Rozdział 5

468 31 15
                                    


Widząc tę wiadomość od razu się zdenerwowałam. W pierwszej chwili zerknęłam na Xaviera, aby upewnić się, że nie widział ekranu mojego telefonu. Na szczęście skupił się na widoku za oknem. Niewiele myśląc postanowiłam zablokować nadawcę wiadomości nie posyłając mu ani jednego spojrzenia. 

Na wszystkich zajęciach siedziałam z Xavierem, z którym spędzałam też każdą przerwę. Był to jeden z niewielu dni w ostatnim czasie, gdy w końcu zaczął poświęcać mi trochę uwagi. Pomijając ten poranny incydent brunet był dla mnie dość miły i czuły. Jak dawnej... Znów potrafiłam się przy nim uśmiechnąć, a cały dzień udało nam się znieść bez ani jednej kłótni. Czyżby wszystko zaczynało wracać do normy?

Dziwnie, że akurat wtedy, gdy zerwałam kontakt z Dagie. Może ta dziewczyna naprawdę miała jakiś szczególny cel w tym, aby skłócić mnie z Xavierem i z nim zerwać. Jak mogłam tego nie widzieć. Znałyśmy się od dzieciaka, więc myślałam, że jest to przyjaźń na całe życie. 

Do dziś pamiętam, jak Xavier do mnie zarywał... Pisał mi słodkie wiadomości i zapraszał na randki, podczas gdy my razem z Dagie skakałyśmy i piszczałyśmy z radości nocując u siebie. Starał się, przynosił mi kwiaty, często obejmował i całował, zawsze był taki czuły. Dagie od samego początku mówiła, że jestem prawdziwą szczęściarą, że na mnie spojrzał.

Rzeczywiście pochodziliśmy z dwóch różnych od siebie rodzin. Moi rodzicie może mieli swój dom, ale nie było ich stać nawet na samochód, a co dopiero na jakieś markowe ciuchy czy telefon, co odróżniało mnie od rówieśników z naszej szkoły.

Wiele rzeczy miałam od Dagie, bo jej mama była bardzo zamożna, więc dziewczyna zawsze pamiętała o mnie robiąc sobie zakupy. Nie oczekiwałam tego i nigdy nie wiedziałam, jak mam się jej za to odwdzięczyć.

Xavier również wiele razy obdarowywał mnie wieloma prezentami. Często była to biżuteria, bielizna lub śliczne sukienki. Te rzeczy były już zbyt drogie, więc z reguły nie przyjmowałam ich, ale mimo to dzień później lub nawet tego samego dnia znajdowałam je z powrotem w mojej torebce lub w pokoju.

- Odprowadzę Cię - oznajmił Xavier obejmując mnie i kierując w stronę trybun. - Po treningu zaczekaj na mnie przy aucie. Pojedziemy dziś do mnie.

- Dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem. - Może poszukam jakiegoś filmu w międzyczasie. - Zaproponowałam. Cieszyłam się, że w końcu możemy pobyć razem i wychodzi to z jego inicjatywy.

- W międzyczasie? Może skupiłabyś się w końcu kiedyś na mojej grze.

- Kochanie wiesz, że ja naprawdę się na tym nie znam. Jestem na każdym Twoim treningu, noszę koszulki  z Twoim nazwiskiem i zawsze kibicuję Ci z całych sił, ale totalnie nie ogarniam zasad piłki. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zawsze starałam się wspierać chłopaka, ale mecze bardzo mnie nudziły.

- Jakby Ci na mnie zależało, to chociaż poczytałabyś sobie coś o tym w necie, żeby cokolwiek zrozumieć. - wyrzucił. Czyżby znowu zaczynał kłótnię... Doszliśmy już do trybun, ale postanowiłam ciągnąć tą rozmowę dalej.

- Dobrze wiesz, że zależy mi na Tobie jak na nikim innym. Mówisz mi tak, a sam nie byłeś nigdy na żadnych moich zajęciach z tańca. Nawet więcej, jak chciałam Ci pokazać jakiś układ sama, to nigdy nie chciało Ci się tego oglądać.

- Proszę Cię, chodzisz tam dosłownie chwilę i myślisz, że masz już jakieś umiejętności? Poza tym nie wiem po co Ci ten cały taniec, tylko strata czasu i pieniędzy. - Zabolało. Dobrze wiedział, ile radości mi to sprawiało. Wiedział, jak się cieszyłam, gdy rodzice zgodzili się opłacać mi lekcje tańca. Już na pierwszych zajęciach usłyszałam, że mam do tego niesamowity talent i sama widziałam, że idzie mi coraz lepiej.

WSZYSTKO JEDNO [ANIELE - NOWA NAZWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz