12.

270 25 4
                                    

Przed Zayn'em stało tyle niewyjaśnionych spraw, ale nie potrafił się za nie zabrać. Ciągle coś stawało na jego drodze. Najpierw miał sygnały Kate, a teraz Allie. Musiał w końcu zacząć działać, bo policja chyba już odpuściła. 

Zdezorientowany i przestraszony natychmiast podszedł do Allie. 

- Słucham? - posłała mu niczego nieświadomy uśmiech.

- Allie, skąd są te kwiaty? - zapytał widocznie zdenerwowanym tonem.

- Coś się stało? - przeciągała, a Malik już buzował. 

- Skąd są te cholerne kwiaty? - warknął, uderzając pięścią o stół.

- Zayn, spokojnie - Ruby położyła dłoń na jego ramieniu, aby go pohamować.

- Z tej kwiaciarni, może powinieneś trochę ochłonąć, co? - odparła dziewczyna, podając mu wizytówkę.

Chłopak spojrzał na nią i odczytał dokładnie adres. Owa kwiaciarnia znajdowała się na ulicy Old Dowlen. "Forever Yours" - skądś była znana Zaynowi ta nazwa. 

Nie przejmując się dzwonkiem na lekcje chłopak ruszył na parking, tuż za nim Ruby. Wsiadł do auta, trzaskając drzwiami.

- Zayn, są lekcje. Później tam pojedziemy - nalegała szatynka, opierając się o lekko wysuniętą szybę.

- W dupie mam lekcje, muszę wiedzieć, kto ją zabił - burknął, nie patrząc nawet na dziewczynę.

Ruby wzięła głęboki oddech, po czym wsiadła do Mercedesa chłopaka swojej martwej przyjaciółki.  Odjechali z piskiem opon, Zayn był cały w nerwach. Miał dosyć niewiedzy, teraz jego jedynym celem było odnalezienie mordercy. Stwierdził, że w garażu dziadka zrobi swoje biuro, gdzie będzie szukał wskazówek. 

Na miejsce dojechali kilka minut później, zaparkowali i natychmiast ruszyli do środka. Zapach kwiatów przywitał ich, a denerwująca muzyczka zadręczała. 

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zza lady wychyliła się niebieskooka blondynka w kitce.

- Chcielibyśmy się dowiedzieć, kto i kiedy zamawiał kwiaty do liceum w tym mieście - powiedział Malik, przełykając ślinę.

- Nie mogę państwu udzielić tej informacji - odrzekła ze sztucznym uśmiechem.

- Wiem, że pani może i błagam o to - syknął Mulat, wyciągając z kieszeni kilka banknotów.

Blondynka wzięła łapówkę, po czym zaczęła sprawdzać coś w notesie. Odetchnęli z ulgą.

- Wczoraj w południe zamówiono 300 kwiatów, 150 róż i 150 tulipanów. Dzwoniącym był dyrektor - oznajmiła po chwili.

- Zawieziono je do szkoły, czy ktoś je odebrał? - dopytywał Zayn, lustrując twarz kobiety.

- Pracownik zawiózł je dziś rano - odpowiedziała, po sprawdzeniu zeszytu.

- Który to pracownik? 

- Niall, student - powiedziała, a w oczach Zayna pojawiły się podejrzenia. - Niall.

Ze składziku wyszedł farbowany blondyn w zielonej koszulce z logo kwiaciarni, w ręce miał bukiet różnych kwiatów. Wydawał się znajomy, ale ani Zayn, ani Ruby nie mogli przypomnieć sobie skąd.

- Tak?

- Ty dowoziłeś dziś kwiaty do liceum? - zapytał brunet, podchodząc do Nialla.

- Tak, ja - potwierdził, wsadzając bukiet do wolnej doniczki.

What If I'm gone? {z.m.} PolishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz