22.

170 19 2
                                    


Harry wiedział więcej, niż wszyscy myśleli. Jednak skrywał to dla siebie, postępował tak, jak mu nakazano. Tęsknił za siostrą, ale miał świadomość, że nie wróci. Musiał tylko wykonywać dane mu polecenia.

Obecnie był w kwiaciarni, do której S wysyłało Zayna. Wszedł tam, kładąc plik banknotów na ladzie, za którą stał blondyn o imieniu Niall.

- Dziękuję, mam nadzieję, że tyle wystarczy - mruknął, mrużąc oczy.

- Tak, ale czy wszystko się udało? Jak zaplanowaliście? - odparł, chowając pieniądze do kieszeni jeansowych spodni.

- Wszystko jest w należytym porządku, do widzenia - burknął, chcąc odejść.

- Moment, był tu jakiś mężczyzna. Kazał to przekazać - zatrzymał go, dając kopertę.

- Jaki mężczyzna? - spytał, oglądając prezent.

- Taki wysoki szatyn, nie przedstawił się - oznajmił, a Styles opuścił lokal.

Udał się do swojego samochodu, gdzie rozerwał kopertę. Był tam klucz oraz adres domu Nikki - jego dziewczyny z godziną i dzisiejsza datą, podpisane oczywiście S. Harry prychnął pod nosem, rzucając wszystko na siebie obok, po czym wyjął swój telefon z kieszeni.

- Co to ma być?

- Miałeś do mnie nie dzwonić, Harry. Gdy będę czegoś potrzebować, to ja zadzwonię.

- Chcę wiedzieć, po co mi to wysyłasz?

- Po prostu tam jedź, okey? Muszę kończyć, pa.

Chłopak ze zdenerwowania uderzył dłońmi o kierownicę, nie wiedział, co to znowu miało być. To nie on ma dostawać jakieś poszlaki, nie tak się umawiali.

Ruszył w kierunku swojego domu, po drodze wstąpił po jajka, o które prosiła go mama. Schował kopertę do kieszeni spodni, aby nikt jej nie widział, aby następnie wejść do środka, gdzie zastał zapłakaną matkę z kieliszkiem wina w ręce.

- Co się stało? - odparł, podchodząc do zdruzgotanej kobiety.

- Policja wciąż nic nie ma, spalone kawałki jej ciała leżą w kostnicy, reszta się nie znalazła. Nie ma żadnych śladów, bo skóra jest zbyt zmasakrowana, by cokolwiek wywnioskować - oznajmiła przez ciężki szloch, wtulając się w syna.

- Spokojnie, na pewno wszystko się rozwiąże - próbował ją pocieszyć, ale wiedział, że nie da rady.

Kobieta ciągle nie mogła pogodzić się ze śmiercią swojej córki, co kilka dni brała urlop, bo nie mogła wysiedzieć w pracy. Popijała alkohol, aby zapomnieć, ale i to nie pomagało. Części ciała leżały w kostnicy, bo ciągle nie odnaleziono reszty. Policja nie ma żadnych śladów, broni, niczego.

- Idź, synku. Nie patrz na pijaną matkę - nakazała mu, klepiąc chłopaka po ramieniu. 

Styles wszedł po schodach na górę do swojego pokoju, uprzednio patrząc na drzwi Seleny. Były zamknięte na klucz, aby nikt tam nie wchodził. 

Położył się na łóżku, włączając telewizję. Została mu godzina do pójścia do domu Nikki. Jednak coś mu nie pasowało, więc postanowił zadzwonić do swojej dziewczyny.

- Cześć, kotku. Jak tam?

- Wszystko dobrze, Harry.

- A może wpadnę dziś do ciebie?

- Chętnie, ale rodzina się zjechała, będę zabiegana. Może kiedy indziej, dobrze?

- Zgoda, pa Nikki.

What If I'm gone? {z.m.} PolishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz