Rozdział 30

111 16 9
                                    


Hejka


* * * * * 

Gabriel ignorował fakt, że nie chciałam nigdzie z nim pojechać, więc postanowiłam, że również nie będę wykonywać żadnych jego poleceń. Wpatrywałam wzrok przed siebie, oglądając pustą drogę i drzewa, które z każdą chwilą mijaliśmy coraz szybciej. Chłopak przyśpieszył jeszcze bardziej, gdy wyjechaliśmy poza Stanton, przez co poczułam rosnące obawy. Myślami powróciłam do sytuacji, gdy ostatni raz autem jechałam tędy z Xavierem. Jechaliśmy dokładnie tą samą trasą, a prędkość, która wzrastała na liczniku Maserati sprawiała, że emocje z tamtego dnia do mnie wracały, jednocześnie podnosząc mój poziom paniki.

- Możesz zwolnić? - Zapytałam łagodnie, próbując zapanować nad sobą, by chłopak nic nie zauważył. Zerknął na mnie zaskoczony, że w ogóle się odezwałam, ale nie zrobił tego, o co prosiłam. Niezmiennie utrzymywał sporą prędkość, gdy ja walczyłam wewnątrz, by zachować spokój. Dłonie zaciskałam mocno na czarnym, miękkim siedzeniu, czując jak zasycha mi w gardle.

- Nie, bo nie zdążymy... - Zaczął, ale widząc, jak szybko zbliżamy się do miejsca, w którym ostatnio uniknęliśmy z Xavierem wypadku, niezwłocznie mu przerwałam.

- Zwolnij natychmiast! - Wrzasnęłam, zaciskając oczy ze strachu. Momentalnie poczułam, jak prędkość, z jaką się poruszamy maleje, co pozwoliło mi odetchnąć. Z powrotem zerknęłam na drogę przed nami, kątem oka obserwując, że Gabriel również patrzył na wprost, zaciskając ręce na kierownicy.

Nie przyglądał mi się, nie zadawał żadnych pytań i do końca drogi nie przekroczył dozwolonej prędkości. Obróciłam się plecami w jego stronę, by obserwować już tylko widok przez okno pasażera. Nie chciałam, by widział, jak starałam się unormować oddech i ścierałam pojedyncze łzy, spływające po policzkach.

Kojarzycie moment, w którym beztrosko żyjecie sobie dzień po dniu albo kładziecie się zmęczeni spać i nagle przypomina Wam się coś, co powinniście zrobić już dawno? Może akurat jest już za późno a może jesteście tymi szczęściarzami, którzy mogą to jeszcze przełożyć. Zdecydowanie przejażdżka z Gabrielem nie przebiegała bezproblemowo, ale gdy w jednej chwili przypomniało mi się o mojej matce, która zapewne czekała na mnie z zegarkiem w ręce, mój organizm zamarł na kilka sekund. Do czasu, aż szybko zdałam sobie sprawę, że i tak jestem już spóźniona, a w żaden sposób nie przekonam Gabriela, aby zawrócił.

Nie chciałam nawet wymyślać, co czeka mnie, gdy wrócę do domu. Wyjęłam z kieszeni telefon, chcąc napisać wiadomość tacie, aby mnie krył. Początkowo ustaliliśmy, że powie mamie, że pojechałam do Dagie, bo nagle się pokłóciła z Leo, ale podobno ten argument jej nie przekonał. Tata stwierdził, że jest trochę zła i mimo jego starań, będzie czekać na mnie w salonie. Domyślałam się, że jest gorzej niż pisał, bo zwyczajnie nie chciał mnie straszyć, ale nie mogłam już nic zrobić. 

Po dłuższym czasie jazdy zauważyłam, że Gabriel wjeżdża na teren The Club Fix położonego w Anaheim. Samo miejsce nie wyglądało zachęcająco do imprezy, a przynajmniej nie dla mnie. Na dworze znajdowało się wiele grupek, głównie składających się z młodych chłopaków. Moją uwagę przykuł gość, który kręcił się nieopodal nas. Z daleka można by rozpoznać, że był nabuzowany i prawdopodobnie przed chwilą uczestniczył w jakiejś bójce. Podszedł do niego inny chłopak, który podał mu rzeczy, a wtedy zauważyłam jego obitą twarz, ociekającą krwią. Nigdy wcześniej nie byłam w tym klubie, choć czasem o nim słyszałam. Po tym, co zaobserwowałam tu przez zaledwie kilkanaście sekund, nie chciałam nawet sprawdzać, co dzieje się w środku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz