Niczym błyskawica, kobieta wystrzeliła do przodu, zwinnie wymijając powalonego oprycha. Jej oczy rozbłysły dzikim ogniem determinacji, gdy chwyciła za leżący nieopodal łom. Narzędzie, służące dotąd bandytom do wyciągania gwoździ z trumien, w jej dłoniach nabrało nowego znaczenia. Stało się symbolem nadziei, bronią dającą szansę na wyrwanie się z okowów niewoli. Z każdym krokiem czuła, jak adrenalina pulsuje w jej żyłach, napędzając ją do walki o upragnioną wolność.
Niewolnik z blizną na czole wykorzystał chwilowe zamieszanie. Jego szorstkie, spracowane dłonie zacisnęły się na rzemiennym biczu Claire, szarpiąc go z niespodziewaną siłą. Skórzany splot wysunął się z jej palców, a mężczyzna natychmiast odrzucił go na bok.
Nie tracąc ani sekundy, jego ręce zanurzyły się w gęstwinę jej włosów, zaciskając się boleśnie na jasnych kosmykach. Claire syknęła z bólu, jej oczy rozszerzyły się w nagłym przerażeniu. Instynktownie uniosła ramiona, próbując oswobodzić się z żelaznego uścisku.
Powietrze wypełniło się odgłosami szamotaniny - stłumionymi okrzykami, sapnięciami i szuraniem stóp po ziemi. Ciała Claire i niewolnika splatały się w brutalnym tańcu, każde z nich desperacko walczyło o przewagę.. Ich ruchy były chaotyczne, pełne desperacji i gniewu, odzwierciedlając walkę o życie i śmierć, która rozgrywała się w tym mrocznym lochu.
- Papa!!! Papa !!! - krzyczała Claire
Rudowłosa bez wahania rzuciła się na kupca niczym wściekła wilczyca. Łom ze złowieszczym świstem przeciął powietrze, by z głuchym trzaskiem wgnieść skroń Tholvara, który próbował zablokować uderzenie ręką. Potężny cios zwalił go z nóg, a oszołomiony brutalnym uderzeniem osunął się na kolana. Szkarłatna struga krwi zaczęła sączyć się po jego twarzy, znacząc bladą skórę.
Gdy Fisk otrząsnął się z szoku i ruszył w jej stronę, jeden z więźniów, ożywiony nagłym przypływem odwagi, chwycił go za nogawkę i broń. Kobieta, wykorzystując moment zawahania, zamachnęła się ponownie z dziką determinacją. Łom z miażdżącym impetem trafił napastnika w twarz, roztrzaskując nos i powalając go na ziemię z głuchym łoskotem.
Jednak triumf był krótkotrwały. Zanim zdołała się odwrócić, Lok dopadł ją od tyłu. Jego potężne dłonie zacisnęły się na jej ciele. Z brutalną mocą cisnął ją o ziemię, przygniatając do twardej posadzki swoim ciężarem, który zdawał się wysysać z niej ostatki nadziei na ucieczkę.
Zerwali się nagle, niczym fala gniewu długo tłumionego w głębinach dusz. Pozostali niewolnicy, rozpaleni widokiem walki, wybuchnęli furią. Ich oczy płonęły żądzą odwetu, a z gardeł wydobywały się prymitywne okrzyki. Niczym sfora wygłodniałych wilków rzucili się na kupca i jego sługusów, uwalniając lata upokorzeń i cierpienia w jednym, gwałtownym akcie buntu. Powietrze wypełniło się odgłosami szamotaniny, jękami bólu i triumfalnymi wrzaskami, gdy niewolnicy wreszcie sięgali po upragnioną wolność.
CZYTASZ
Kroniki Averonu: R106 (18+)
FantasyObiekt R106. Dwa słowa, które definiują całe jego istnienie. Dwa słowa, które przypominają mu każdego dnia, że nie jest człowiekiem. Że nie ma prawa do wolności, do własnego życia, do domu, do rodziny. Nie ma nawet prawa do własnego imienia. Jest ty...