Rozdział 17

421 36 18
                                    


Dzień dobry w rozdziale 17

* * * * * 


- Co on musiał sobie myśleć!? - Wydusiła z siebie blondyna dławiąc się ze śmiechu.

- No naprawdę bardzo śmieszne, ciekawe jak Ty byś się zachowała na moim miejscu. - Odparłam biorąc łyk piwa i rozkładając nogi przed sobą.

Siedziałam na łóżku Dagie, opierając się plecami o ścianę. Od dziesięciu minut musiałam znosić docinki dziewczyny przez cały ten cyrk na ulicy z szatynem, czym byłam już znudzona.

Musiałam opowiedzieć Dagie o całej akcji z jego autem, bo nie wypuściłaby mnie z domu. Blondyna siedziała obok w ten sam sposób przy okazji umierając ze śmiechu

- Myślę, że nie byłabym nigdy na Twoim miejscu, bo Leo by po mnie przyjechał. - Rzuciła wachlując sobie rękoma oczy, aby nie rozmazać tuszu przez łzy, które zaczęły napływać do jej oczu.

Spojrzałam na nią wymownie, by pokazać jej, że dla mnie żarty się już skończyły, co ewidentnie zrozumiała, doprowadzając się do normalnego stanu.

- No dobrze - odchrząknęła. - Ale jak mam być szczera, to nawet ja bym się nie spodziewała, że pójdzie za Tobą do domu. - dopowiedziała odwracając głowę w moją stronę.

Przytłoczona jej spojrzeniem wpatrywałam się w butelkę piwa.

- No... to było miłe. - Ucięłam, by zakończyć ten temat.

- Miłe? - powtórzyła z dziwną miną. - Przecież on na Ciebie leci.

- Dagie, przestań - powiedziałam od razu obrzucając dziewczynę gniewnym spojrzeniem.

- Wskaż mi chłopaka, który o trzeciej w nocy będzie lazł za dziewczyną, w dodatku nie swoją - dodała patrząc na mnie wymownie - tylko po to, żeby wiedzieć, że cała wróci do domu. I to na piechotę! W deszczu! Przecież nawet Xavierowi się dupy nie chciało ruszyć, żeby Cię odwieźć. Zajęłoby mu to 10 minut, a Gabe'owi z dwie godziny, bo jeszcze musiał wracać.

Ciężko było się nie zgodzić. Może miałam go za bezczelnego buraka, ale to zachowanie z jego strony było urocze... Gdybym była w odwrotnej sytuacji, miałabym w dupie czy wróci cały do domu. Nawet na rękę by mi było, gdyby ktoś go stąd wywiózł. Zawsze to jeden problem z głowy.

Po kwietniowej nocy doszło do mnie, że Xavier mógł mieć rację i rzeczywiście mogłam spodobać się Gabe'owi. W końcu chciał, żebym została z nim na noc. W dodatku teraz te odprowadzenie mnie... Trzeba było mu przyznać, że był przystojny, ale nie interesował mnie w żadnym stopniu. Kochałam tylko Xaviera. Był dla mnie całym światem

- Wiesz, jak mi brakowało takich wspólnych wieczorów? - Zapytałam opierając głowę o ramię dziewczyny, chcąc uciec już od tematu Gabe'a, co nie uszło jej uwadze.

- Zmieniasz temat. - Dodała, po czym również oparła głowę o moją - Mi też ich brakowało. Tęskniłam za moją prawdziwą Aileen.

Za oknem zaczęło się ściemniać, bo miałyśmy naprawdę wiele do nadrobienia. Rozmawiałyśmy przez kilka godzin, co znacząco poprawiło mi nastrój tamtego dnia. Dagie zawsze wiedziała jak poprawić mi humor i choć nasza rozmowa nie zaczęła się najlepiej, to właśnie dzięki dziewczynie mogłam spędzić ten wieczór z uśmiechem na ustach. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tego potrzebowałam.

- Muszę się już zbierać. - Westchnęłam przecierając oczy. Było już późno, a wolałam wrócić do domu autobusem niż wydawać kasę na ubera.

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz