Rozdział 22

393 39 14
                                    


Dobry wieczór wszystkim, nie śpimy

* * * * * 

Rozmowa z Xavierem wywołała taki mętlik w mojej głowie, że postanowiłam wrócić do domu na piechotę. Musiałam przemyśleć na czym stoję. Nie do końca przekonały mnie wyjaśnienia chłopaka, który tłumaczył się tym, że to wszystko zrobił dla mnie. 

Zarzekał się, że składając mi przysięgę naprawdę wierzył, że tego nie zrobi. Jego zdanie miał zmienić fakt, że spotkał Gabriela po wyjściu z mojego domu i znowu się posprzeczali. Podobno szatyn miał go prowokować, więc w zemście wynajął ludzi do zniszczenia Gabe'owi auta. Twierdził, że w takiej sytuacji wcale nie jest to złamanie przysięgi, bo z wielką chęcią zrobiłby to sam, a specjalnie dla mnie odpuścił i znalazł kogoś, kto go wyręczy.

Kłóciło się to z moim przekonaniem, że niezależnie w jaki sposób przyczynił się do tej sytuacji, złamał dane mi słowo. Chociaż próbowałam uwierzyć w jego intencje, rozczarowanie zrobiło swoje. Nie potrafiłam przekonać się w pełni do jego racji. 

Może to kwestia czasu. 

Chociaż byłam zła na Xaviera, to Gabriel również nie był bez winy. Wszystkich potrafił wyprowadzać z równowagi, samemu będąc przy tym oazą spokoju. Wiele razy byłam świadkiem jego spięć z Xavierem, więc doskonale przekonałam się o tym, z jaką łatwością doprowadzał mojego chłopaka do wściekłości. A trzeba przyznać, że szyderczy uśmiech Gabriela, którym obdarzał chłopaka, gdy ten był już rozdrażniony, nawet mnie wprawiał w złość. 

Niepotrzebnie w ogóle zaczepiał Xaviera, sam tworzy sobie problemy. Z drugiej strony ma podstawy, aby sądzić, że postanowiłam dokończyć, co zaczęłam. Mógłby nawet podejrzewać, że działałam wspólnie z Xavierem. Mimo tego, że mnie zbytnio nie obchodził, to nie chciałam, aby uważał, że jestem aroganckim pustakiem. Naprawdę byłam mu wdzięczna za to, co dla mnie zrobił i uważam, że nienormalnym byłoby z mojej strony, gdybym posunęła się do czegoś takiego.

Tylko czy on o tym wiedział?

Zaczęłam się bić z myślami, czy może do niego nie zadzwonić. Nie mogę podejść do niego w szkole, bo obiecałam Xavierowi, że nie będę tego robić. To, że on złamał dane mi słowo nie oznacza, że ja też będę tak postępować. Ale zadzwonić mogę. Tylko czy to dobry pomysł?

Jeśli tego nie zrobię będzie mógł źle o mnie myśleć.... A jeszcze przeze mnie złapał te przeziębienie... 

Jeden telefon i będzie po sprawie. Rzucę mu, że jest mi go szkoda, ale to nie ja i tyle. Będę miała chociaż spokojne sumienie.

Zbierając się dosyć długo wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy i wybrałam numer chłopaka. Przyciskałam urządzenie do ucha, by wiatr mnie nie zagłuszył. Pierwszy sygnał, drugi, kolejny... i nic.

Początkowo pomyślałam, że to jego strata. Nie odbiera, to nie usłyszy mojej wersji. Z drugiej strony może być teraz zbyt zajęty... Za dużo myśli krążyło mi po głowie. Tyle chciałabym zrobić, a nie mogłam. Dlaczego chociaż ten jeden raz nie mógł odebrać tego pieprzonego telefonu. Korona by mu z głowy nie spadła, a ja chociaż miałabym tą rozmowę za sobą.

W trakcie drogi spróbowałam raz jeszcze, ale nie przyniosło to żadnych skutków. Sygnał połączenia przedłużał się, sprawiając, że sama je przerwałam. Będąc już pod domem postanowiłam napisać do niego wiadomość. Zapytałam, czy możemy porozmawiać i o dziwo po kilkunastu sekundach wyświetlił.

Czekałam jeszcze chwilę przed domem, licząc, że mi odpisze albo oddzwoni. Nie chciałabym rozmawiać z nim w środku, bo jeszcze moja matka by nas podsłuchała. Wolałam, żeby nie wiedziała o niczym. Chodziłam od lewej do prawej, by nie zmarznąć na wietrze, ale chłopak nie odpowiadał. Niech się pieprzy - pomyślałam, czując złość przez zachowanie chłopaka. Nie będę się go prosić o rozmowę.

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz