31.05.2024

0 0 0
                                        

Nie daje rady, czemu zawsze to mi się ludzie żalą, skarżą i inne a ja nie potrafię? Chciałabym komuś tak zaufać żeby powiedzieć wszystko, WSZYSTKO co mnie gnębi. Ale nie umiem, nie mam kogoś tak bliskiego. Nie raz przejechałem się na lodzie bo powiedziałam za wiele. To takie kurwa żałosne. Czuję że mam dość. Siostra mówi że mam mówić to co mama chce, a nie to co myślę. Czyli to ona się powinna kurwa leczyć, nie ja. Nie mówię że jestem zdrowa, wręcz przeciwnie. Jak byłam u psychologa, powiedziała że nie wie jak mi pomóc. To co? Ja mam kurwa się wyleczyć? Zdiagnozować sobie depresję albo nerwicę i posiedzieć co mam zrobić żeby żyć dobrze? Żeby żyć i się nie martwić? Że znowu to się wszystko powtórzy. Zdarza mi się myśleć o tym żeby wrocic do cięcia się. Nie będę owijać w bawełnę kurwa. Myślę o tym, ale wiem że jestem aż za bardzo wytrzymała na ból. Dłonie mam pocięte nie bo się samookaleczam, ale dlatego że jestem sierotą, która nie umie nic zrobić bez krzywdy. Przyzwyczaiłam się do krzywdy, psychicznej i fizycznej ale mam granicę. Jedna granice naruszyłam w podstawówce jak zaczęłam się ciąć, na szczęście nie mocno i udało się ją naprawić. Psychiczna? Nie wiem, ona jest dziwna. Jakby nienaprawialna, nieuleczalna, trudna do zrozumienia. Po prostu moja, wszystko co jest moje jest inne

I needed love...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz