Rozdział 16

439 27 44
                                    


Hejka


* * * * * 


Bezradna, bo każda moja próba walki o nas kończyła się porażką.

Bezsilna, bo za naszą dwójkę walczyłam tylko ja.

Bez poczucia sensu, bo czegokolwiek bym nie zrobiła, nie przynosiło to poprawy.

Taką zabrała mnie Dagie ze szkolnego parkingu. Leo odwiózł nas do jej domu, nie wchodząc z nami do środka przez stanowczy zakaz dziewczyny. Stwierdziła, że musi sobie ze mną poważnie porozmawiać, ale cała droga mijała nam w ciszy. Ścierałam pojedyncze łzy pojawiające się na mojej twarzy i czekałam na to, co stanie się dalej. Pogodziłam się z tym, że czeka mnie kazanie. Kolejna godzina minie nam na pouczaniu mnie i wytykaniu błędów, morałach na przyszłość, a potem obejrzymy film i będzie jak zawsze.

Nie tym razem.

Zwróciłam większą uwagę na zachowanie blondyny, gdy ta przekroczyła próg domu. Upewniła się, że nikogo w nim nie ma, po czym złapała mnie mocno za ramię i szybko prowadziła do swojego pokoju. Gdy zatrzasnęła drzwi ruszyła po krzesło od toaletki, które ustawiła na środku pomieszczenia.

- Siadaj! - Rozkazała ostrym tonem, na co zaskoczona uniosłam brwi.

Nie chcąc jej prowokować postanowiłam zrobić, co nakazała i posłusznie opadłam na krzesło, czekając na rozwój wydarzeń. Dziewczyna stanęła przede mną pośpiesznie szukając czegoś w telefonie. Po jej minie widziałam, że się niecierpliwiła, jakby nie mogła czegoś znaleźć.

Wolałam trzymać język za zębami i nie dopytywać, co jest powodem aż takiej frustracji. Czasem lepiej jest zwyczajnie siedzieć cicho.

- Co to jest?! - zapytała nie schodząc z ostrego tonu i wyciągając przede mną rękę, w której trzymała telefon. Na ekranie wyświetlało się nasze wspólne zdjęcie z imprezy, nawet delikatnie uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tamtej nocy. To było jakoś rok temu.

Wypiłyśmy wtedy tak dużo, że skończyłyśmy zabawę jeszcze przed północą leżąc na chodniku pod klubem. Pamiętam jak ochroniarz przyszedł nas zapytać, czy wszystko z nami dobrze, bo podejrzewał, że ktoś podał nam pigułkę gwałtu lub narkotyki. Nie mogłyśmy wtedy opanować śmiechu, a biedny Leo musiał się za nas tłumaczyć. Obiecał wtedy, że więcej sam z nami nie pójdzie.

Ale po co ona teraz wyciąga te zdjęcie?

Spojrzałam na nią z wątpliwościami, czy na pewno to chciała mi pokazać.

- Pytam Cię, co to jest!? - uniosła się przybliżając mi telefon do twarzy.

- No... - zaczęłam niepewnie - Zdjęcie z tej imprezy, jak leżałyśmy pod klubem.

- Dokładnie. Kiedy zostało zrobione?!

- No nie wiem, jakoś rok temu...

- Brawo. Dokładnie rok temu w październiku! - Oznajmiła wracając wzrokiem do telefonu, by po chwili znowu przystawić mi urządzenie przed nos. - A co to jest?!

Zerknęłam na telefon ponownie widząc nasze zdjęcie, ale tym razem zrobione w szkole. Było to na jakichś dodatkowych zajęciach. Nauczycielka nie mogła się doprosić, abyśmy przestały gadać, więc musiałyśmy zostać po lekcjach i robić jakąś gazetkę. Leo został wtedy z nami za karę, bo ciągle go wołałyśmy i to on wykonał te zdjęcie.

- No usłyszę w końcu co to jest czy nie!? - Wrzasnęła, na co uniosłam wzrok. Nie rozumiałam jej zdenerwowania.

- Nasze zdjęcie ze szkoły. - Odpowiedziałam krótko.

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz