ROZDZIAŁ ÓSMY 1/2

16 7 0
                                    


Komenda Powiatowa Policji w Świeciu

Wtorek, 12ego marca 2018 roku.

Godzina 10:00

– Dominika, nie myśl o tym tyle – odezwał się Mateusz Gajewski i postawił na biurku koleżanki kubek z gorącą kawą. – Piotr musi sobie to wszystko poukładać w głowie. Daj mu trochę czasu. Zobaczysz, że niedługo zatęskni i wróci do domu.

– Nie jestem tego taka pewna, Mateusz. – Zawadzka przymknęła powieki i po raz kolejny przywołała w głowie słowa męża: „Tak będzie lepiej", „Zostanę u mamy", „W Warszawie mam lepszą opiekę". – Był taki zimny, kiedy mówił to wszystko. Wydawało mi się, że rozmawiam z zupełnie obcym człowiekiem.

– Wiesz... nie chcę go bronić, ale spróbuj przez chwilę postawić się na jego miejscu. Facet stracił cały sens życia. W tej chwili pewnie myśli sobie, że jest dla ciebie..., dla was tylko ciężarem i...

– Daj spokój, Mati. – Zawadzka uniosła dłoń dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru słuchać żadnych wyjaśnień. – On nawet nie zapytał o dzieci. Nie interesowało go, czy są zdrowe, czy czegoś im nie brakuje. Nie obchodziło go kompletnie, jak ja się z tym wszystkim czuję. Nic. Rozumiesz? Nic! Tak, jakby nigdy nic nas nie łączyło.

– Dominika... – Gajewski przykucnął przy biurku koleżanki i chwycił jej dłonie w swoje patrząc jej głęboko w oczy. – Piotr bardzo się w tym wszystkim pogubił, ale to minie. Za jakiś czas sam dojdzie do wniosku, że leczenie nie przynosi żadnych efektów i będzie się musiał w końcu pogodzić z tym, że nigdy nie stanie na nogi. Bądź cierpliwa, zobaczysz, że niedługo do was wróci.

Dominika wpatrywała się w pełne współczucia spojrzenie kolegi i przez chwilę czuła nawet delikatne skrępowanie, kiedy trzymał jej dłonie w swoich, ale ton jego głosu działał na nią nad wyraz uspokajająco.

– Dzięki, Mati. Na ciebie zawsze można liczyć – powiedziała uśmiechając się lekko.

– Od czego ma się przyjaciół? – Gajewski musnął kciukiem wierz jej dłoni wciąż patrząc jej głęboko w oczy. Dominika poczuła, że się rumieni. Uwolniła swoje dłonie i nerwowo sięgnęła po kubek z kawą. Przez chwilę wydawało jej się, że Gajewski patrzy na nią, jak na kogoś więcej niż tylko koleżankę. W oczach miał jakiś dziwny błysk, którego nigdy wcześniej nie dostrzegła. Zaczęła analizować w głowie całą sytuację, ale ostatecznie doszła do wniosku, że to tylko jej chore urojenia. Mateusz był jej najbliższym przyjacielem i na pewno w żaden sposób nie próbowałby wykorzystać faktu, że jej małżeństwo stoi obecnie pod wielkim znakiem zapytania. Nie powinna na siłę doszukiwać się we wszystkim drugiego dna. Nic nie dawało jej prawa do tego, aby zwątpić w człowieka, któremu zawsze mogła ufać.

– Mati, jesteś aniołem, wiesz? Nie wiem, co ta twoja „Marika gwóźdź do trumny" zobaczyła w tym podrdzewiałym Gwoździu, ale mam nadzieję, że kiedyś do niej dotrze, co straciła.

Gajewski uśmiechnął się smutno po czym wstał i oparł się o biurko. Zawadzka zauważyła, że wyraz twarzy kolegi zmienił się diametralnie, kiedy tylko wspomniała o Marice. Położyła dłoń na ramieniu kolegi i lekko przeciągnęła nią w górę i w dół.

– Ej, będzie dobrze – powiedziała cicho. – Jakoś damy radę, nie?

– No... chyba nie mamy wyjścia. U ciebie jest jeszcze przynajmniej szansa, że Piotr się obudzi z tego letargu i wróci do domu. Ja już dawno straciłem nadzieję... Zresztą, nie ważne. – Gajewski machnął dłonią. – Masz wystarczająco dużo swoich problemów, żeby zaprzątać sobie głowę moimi. Przepraszam cię, nie powinienem w ogóle o tym wspominać. – Mateusz chwycił w dłoń swój kubek z kawą i ruszył w kierunku swojego biurka.

Mroczna Prawda - zakończona (2018 rok)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz