ROZDZIAŁ DRUGI

29 12 0
                                    


Poniedziałek,

12 ego marca 2018 roku

Świecie, ul. Kwiatowa


Halina Niewiadomska z trudem podniosła się z łóżka. Przez chwilę przyszło jej nawet do głowy, żeby skłamać, że ma silny atak migreny, aby do końca dnia pozostać w swoim pokoju, ale wtedy przypomniała sobie, że ten pomysł wykorzystała podczas ostatniej wizyty syna i teraz mąż mógłby jej nie uwierzyć. Tak naprawdę niewiele ją to obchodziło, starała się zachowywać pozory jedynie po to, aby nie prowokować go do kolejnych kłótni, choć wychodziło jej to z coraz bardziej marnym skutkiem. Gdyby to zależało tylko od niej, to syn nigdy więcej nie przestąpiłby progu tego domu, ale ku jej niezadowoleniu jej mąż Antoni wciąż zabiegał o te spotkania. Dla niej syn mógłby już nawet nie istnieć. Znienawidziła go wiele lat temu i za każdym razem, kiedy się pojawiał, musiała bardzo się pilnować, aby nie wykrzyczeć mu tego w twarz. To przez niego życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami. To właśnie on ponosił odpowiedzialność za całe zło, jakie ich spotkało.

Adam Niewiadomski już jako dziecko zrozumiał, że może polegać tylko na ojcu. Kiedy wiele lat temu zaginęła jego siostra, matka całkowicie go odtrąciła. Nie interesowało jej, co się z nim dzieje; nie dbała o niego, nie nagradzała za żadne osiągnięcia ani nie karciła za złe zachowania. Mógł robić wszystko na co miał ochotę, a ona nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Gdyby nie ojciec, za pewne nigdy nawet nie założyłby własnej rodziny. To właśnie on poświęcał mu najwięcej czasu i to jemu zawdzięczał to, kim stał się, jako dorosły mężczyzna.

Do domu rodziców przyjeżdżał wspólnie z rodziną raz w miesiącu, zazwyczaj w niedzielę. Każda z tych wizyt wyglądała dokładnie tak samo. Była prawdziwą męką dla jego żony i dwójki nastoletnich dzieci. Nie wytrzymywali tu dłużej niż dwie godziny. Dawid i Zuzia przez cały czas zajmowali się wyłącznie swoimi telefonami, bo i tak nikt nie zwracał na nich uwagi a jego żona, Aneta zazwyczaj siedziała w milczeniu w fotelu i przyglądała się zdziwaczałej teściowej. On natomiast po krótkiej wymianie zdań z ojcem czuł się na tyle nieswojo, że czekał, tylko, kiedy Aneta zacznie głośno odchrząkiwać, dając tym znak, że pora wracać do domu.

Halina Niewiadomska weszła do salonu i przysiadła na brzegu stojącej przy drzwiach kanapy. Nie zamierzała nawet szykować się na wizytę syna. Nie widziała w tym najmniejszego sensu. Kiedy wyobraziła sobie, że za chwilę znowu będzie musiała znosić obecność całej tej jego szczęśliwej rodziny, aż kipiała ze złości. O ile jeszcze z trudem tolerowała obecność wnuka, to widoku wnuczki nie potrafiła wręcz znieść. Nigdy nawet nie odezwała się do dziewczynki po imieniu. W ogóle niewiele do niej mówiła, ale jeżeli już zachodziła taka konieczność, to zwracała się do niej bezosobowo.

Wnuczka tak bardzo przypominała jej ukochaną córkę, była do niej tak podobna, że za każdym razem, kiedy Niewiadomska patrzyła na jej roześmianą twarz, ból po stracie własnego dziecka natychmiast wracał. Nienawidziła za to dziewczynki z całego serca i nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Antoni wciąż katuje ją tymi spotkaniami. Jak mógł świadomie narażać ją na takie tortury i jeszcze zmuszać, aby regularnie przebywała w towarzystwie tych ludzi? Od wielu lat nie miała na to najmniejszej ochoty; jedyne, czego naprawdę pragnęła to odpocząć, najlepiej w samotności. Chwyciła w dłonie duży, gruby koc

– Idź pod prysznic i się ubierz! – Antoni Niewiadomski wszedł do pokoju i z niechęcią pokręcił głową na widok skulonej na kanapie żony. – Za pół godziny przyjedzie Adam. Wypadałoby żebyś do tej pory doprowadziła się do normalnego stanu.

Niewiadomska tylko mruknęła coś niezrozumiale pod nosem i jeszcze bardziej opatuliła się kocem. Kosmyk tłustych, siwych włosów opadł jej na czoło i zmuszona była wyciągnąć na chwilę chudą dłoń, aby założyć go za ucho.

Mroczna Prawda - zakończona (2018 rok)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz