16.

223 19 1
                                    

Wtorek to dzień długiego treningu piłki nożnej. Zayn musiał zostać w szkole, aż do godziny 7 pm. Za tydzień ma odbyć się mecz, który zadecyduje, czy wchodzą do rozgrywek. Malik stresował się, bo wiedział, że musi się wykazać. Jest kapitanem, a na tej pozycji nie ma opcji, aby się obijać.


Chłopak kocha piłkę o małego. Już jako 5 latek grał z tatą, który zasiał u niego pasję do tego sportu. Trenował w podstawówce oraz gimnazjum. Jego wujek również był piłkarzem, więc czasem trenował też z nim. 

Ten sport jest też dla niego pewnym odstresowaniem, bo nie myślał wtedy o Selenie. Skupiał się na grze, zapominając o pozostałym świecie.

Trening był męczący i pod koniec Zayn nie był już w stanie grać sprawnie. Ociągał się, praktycznie zasypiał na boisku. A gdy trener oznajmił, że na dziś już koniec, chłopak był uradowany. Szybko opuścił stadion, ruszając w stronę szatni. 

Ze swojej szafki wyjął ręcznik oraz płyn i udał się pod prysznic. Ciepła woda obmyła jego ciało, rozluźniając mięśnie. 

Po kąpieli, wrócił do szatni, gdzie włożył szybko bokserki. Wyciągając spodnie, wypadła jakaś karteczka. Chłopak podniósł ją, dokładnie czytając.

"Check your order, my flower -S."

Rozejrzał się po kolegach, którzy bez słowa po prostu się ubierali. Nikogo podejrzanego nie widział. A S musiało to podrzucić, gdy się mył, bo owej kartki nie było wcześniej.

- Widzieliście, żeby ktoś tu wchodził? - zapytał, chowając papierek do kieszeni spodni, które ubrał.

- Byliśmy pod prysznicami, więc nie - odpowiedział Dave, zakładając koszulkę.

O co mogło chodzić nadawcy? Jakie zamówienie? Zayn nienawidził tej niewiedzy. Musiał dużo myśleć, co na myśli miało S. A w tamtym momencie chciał jedynie zasnąć w swoim łóżku. 

Ubrał się, zamknął szafkę i opuścił szatnię, aby w końcu pojechać domu. Jednak przechodząc obok boksu Harrego, usłyszał jego dziwną rozmowę telefoniczną.

- Nie mogę rozmawiać, on tu jest.

- Gówno mnie to obchodzi, mam prawo ją zobaczyć.

- Daj mi ją do telefonu, Kate.

- Powiedziałem daj mi ją kurwa do telefonu.

- Tak? Dobrze, sam przyjadę i z nią porozmawiam.

Ewidentnie Harremu chodziło o to, że Zayn jest blisko, lecz z kim chciał porozmawiać? Czy była to Allie? A może ktoś zupełnie inny? Tyle pytań, a brak odpowiedzi na nie.

Zayn poszedł dalej, ale w jego głowie wciąż krążyło tysiąc myśli. Nie wiedział już, co robić. Wsiadł do samochodu i zamknął oczy, analizując wszystko, co miał. Aż nagle go olśniło. "My flower", to chodziło o kwiaciarnię! Miał odebrać kwiaty, pewnie z Forever Yours. S dawało mu znaki, które musiał zapamiętywać do kolejnych kroków. 

Szybko odpalił silnik, ruszając w kierunku kwiaciarni. Musiał się śpieszyć, bo zamykają ją o 8 pm. Zostało mu 15 minut, a wolał załatwić tę sprawę dziś, aby wiedzieć, co znowu wymyśliło S.

Zdążył.

Zajechał pod budynek, wypadając z samochodu, jak strzała. Popędził do środka, gdzie za ladą stał blondyn, którego widział tu ostatnio. Chyba miał na imię Niall i był studentem rozwożącym kwiaty.

- Zaraz zamykamy - mruknął sennie, opierając się o blat.

- Ja przyjechałem odebrać zamówienie - odparł lekko dysząc.

What If I'm gone? {z.m.} PolishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz