- Jak to, gdzie byłam? Na spacerku z Daki. - powiedziałam z uśmiechem starając się wyminąć Beta.
- Z Daki?! - zawołał niedowierzając. Oczywiście musiał zagrodzić mi drogę. Jakiż on męczący! - Robisz sobie ze mnie jaja?!
- No, ale co w tym dziwnego?
- Przecież wy się nienawidzicie!
- Nie no, przesadzasz! Nienawiść to takie mocne słowo, a ty używasz go tak pochopnie! - machnęłam niedbale ręką. Zanim chłopak zdołał coś odpowiedzieć, ktoś mu przerwał.
- Riza! - usłyszałam nowy głos. Zeren. - Gdzieś ty była?! Wiesz, jak się martwiliśmy?! I co ty masz pod okiem?!
- Ou... - dotknęłam lewego policzka. No tak, teraz pewnie miałam niezłego sińca...
- Czy to sprawka Daki? - spytał się podejrzliwie Bet. Widać też dopiero teraz zwrócił uwagę na moje limo.
- Daki?! - zawołał blondyn patrząc to na mnie, to na szatyna. No tak, najlepiej rozdmuchujmy tę sprawę dalej i róbmy z tego wielkie halo!
- Urządziły sobie wczoraj spacerek. - stwierdziła z przekąsem Ziemna Trąba. A oto jedno z moich prywatnych przezwisk Beta, które raczej nie poznają światła dziennego. A przynajmniej nie w jego towarzystwie.
- Nie, to nie ona mi zrobiła... Tylko jakiś gościu. - przewróciłam oczami, wykorzystując chwilę nieuwagi i w końcu wydostając się z drzwi pokoju. Dalej jednak zatrzymał mnie Zeren. Nie no, oni się na mnie uwzięli!
- Napadli was?! - spytali chórem. Skrzywiłam się. Blondynek praktycznie krzyknął mi do ucha.
- Po pierwsze Zeren, plujesz! - syknęłam przecierając twarz. Chłopak odsunął się ode mnie od razu. - A po drugie, raczej ja jegi...
- Coś tam robiła?! I gdzieście były?! - Bet potarł czoło palcami. Widać miał już dość. Z resztą nie tylko on.
- No więc... W kilku miejscach. A to mi się stało w kubie.
- Byłyście w klubie? - zdziwił się Zeren. - Myślałem, że nie nawiedzisz klubów.
- Nie no... Co wy macie z tą nienawiścią dziś? - jęknęłam wznosząc oczy ku niebu. - No nie znoszę ich, fakt. I co z tym?
- Riza...
- No co Bet?
- JAK?
- Hę? - nie zrozumiałam. Czy on się mnie pytał jak bardzo nie znoszę klubów, czy...
- Oko. - powiedział tylko.
- A, oko. No więc byłam już wkurzona i... Tak jakoś wyszło...
Starszy z chłopców jęknął, a blondyn westchnął.
- Czym się zaś wkurzyłaś? - spytał Bet beznamiętnie. - I co to znaczy, że tak jakoś wyszło? Bo nie uwierzę, że podszedł do ciebie i walnął cię w twarz.
- Fakt. Ja podeszłam do niego. - odparłam z uśmiechem.
- Riza! Czego ty się tak szczerzysz?! Chcesz, żeby cię wyrzucili?! - zdenerwował się Zeren.
- Oj nie przesadzaj! - prychnęłam.
- Zdecydowanie nie przesadzam! Za to ty już tak! Do reszty ci już ten mózg pogrzało! - wkurzał się dalej. Drobne iskierki zaczęły błyskać mu na koszulce. Zawsze tak miał, gdy bardzo się czymś przejmował. Westchnęłam głośno.
- Dobra, trochę przegięłam... Ale nikt nie będzie mi mówić, że mam się słuchać Daki. - odpuściłam... Na chwilę obecną. Dziś jest zbyt ważny dzień, by kłócić się o takie głupoty.

CZYTASZ
Burza Żywiołów
Fantasy"Pod napływem emocji i szybkiego myślenia wzięłam mój kubek i chlusnęłam jego zawartością na Daki. (...) -IIIII!!! - pisnęła dziewczyna wstając. - Czemu to zrobiłaś!? - zawołała wściekle przyglądając się ogromnej plamie z herbaty. (...) - Jak to „c...