ROZDZIAŁ SIÓDMY

17 9 0
                                    



13 ego marca 2018 roku

Świecie, ul. Kwiatowa

Godzina 09:15


Ludwik Malinowski wjechał na wysypany kamykami podjazd pod domem Niewiadomskich i zatrzymał samochód. Podniósł z siedzenia pasażera teczkę z aktami sprawy Joanny Niewiadomskiej i zaczął je jeszcze raz dokładnie przeglądać. Odkąd Rakowska wspomniała o tym, że Antoni Niewiadomski odgrażał się w sklepie Grabowskiemu, zaginięcie Joasi nie dawało mu spokoju. Była to jedna z tych spraw, o których nie potrafił zapomnieć. Kiedy zaginęła ta dziewczyna, on pracował już na posterunku od jakichś 2 lat. Koledzy, z którymi wtedy współpracował już dawno się wykruszyli i z tak zwanej starej ekipy pozostał tylko on a niedługo później do zespołu dołączył Lejman. Kiedy ówczesny komendant Jaworski podjął decyzję o zawieszeniu śledztwa, Malinowski jeszcze przez długi czas próbował odnaleźć Joannę na własną rękę, ale pomimo, że bardzo się starał, w jego prywatnym śledztwie nie pojawiały się żadne nowe tropy. Nic, czego mógłby się chwycić. W końcu po wielu miesiącach nieudolnych starań, był zmuszony odpuścić. Jako młody milicjant codziennie był zawalany stertą kolejnych akt spraw, które również wymagały interwencji i po jakimś czasie te stare, nierozwiązane sprawy zdawały się coraz bardziej odchodzić w niepamięć. Zależało mu na tym, aby sumiennie wykonywać swoje obowiązki, ale zwyczajnie brakowało mu na to czasu i kontaktów. Nie chciał zaprzepaścić swojej kariery zawodowej dla jednego niewyjaśnionego przypadku. Ta praca była spełnieniem jego marzeń; bez większego zastanowienia poświęcił dla niej nawet własne małżeństwo i córkę. W chwili, kiedy stawał przed lustrem ubrany w upragniony niebieski mundur czuł rozpierającą od środka dumę. Gdyby jeszcze raz miał okazję wybierać pomiędzy rodziną a milicją, dokonałby dokładnie tego samego wyboru. Tego jednego był w życiu pewien, jak niczego innego.

Wyszedł z samochodu i stanął pod drzwiami domu Niewiadomskich. Chciał nacisnąć dzwonek, ale wtedy przypomniał sobie chwilę, kiedy prawie 30 lat temu właśnie w tym domu obiecał, że odnajdzie Joasię, choćby miało go to kosztować jego własne życie. Nie zdołał tego zrobić. Zawiódł.

Drzwi niespodziewanie otworzyły się i stanął w nich Antoni Niewiadomski.

– Skąd ...pan... – wyjąkał zaskoczony Malinowski.

– Usłyszałem silnik samochodu i wyjrzałem przez okno. Miałem nadzieję, że to mój syn, ale... – Niewiadomski urwał i zwiesił głos.

– Antoni, kto to? – W korytarzu pojawiła się Halina Niewiadomska. – A... to pan! – prychnęła obrzucając Malinowskiego groźnym spojrzeniem.

– Dzień dobry – ukłonił się policjant. – Przyjechałem, bo ..., bo chciałbym z państwem chwilę porozmawiać.

– Ma pan jakieś nowe informacje w sprawie Asi? – Niewiadomska natychmiast się ożywiła.

Na te słowa Malinowski poczuł się nieswojo. Widząc pełnie nadziei spojrzenie Niewiadomskiej miał ochotę odwrócić się na pięcie i jak najszybciej stąd uciec.

– Niezupełnie – odpowiedział przeciągając dłonią po sumiastych wąsach.

– Co znaczy „niezupełnie"? – zapytała marszcząc brwi.

– Zaraz wszystko państwu wyjaśnię. Właściwie to muszę was o coś zapytać..., a ta sprawa łączy się bezpośrednio z Joanną.

Niewiadomski spojrzał niepewnie na żonę. Nie był pewien, czy jest gotowa na tę rozmowę. Tym bardziej, że policjant dał jasno do zrozumienia, że chce jedynie porozmawiać o czymś, co tylko dotyczyło ich córki. Na temat samego jej zaginięcia najwyraźniej wciąż nie posiadał żadnych nowych informacji.

Mroczna Prawda - zakończona (2018 rok)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz