilsonów światła zgasły. Nareszcie. Musiałam zaczekać przynajmniej pół godziny, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że zasnęli. I tak sporo ryzykowałam domyślając się, że ich posesja może być najbardziej strzeżona w całym Stanton. W końcu ojciec Gabriela był prezesem jednego z kalifornijskich banków. Wielu chętnych znalazłoby się na ich majątek i choć nie brzmi to normalnie, zdawałam sobie sprawę, że pewnie nie byłam pierwszą, która stała w krzakach naprzeciwko ich domu w środku nocy.

Z każdą kolejną minutą czułam rosnącą adrenalinę i strach, czy nie ryzykuję zbyt dużo. Miałam świadomość, że mogę przerwać to w każdej chwili i skierować się do domu, jednak moja determinacja i nienawiść do Gabriela nie pozwoliły mi zawrócić.

Gdy na zegarku minęła 2 w nocy poczułam delikatne krople deszczu. Nie mogłam już zwlekać. Pewnie ruszyłam w stronę budynku poprawiając zarzucony kaptur. Pogoda nie dopisywała mi tej nocy. Księżyc został przysłonięty chmurami, przez co na dworze panowała niezwykła ciemność. Ciszę zagłuszał świst wiatru, który silnie targał drzewami wokół. Czułam go przez długie czarne jeansy i tego samego koloru bluzę. Nie oszczędził też sobie kosmyków moich włosów, przez co nieustannie musiałam je poprawiać.

Przez chwilę przeszło mi przez myśl, aby przyjść jutro. Może będzie trochę cieplej... Ale im dłużej będę się namyślać, tym moja złość będzie zanikać. Musiałam wykorzystać ten moment.

Zbliżyłam się do ogrodzenia z zamiarem obejścia całej posiadłości, aby znaleźć odpowiednie miejsce, którym przedostałabym się do wewnątrz. Początkowo miałam zamiar przejść przez ogrodzenie z tyłu nieruchomości, aby nikt obcy przypadkiem mnie nie zauważył. Będąc już po drugiej stronie ulicy zauważyłam, że furtka nie była domknięta.

Pomyślałam, że to niemożliwe. Ojciec Wilsona na pewno dbał o bezpieczeństwo całego domu i swojej rodziny, nie mógłby tak zwyczajnie zapomnieć o sprawdzeniu, czy wszystkie furtki są zabezpieczone. Przyszło mi do głowy, że być może ktoś późno od nich wychodził lub zwyczajnie mogła się zepsuć. Przyczyn mogło być wiele.

Jak widać los się do mnie uśmiechnął chociaż raz, więc ciężko nie skorzystać z okazji. Wchodząc do środka postanowiłam nie zbliżać się do domu, a trzymać się blisko ogrodzenia. Podjazd był oświetlony, więc musiałam uważać, aby przez cały czas pozostawać w ciemności. Musiałam przedostać się do garażu, który znajdował się z tyłu budynku. I tu mogłam mieć sporą przewagę.

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz