21.

32 5 31
                                    

Pov Lauren

Na parwde nie wiem co się dzieje ale serio mogła po prosić a nie robić sobie dobrze pod prysznicem ale trudno kiedy indziej

Zrobiłam nam to śniadanie czekałam cały czas aż camila się ogarnie trochę mnie bawi to że musiała zrobić sobie dobrze ale cóż

-Laurennn! usłyszałam krzyk

-Normani? Spytałam wychodząc z kuchni zdziwiona
-Yes to ja odkrzyknęła i dinah odparła po chwili
-Tak królowa wróciła bitchys
-Dinah Nie drzyj japy jesteś tu co dwa dni praktycznie

-I co? Zapytała
-Nic nic camila na gorze jak coś
-Okii pa

-Hej normani powiedziałam podchodzac i tuląc przyjaciółkę do siebie
-Hej odparła oddając przytulasa

-Musimy pogadać powiedziała zdenerwowanym  tonem
-O czym?
-Musisz wrócić do salem
-Do salem? Po co zapytałam przerażona

-To znowu się dzieje
-Ale co?
-One wróciły 3 wiedzmy wróciły najpotężniejsze z potężnych
-Skąd o tym wiesz?

-Widziałam runy krwiste na skałach
-Kurwa gdzie?

-Jak byłam z dinah w mieście ona nie wie o czymś takim więc nie zwróciła na nie uwagi za to ja już tak

Runiczne symbole na pisane krwią ptaka ozdobiły mury jednego z kościołów nocy w salem

-Japierdole dlaczego mnie góra jeszcze nie wezwała zapytałam przerażona
-Obawiam się że mogą jeszcze nie wiedzieć a ja nie jestem wiedzma więc mnie nie wezwą tak

-Dlatego Przyszłam jak najszybciej aby cie po informować
-Jesteśmy w bunkrze tu nas nie znajdą ale musisz teraz przejąć opiekę nad camilą i reszta dziewczyn  rozumiesz Mani?

-Tak wiem ale czy ty
-Czy ja co?
-Czy ty Spałaś już z camilą?
-Um tak odparłam wiem do czego pijesz tak spałam tak mamy więź tak musisz ją pilnować najbardziej ona wie praktycznie wszystko będziesz musiała wyjaśnić im to gdy zniknę

-Nie możesz jej tak zostawić beż wyjaśnienia szepnęła Mani
-Musze inaczej mnie nie pusci jej emocjonalna strona będzie mnie chronić zabroni mi narażać życie

-A jak nie wrócisz już nigdy?
-Wrócę Mani nie wymyślaj
-A co jeśli nie?
-Na pisze list dasz jej go kiedy będziesz miała pewność że już nie wrócę
-Dobrze powiedziała przyjaciółka

Pov camila

-Dinah! Krzyknęłam ciesząc się że widzę swoją przyjaciółkę

-Hejj camila Hej ally odparła uśmiechnięta
-Hej wielkoludzie powiedziała ally

-Dwa dni cie nie widziałyśmy odparłyśmy razem z ally

-Wiem wiem ale jestem tak

-To co tam u was? Zapytała
-Camila ruchała się z Lauren wypaliła ally
-Co kurwa! Krzyknela dinah
-To co słyszysz
-A wiesz co jeszcze
-Co!?
-Lauren jest wiedźmą

-Co kurwa ale ze co?
Że wiedźmą taka prawdziwa czy dostała nowy przydomek od was
Nie taką parwdziwą prawdziwą

-O kurwa pierdolisz i nikt mi nie powiedział zenada kurwa po prostu żenada

-Wybacz ale nie było cie a te dwa dni byly dość gorące

-Milcz już ally bo przestanę Ci mówić
-Dobra już dobra uniosla ręce w gescie obronnym

-Ja też się ruchałam z Mani ale ona nie jest wiedźmą
-Boże dinah obie powiedziałyśmy zażenowane
-No co hahaha
-Nic nic

-Idziemy coś zjeść jestem głodna powiedziała dinah
-Ty zawsze kurwa jesteś głodna odparła ally

-Dobra chodźmy na śniadanie powiedziałam i zaczęłam iść w stronę drzwi a one za mną

Zeszłyśmy na dół do kuchni gdzie była Lauren I Mani

Wyczułam dziwne uczycie smutku i starchu od Lauren już się na uczyłam emocji które są jej a które moje i to były ewidentnie jej coś się wydarzyło ale nie wiem co spojrzałam na nią a ona wyczytała że ja wiem

-Cześć odparła Mani do mnie i ally
-Hejj obie odpowiedziałyśmy przytulając ją na przywitanie

-Co jemy na śniadanie? spytała dinah
-Um zrobiłam naleśniki z bananami powiedziała Lauren

-Dobrze ulubione naszej camely mówiła zgryźliwie

-Lauren możemy pogadać na osobności? spytałam patrząc na nią

-Tak odparła po chwili wstając z krzesła kuchennego

Gdy już odeszłyśmy kawałek -spytałam czy wszystko okej?

-Um tak powiedziała po chwili drapiąc się po brodzie
-Laurenn? Nie okłamuj mnie

-Nie okłamuje Mani mi mówiła o jakiś rzeczach związanych z nami i po prostu smutno mi się zrobiło ale tak po za tym to wszystko dobrze

-Mhm no dobrze
-Spójrz na mnie powiedziałam łapiąc jej twarz w obie ręce

-Wiem że może jeszcze ty mi tego nie powiesz ale

-Kocham cie lo
-Ja też cie kocham camz całą sobą cie kocham mówiła po czym zlaczyla na chwile nasze usta w powolnym pocałunku

-Ukmh usłyszałyśmy obie
-Dość tego słodzenia sobie i zacznijcie jeść śniadanie odparła Mani
za futryny
-Dobrze idziemy już na śniadanie kapitanie powiedziała uśmiechając się Lauren

Pov Lauren

Byłyśmy już po śniadaniu dinah I camila poszły na górę a ja z Mani pisałyśmy list znaczy ja pisałam a Mani mi przeszkadzała ciągle dramatyzując

-Na pisałaś Lauren? spytała siedząc na krześle obok mojego biurka Mani

-Tak na pisałam właśnie kończę jeszcze tylko to i dobra skończyłam

-Mam przeczytać? Zapytała
-Nie jest tam wszystko co trzeba nie musisz czytać ona będzie wiedzieć o co w nim chodzi

-Ile może cie nie być? Spytała zmartwionym głosem

-Nie wiem około 3 tygodni do miesiąca po tym czasie powinnam się zjawić odparłam

-Dobrze a jak nie?
-To dasz jej ten list nie czytaj go nie przeglądaj nie rozmyślaj wrócę odrzekłam pewna siebie

-Dobrze uwazaj na siebie Lauren pamiętaj że masz do kogo wrócić więc nie baw się w bohatera

-Dobrze wrócę nie rzucę się na głęboką wodę

-Muszę zabrać rzeczy kilka ubrań itp

-Właściwie wszystko mam w kartonach więc nie wiele trzeba pakować albo kupię po drodze zabiorę tylko to i zaraz pojadę

-Dobrze na parwde uwazaj tam na siebie

-Będę potwierdziłam żegnając się z Mani

-Kocham cie Lauren odparła zmartwiona
-Ja ciebie też opiekuj się nimi wszystkimi i najlepiej abyś na czas mojego wyjazdu została w bunkrze pilnuj też tych zjebow naszych i nie pozwól aby ktoś zrobił coś camz

-Dobrze będę się nimi opiekować

-Oki to ja lecę odparłam biorąc ciężkie pudełko za Niosłam je do samochodu I już po chwili byłam w drodze do salem

Czeka mnie zabawa pomyślałam kontynułując jazdę...

Ona Wróciła🕯️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz