Szymon Piechocki już od kilku minut dobijał się do drzwi i okien domu Anny Marii, ale wciąż odpowiadała mu głucha cisza. Po woli zaczynał już łączyć wszystkie elementy układanki i kiedy zobaczył w porannych wiadomościach fragment konferencji prasowej ze śledztwa w sprawie Grabowskiego, zaczął się szczerze obawiać o jej życie. Postanowił nie odpuścić, dopóki nie upewni się, że z dziewczyną jest wszystko w porządku. Obszedł dom jeszcze raz dookoła i wołał jej imię pod każdym z okien, ale wciąż nikt mu nie odpowiadał. W końcu przypomniał sobie o małym okienku od strony zaplecza cukierni i ruszył w jego kierunku. Miał wielką nadzieję, że zarówno okno jak i drzwi na końcu korytarza są otwarte, bo inaczej pozostałoby mu już tylko wezwać policję, a nie do końca był pewien, czy policjanci potraktują to poważnie. W końcu Wasilewska mogła po prostu wyjść z domu lub wyjechać na jakiś czas, co w jej sytuacji byłoby jak najbardziej uzasadnione. Na dodatek Piechocki był dla policji jedynie zwykłym przestępcą, za pewne sporo czasu musiałoby minąć, aby udało mu się sprowadzić tu funkcjonariuszy. Oglądając się za siebie szedł na tyły domu. Co jakiś czas ukradkiem sprawdzał, czy nikt go nie obserwuje. Jego zachowanie mogłoby się w tej chwili wydawać bardzo podejrzane. W końcu przystanął przy okienku i odetchnął z ulgą. Ku jego radości okazało się, że Anna Maria jak zwykle zapomniała je zamknąć. Chwilę później wślizgnął się do wnętrza długiego korytarza i bez najmniejszego trudu pokonał krótki odcinek drogi, na końcu którego znajdowały się tylne drzwi domu Wasilewskich. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Czuł, że Anna Maria jest w środku i z całych sił starał się poruszać najciszej, jak potrafił, aby jej nie wystraszyć. Zależało mu jedynie na tym, aby upewnić się, że jest bezpieczna. Jeszcze raz zawołał jej imię, ale kiedy znów odpowiedziała mu cisza postanowił wejść do salonu. Po drodze, na korytarzu zauważył kawałki rozbitego szkła, co od razu rozbudziło jego wyobraźnię. W powietrzu rozpoznał zapach zwietrzałego alkoholu pomieszany z intensywną wonią drogich, męskich perfum. Piechocki przyspieszył kroku. Jeżeli ten drań wciąż tu jest, nie zamierzał tracić, aby chwili, aby go dorwać. Próbował omijać ciemne plamy z rozlanego alkoholu, ale przypadkowo nastąpił na jedną z nich i zaklął głośno. Podeszwa buta przykleiła się na chwilę do podłogi i wydała z siebie niemiły chrzęst, kiedy spróbował zrobić następny krok. W końcu podszedł do odwróconej tyłem kanapy i wydał z siebie stłumiony krzyk na widok leżącej na wznak nagiej Anny Marii. Natychmiast do niej podbiegł i przyklęknął przy kanapie. Ciało dziewczyny niemal w całości było pokryte siniakami, na jej szyi Piechocki zauważył odciśniętą obręcz a jej twarz była opuchnięta do monstrualnych rozmiarów. Sięgnął po pierwszy, lepszy koc, jaki znajdował się w zasięgu jego wzroku i dokładnie okrył jej ciało. Anna Maria poruszyła się nieznacznie i otworzyła oczy.
– Co...co tu robisz? – zapytała z trudem panując nad bólem. Dopiero teraz zaczęła sobie przypominać, co zaszło poprzedniej nocy. Miała wrażenie, że każdy centymetr jej ciała woła o pomoc. Spróbowała unieść się na łokciach, ale ramiona odmówiły jej posłuszeństwa i bezwładnie opadła na kanapę.
Piechocki pogładził delikatnie jej włosy i odgarnął je z czoła.
– To on ci to zrobił, prawda? – zapytał, kiedy dziewczyna strząsnęła jego dłoń. – To ten cholerny nauczyciel?
Anna Maria skinęła delikatnie głową, nie miała teraz siły na to, aby zaprzeczać. Zresztą nie było również powodu, aby to robić. Skrzywdził ją i powinien ponieść za to konsekwencje.
Piechocki podniósł się z kolan i ruszył do kuchni. Nalał wody do szklanki i odszukał środki przeciwbólowe w niewielkiej apteczce, która od czasu pierwszego zawału Wasilewskiego, zawsze znajdowała się na kuchennym blacie.
– Weź to i popij wodą – polecił. – Trzeba wezwać karetkę i policję – powiedział po czym sięgnął po telefon i zadzwonił na pogotowie.
CZYTASZ
Mroczna Prawda - zakończona (2018 rok)
Mystery / ThrillerW niewielkim miasteczku Świecie w województwie zachodniopomorskim zostaje zamordowany emerytowany Pułkownik Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego, Henryk Grabowski. Mężczyzna ginie we własnym domu na skutek kilku brutalnych ciosów zadanych ostrym narzędziem...