Rozdział 19

277 33 15
                                    


Hejka, dziś ciut krócej, ale nadrobimy


* * * * *

 Cieszę się, że przyszłaś. - Powiedział Xavier, co spowodowało, że trochę mi ulżyło. Odwrócił głowę w moją stronę zawieszając na mnie wzrok. Wpatrywałam się w niego, nie mogąc nic wyczytać z jego twarzy, ale ton jakim do mnie mówił, przypominał ten, którego używał na początku naszej relacji.

Tak dobrze było móc znowu go usłyszeć.

- Cieszę się, że napisałeś. - Odparłam, uśmiechając się delikatnie do bruneta. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu odwzajemnił uśmiech. Brakowało mi tych gestów. Poczułam ciepło, które rozchodziło się po moim ciele. I choć nie wiedziałam, co wydarzy się dalej, znowu zaczęłam czuć się kochana.

Nie mówiąc nic więcej odpalił silnik i ruszył przed siebie. Domyślałam się, że jedziemy w stronę mojego domu, bo zaproponował wcześniej, że mnie odwiezie. Podczas drogi nie odezwaliśmy się do siebie ani razu. Chłopak w dalszym ciągu nie włączył radia, ale nie przeszkadzało mi to.

Chciałam nacieszyć się tą chwilą ciszy, którą mogliśmy spędzić razem, mijając kolejne ulice miasta.

Tylko my.

Gdy zatrzymał samochód przed moim domem, znowu zaczęłam zastanawiać się, co będzie dalej. Wysiądę, a on odjedzie do domu? Może powinnam odezwać się pierwsza i zaprosić go do środka. Rozmyślałam, jakby to było nasze pierwsze spotkanie.

- Mogę wejść? - Zapytał, mierząc mnie wzrokiem, jednocześnie uprzedzając moją reakcję.

W odpowiedzi kiwnęłam głową, po czym otworzyłam drzwi od auta. Chłopak wysiadł razem ze mną i oboje ruszyliśmy w stronę domu. Rodzice na pewno jeszcze nie wrócili, więc przynajmniej będziemy mogli spokojnie porozmawiać.

Skierowałam się do salonu wiedząc, że chłopak podąża za mną. Usiedliśmy na kanapie wpatrując się w przestrzeń przed nami. Początkowo zachowywaliśmy się, jakbyśmy się dopiero poznali.

Milczeliśmy, nie wiedząc jak się do siebie odezwać, a przecież znaliśmy się tak długo...

I choć tak wiele mogłabym mu powiedzieć... czekałam.

Miałam świadomość, że teraz przyszedł czas na jego kolej.

- Przepraszam. - Powiedział cicho. Skierowałam na niego spojrzenie podczas, gdy on wciąż patrzył przed siebie. Po chwili spuścił głowę w dół. - Przemyślałem sobie to, co mi powiedziałaś...

Czekałam na kontynuację, ale brunet wyglądał jakby zastanawiał się, co powiedzieć dalej.

- I do jakich wniosków doszedłeś? - Zapytałam łagodnie, chcąc go trochę ponaglić.

Cisza panująca w pomieszczeniu pozwalała nam mówić tak cicho, że nie byłoby nas słychać z drugiego końca pokoju. Przez ostatni czas zdążyłam się przyzwyczaić do oschłego i pretensjonalnego głosu chłopaka. Teraz mogłam rozkoszować się jego delikatnym tonem.

- Miałaś rację. W ostatnim czasie przestałem się starać, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie emocje wywołało u mnie to, że spałaś u Wilsona. - Wyznał zerkając na mnie. - Każdy wie, że go nienawidzę i ze wszystkich musiałaś się znaleźć w pokoju właśnie z nim.

- Tłumaczyłam Ci, że to był czysty przypadek. - Odparłam broniąc się, chociaż zrobiło mi się go szkoda.

- Postaw się na moim miejscu. - Powiedział ostrzejszym tonem, co sam dostrzegł, bo przerwał na chwilę, by znów złagodnieć. - Jak miałem się czuć, gdy widziałem jak wychodzisz rano z jego domu?

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz