Rozdział 26

310 30 10
                                    

* Dziś ważne info na końcu *


Kojarzysz sytuację, która Cię złamała? Najgorszą sekundę Twojego życia, w której zamarłeś? Zdałeś sobie sprawę, że koszmar, o jakim nawet nie śniłeś stał się faktem. Zacząłeś analizować, co jeszcze możesz zdziałać. W Twojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, a każda sprowadzała się do jednego, chociaż wtedy jeszcze nie chciałeś tego przed sobą przyznać... Ale prawda była taka, że nic już nie mogłeś zrobić. To, że nie chcesz czegoś do siebie dopuścić nie oznacza, że nie jest to prawdą.

Ta jedna sytuacja....

W krótkiej chwili roztrzaskała Twoje serce na miliard kawałeczków, które mogłyby przesypać się przez palce, niczym przez sito, gdybyś spróbował je chwycić. Ostrymi krańcami raniłyby Twoje dłonie, a Ty i tak zacisnąłbyś je w garści z bezsilności. Ból fizyczny nie ma znaczenia, gdy tak ucierpiała psychika. Przypomnij sobie próby złapania oddechu, poprzedzone najgłośniejszym wrzaskiem rozpaczy, jaki mogłeś z siebie wydać. 

Wspomnienia wracają?

Poczucie, jakby wszystko wokół stanęło w miejscu. Świat zatrzymał się na pstryknięcie palców, a Ty pozostałeś w nim sam. Desperacka bezsilność, odbierająca jakąkolwiek chęć dalszego walczenia o swoje życie, bo nieodwracalnie tracisz coś, co stawiałeś ponad siebie....albo kogoś...

Znajome?

Jeśli nie, to masz jeszcze wiele przed sobą, bo każdego z nas prędzej czy później to spotka. Biję się z myślami, szukając odpowiedzi na pytanie, co lepsze... Szybciej czy później?

Prawda jest taka, że gdy to przeżyjesz i koniec końców powstaniesz, by ruszyć dalej, już nic Cię nie zatrzyma. Każda kolejna przeszkoda nie zrobi na Tobie wrażenia. Nie będzie warta poświęcenia jej chociaż jednego spojrzenia. Ludzie dalej będą rzucać Ci kłody po nogi, Ty będziesz mógł mógł po nich skakać, a nawet się nie zachwiejesz. Ruszysz im na przekór, wymijając wszystkich, mimo ich drwin, szeptów i osądów. Już nie będzie ważne, co kto o Tobie powie i w jaki sposób na Ciebie spojrzy. Oni będą już nieważni, bo to chwila, gdy w końcu zaczynasz liczyć się tylko Ty. Nareszcie...

Powodów może być milion... ważnych i ważniejszych. Dla kogoś będzie nim śmierć bliskiej osoby, utarta pracy, zdrowia lub rozstanie. Dla Ciebie może być to błahostką, a dla mnie całym życiem. Tworzymy hierarchię celów, marzeń, rzeczy i ludzi, na podstawie której planujemy resztę naszego życia. Wybieramy osoby, którym pozwalamy w nim uczestniczyć i kierunek, w jakim chcemy podążać. Nie przewidujemy, że coś może się skomplikować, a przecież zmiennych jest tak wiele. Między innymi ludzie, z którymi chcemy podbić świat. Planujesz spędzić z kimś całe swoje życie, ale ten scenariusz jest tylko w Twojej głowie.


Skoczysz za nim w ogień nie wiedząc, że to on wzniecił pożar.

Rzucisz się za nim w przepaść nie czując, że to on pociągnął Cię za rękę.

Pognasz za nim do oceanu nie widząc, że to on pogrążał Cię na dno.


Ciekawym jest sposób, jakim ludzie radzą sobie w tak kryzysowych chwilach, by nie rozpaść się całkowicie. Najczęściej udajemy przed innymi, że nic się nie stało. Codzienność zmusza nas do "normalnego" w naszym mniemaniu funkcjonowania, czemu większość z nas się poddaje. Zakładamy maskę, pod którą ukrywamy prawdziwe emocje i odczucia... ale przecież smutek, żal czy rozpacz też są normalne. Każdy z nas ma do tego prawo, a jednak wciąż najchętniej trzymamy to w sobie.

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz