To był ten dzień, ta chwila. Trenowałem już od dłuższego czasu, żeby pokazać wszystkim na co mnie stać. A przede wszystkim udowodnić mojemu rywalowi, że jestem od niego lepszy. Postawiłem sobie wysoką poprzeczkę, ponieważ jest on jednym z najlepszych bokserów w Stanach Zjednoczonych.
Wyszedłem z szatni podążając w stronę ringu. I wtedy zobaczyłem mojego przeciwnika, który zajął miejsce w swoim narożniku. Był to umięśniony mężczyzna z ciemną karnacją i tatuażem na prawym przedramieniu. Weszłem ma ring pewny siebie.
Po kilku minutach zaczęła się walka. Podeszłem do niego pewnym krokiem zadając mu pierwszy cios prosto w twarz. Zacząłem go odkładać, a mój przeciwnik robił się coraz słabszy wraz z moimi ciosami. Tak zakończyła się pierwsza runda, którą z łatwością wygrałem.
Muszę przyznać, że następna runda jak i pozostałe nie były takie łatwe. Walka była równa i zacięta. Zaczęła się szósta runda która miała wszystko przesądzić. Obydwoje staliśmy ju ledwo na nogach. Zaatakował pierwszy. Jeden unik, drugi unik i w końcu przyjąłem cios prosto w twarz opadając na ziemię. Leżałem na deskach a sedzia odliczał. Chciałem wstać i dalej walczyć, ale nie dalem rady.
Dostrzegłem lekarzy którzy z noszami biegli w moją stronę. Gdy lekarze mnie wynosili dostrzegłem w tłumie dziewczynę, całą we łzach. Nie znała mnie, ale jednak płakała. Taki sport to nie na jej nerwy. Była za delikatna. Szybko zdjąłembz ręki moją ulubioną branzoletkę (towarzyszyła mi przy kazdej walce). Dałem ją mojemu trenerowi i powiedzialem aby przekazał bransoletkę tamtej brunetce (wskazałem na zapłakaną dziewczynę)
CZYTASZ
Na Zawsze Twój // Zac Efron
Fanfiction... dostrzegłem w tłumie brunetkę, całą we łzach. Nie znała mnie, ale jednak płakała. Była za delikatna... Zapraszam do czytania