Capítulo treinta y dos

529 50 55
                                    

little reminder: zachęcam do komentowania, ponieważ kocham czytać komentarze!!❤️czytam wszystkie i cieszę się z każdego + zachęcam również do zostawiania gwiazdek⭐️🥰(bo widzę jak niektórzy komentują, a nie zostawiają 😡)

SOLDADO

Powoli podjeżdżam pod dom, z całej siły zaciskając ręce na kierownicy. Ja pierdolę. Pomimo że z godzinę jeździłem bez celu po mieście i wypaliłem z pół paczki, chcąc w ten sposób choć trochę się uspokoić, to i tak wciąż jestem wkurwiony na tego skurwysyna.

Kto mu, do kurwy nędzy, pozwolił się do niej zbliżyć?

Zbliżył się do mojej pyskatej dziewczynki.

I tego, kurwa, pożałuje.

Zanim zgaszę mercedesa, chwytam leżącą pod siedzeniem pasażera czarną torbę Reyés. Zapomniała jej wziąć, gdy postawiłem jej ultimatum. Opuszczam auto, kierując się w stronę domu. Biorę głęboki wdech i naciskam lekko na klamkę, powstrzymując się przed jej szarpnięciem. Kurwa mać. Dłonie mnie aż świerzbią, żeby coś rozjebać, po czym rozpierdolić to jeszcze bardziej.

A najlepiej pewnego chuja o nazwisku Hunter.

Wchodzę do środka, odstawiam torbę w rogu i jak najciszej się da, zamykam za sobą drzwi. Jeszcze bardziej wkurwiony jestem na siebie za to, że pozwoliłem mojej małej dziewczynce zostać samej w domu. Przez ten cały czas, gdy mnie nie było, podczas jazdy uważnie obserwowałem ją poprzez kamery zamontowane w środku domu, będące połączone z moim laptopem, którego trzymam w specjalnym schowku w samochodzie. Kurwa, przez swój wybuchowy temperament i chwilową lekkomyślność w ogóle nie zwróciłem uwagi na to, że Laila dosłownie padała z nóg i potrzebowała snu.

A ja pod wpływem jebanego impulsu zostawiłem ją, zamiast zaciągnąć do swojego łóżka. Oczywiście, żeby chociaż trochę się wyspała, w porównaniu do mnie. Mimo tego swojego nieznośnego charakterku zasługuje na coś lepszego niż ja.

Przemierzam niezgaszony przedpokój, sekundę później znajdując się naprzeciwko dużej, ciemnoszarej kanapy. No i znowu ta jebana kanapa. Jakby nie mogła położyć się w moim pieprzonym łóżku. Zaciskam pięści, z zachwytem pochłaniając widok śpiącej dziewczyny. Tym razem naprawdę zapadła w sen, o czym świadczy jej unosząca się klatka piersiowa i ciche, krótkie oddechy spod rozchylonych warg. Głowę opartą ma o zagłówek, a te jej kręcone kudły jak zwykle opadają jej na twarz, zasłaniając mi dokładniejszy obraz dziewczyny. Jedną rękę ma wsuniętą pod głowę, a druga leży tuż obok jej lekko zarumienionej twarzy.

Kurwa, jaka ona jest piękna.

Nie mogę się powstrzymać, gdy pochylam się nad nią i sięgam do jej różowych policzków. Najdelikatniej jak potrafię, przejeżdżam po jednym knykciami, rozkoszując się jej przyjemną dla dotyku skórą. Wbijam zęby w wargę, czując, jak mój kutas zaczyna boleśnie twardnieć.

– Chryste – chrypię, nie mogąc oderwać od niej oczu. Dlaczego ona musi mnie tak torturować? – Co ty ze mną robisz, Reyés?

Przejeżdżam po jej smukłym ciele wzrokiem, które wciąż ubrane jest w dresy i bluzę. Wizja, że mogła przecież pójść po prostu spać do mojej sypialni i wziąć przy tym jakiekolwiek moje ciuchy, a tego nie zrobiła sprawia, że mam ochotę ją za to, kurwa, skarcić. Ale nie mam pierdolonego zamiaru budzić jej, gdy sobie tak słodko i bezbronnie śpi, w ogóle nie mając pojęcia o tym, że właśnie ją obserwuję.

Niewiele myśląc podchodzę bliżej i wsuwam swoje ręce pod jej ciało, kurczowo chwytając jej ramiona i uda. Zaciskam mocniej palce na jej biodrach, chcąc poprawić chwyt. Z wkradającym się uśmiechem na ustach zauważam, jak poprawia się w moich ramionach, tym samym mocniej przyciskając policzek do mojego torsu.

SicarioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz