Rozdział 9

616 123 175
                                        

Boguś

🤎

📲Kiciuś Złoty: Naostrz sobie, dobrze łopatę.

Taką oto wiadomość wysłał mi mój kumpel, w piątek późnym popołudniem. Kiedy tyle, co opadłem na kanapę, po powrocie z pracy.

 📱Po co? - odpisałem.

📲Kiciuś Złoty: Żeby ci się dobrze wbijała w ziemie, jak będziesz sobie kopał grób. - nadeszła odpowiedź.

📱Wiem, że jesteśmy w tym samym wieku i ty może już myślisz, o robakach, które cię będą podżerać pod ziemią, ale mi jeszcze daleko na tamtą stronę. - odpisuję i szczerzę się do telefonu, jak szalony, bo dobrze wiem, skąd, taka jego reakcja i wiadomości podszyte groźbami.

📲Kiciuś Złoty: Nie pajacuj! Co twoje zdjęcie, robi na telefonie mojej żony?! I to w dodatku na tapecie!!!

Uuuu, Kiciuś się zezłościł.

Czy to mnie prowokuje do spuszczenia z tonu? Nieeee.

📱A skąd ja mam wiedzieć? Ale w sumie, to czy można się jej dziwić? - parskam mimowolnie, wypisując te głupoty. - Sam, sobie się, nie mogę oprzeć, gdy codziennie spoglądam w lustro. Także co dopiero płeć przeciwna. Zwłaszcza piękna kobieta, która utknęła w domu z ogrem.

📲Kiciuś Złoty: Jestem za pięć minut z workiem na zwłoki. - nadchodzi odpowiedź.

Czy to powinno mnie zaniepokoić? E. O ile ten Kociak jest szczepiony na wściekliznę, to nie obawiam się jego pazurków. 

Dziesięć minut później, otwieram drzwi od mieszkania z szerokim uśmiechem, witając stojącego w progu, przyjaciela. - Kiciuś Złoty! A co cię sprowadza, w stare kąty? Tęsknisz za naszym mieszkankiem? - pytam i odsuwam się lekko, robiąc mu miejsce do wejścia.

- Po pierwsze - zaczyna z grobową miną - nie mieszkam tu, już od prawie trzech lat i bardzo mnie to cieszy. Byłeś fatalnym współlokatorem…

- Oj tam, oj tam - przerywam mu, zamykając za nim drzwi. - Przecież wiem, że nadal wylewasz za mną łzy po nocach. Kopciuszek mi mówił, że trzy razy w tygodniu musi wymieniać przesieradło, bo jest przemoczone, po twojej stronie. No chyba - robię dramatyczną pauze i zniżam głos do szeptu. - Że jest tego inna przyczyna. Mi możesz powiedzieć, serio.

Wzdycha tylko w odpowiedzi i zawiesza kurtkę na wieszaku. - A po drugie…

- Jakie drugie? 

-Przerwałeś mi - warczy - dwukrotnie - dodaje i zbliża się do mnie. - Było po pierwsze, teraz jest po drugie…

- A dużo masz jeszcze tych podpunktów? Bo…

- Zamknij się - syczy. - I przestań robić sobie żarty, zwłaszcza te z udziałem mojej żony i sypialni, bo kiedyś naprawdę stracę cierpliwość i wybij ci jedynki. 

- A nie mógłbyś tak, zacząć od ósemek? - pytam, krzywiąc się delikatnie. - Są mniej przydatne niż jedynki i ich nie widać.

- Masz szczęście, że ufam swoje żonie i tobie, Palancie - wbija mi łokieć w żebra, przechodząc do salonu. - Inaczej…

- Tak, tak, wiem - nie pozwalam mu dokończyć i idę do kuchni. - Byłbym już dwa metry pod ziemią - dodaję i otwieram lodówkę. - Chcesz piwo?! - krzyczę do niego i nie czekając na odpowiedź, wyjmuję dwie puszki.

- Jestem autem, Geniuszu - odpowiada.

- Tak? A myślałem, że człowiekiem - unoszę brew i rzucam mu jedną z puszek. 

Tie-Break # 2 SurvivorsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz