26.

172 21 4
                                    

Wysoka długonoga blondynka wzięła swoje rzeczy i ruszyła w stronę wyjścia z samolotu. Pożegnała obsługę miłym uśmiechem, wchodząc do doczepionego "rękawa" prowadzącego do środka lotniska. Szła umiarkowanym tempem wśród innych pasażerów, którzy z nią przylecieli. Jej obcasy stukały o kafelkową podłogę, a beżowy, rozpięty płaszcz rozwiewał na wszystkie strony.

Podeszła do okienka, za którym siedziała brunetka w wysokim koku. Podała jej swoje dokumenty, witając się kulturalnie. Kobieta dokładnie sprawdziła paszport oraz bilet blondynki.

- Witamy w Houston, pani Gomez. Życzę miłego pobytu - odparła spokojnie, oddając jej plik.

- Dziękuję, do widzenia - wyszeptała swoimi pełnymi ustami.

Odgarnęła włosy do ramion i zadowolona udała się w stronę odbioru bagażu.

***

Przez kilka następnych dni Zayn obserwował Harrego. Nie był on już z Nikki, a często chodził na imprezy i flirtował z dziewczynami. Blondynka została sama, każdą przerwę i lekcję siedziała osamotniona. Zatraciłam się w nauce, aby nie zwracać uwagi na szydzenie z niej.

Cała szkoła dowiedziała się o jej zdradzie, Harry ją zniszczył, więc nikt nie miał do niej szacunku. Po załamaniu Zayna to on podjął się panowania nad środowiskiem szkolnym. Jego oceny były przeciętne, ale wyniki w sporcie wręcz perfekcyjne, tuż po Maliku.

Przygotowania do Promu szły pełną parą, niektóre dekoracje były gotowe, a na korytarzu można było kupić bilety na imprezę. Zayn nie zamierzał tam iść, to miał być wieczór z Seleną, planowali go razem. Jej nie było, więc nie widział innej opcji.

To dziś odbywał się też najważniejszy mecz w historii szkoły. Beaumonckie Buldogi zmierzą się z houstońskimi tygrysami o miano najlepszej drużyny w całym Teksasie. Drużna trenowała zaciekle od samego rana, trener maglował ich ostro, bo liczył na wygraną. Zayn jako kapitan musiał wykazać się największą sprawnością.

- Dobra, chłopcy. Na dziś koniec, do domu i spotykamy się za piętnaście osiemnasta - krzyknął trener, gdy wszyscy schodzili z boiska.

Drużyna przybiła piątkę z nauczycielem, udając się do szatni. Zayn podszedł do swojej szafki, otwierając ją zgrabnie. Wyjął ręcznik oraz płyn do mycia, kierując się pod prysznic. Wszedł do jednej z kabin, odkręcając wodę. Swój strój zdjął uprzednio, zostawiając go na wieszaku.

- Ej koledzy, wygramy to dzisiaj - usłyszał głos jednego z zawodników.

- No jasne, nie ma innej opcji - odpowiedział mu Dave, kąpiący się obok.

Malik wycisnął na rękę trochę płynu, wcierając go w ciało. Słuchał rozmów kolegów o meczu lub dziewczynach, nie odzywając się.

- Zayn, a ty kogoś zaliczyłeś ostatnio? - spytał Ashton Preston, czyli szkolny diler.

- A co ty, on dalej żyje tą zmarłą pipką - odkrzyknął inny zawodnik, a reszta wybuchła śmiechem.

Malik nie wytrzymał, w jego ciele buzowało, a pięści zaciskały się z chęcią uderzenia kogoś. Zacisnął zęby, owijając biodra ręcznikiem. Wyszedł z kabiny, wędrując do przedziału, gdzie mył się chłopak.

Czuł, że zaraz wybuchnie. Był wściekły, nie panował nad sobą. Nikt nie miał prawa mówić tak o jego dziewczynie.

Odsunął materiałową zasłonę, a blondyn obdarował go zdziwionym wzrokiem. Malik zamachnął się i uderzył go pięścią w nos. Krew trysnęła na ścianę, a poszkodowany wrzasnął, trzymając się za złamaną część ciała.

What If I'm gone? {z.m.} PolishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz