~4~

1K 237 20
                                    

Po krótkiej rozmowie z rodzicami postanowiłam, że pójdę się przejść i trochę ochłonąć. Padał deszcz, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Ubrałam cienką niebieską kurtkę i wyszłam z domu.

Chodziłam już w kółka przez jakieś czterdzieści minut i rozmyślałam nad tym wszystkim co się ostatnio dzieje. Nowa szkoła wcale nie jest taka fajna jak się wydawała. Rodzice też się dziwnie zachowują. Muszą coś ukrywać, a ja się dowiem co. Ciekawa jestem czy z Tarą się zaprzyjaźnimy, bo wydaje mi się być naprawdę bardzo miłą osobą.

Gdy tak chodziłam zauważyłam jak trzech agresywnych chłopakòw biło słabszego. Nie wiedziałam co mam robić. Wkroczyć im w drogę i przerwać bójkę czy przejść obok. Zauważyłam, że tym bitym chłopakiem jest Davy. Teraz to na pewno muszę mu pomóc. Podeszłam do nich i uderzyłam jednego z nich w twarz z pięści. Chłopak złapał się za zakrwawiony policzek i popatrzał na swoich towarzyszy. Oni zobaczyli w jego oczach złość i już chcieli się na mnie rzucić gdy...

- Spadamy stąd - krzyknął zpoliczowany i popatrzał mi się prosto w oczy - przecież nie będziemy się bić z dziewczyną!

Davy, który ciągle leżał na ziemi był zaskoczony tą sytuacją, ja również. Popatrzałam jeszcze raz na dresiarza, po czym on ruszył w drugą stronę.

- Sophie dziękuję ci, ale mogłaś tego nie robić - powiedział Davy i spojrzał na mnie ostro - Co by się stało jak by cię pobił? Akurat nam się udało, że ma szacunek do dziewczyn - odparł po czym szybko dodał - czego się nie spodziewałem.

- Spokojnie o mnie się nie martw jakoś byśmy sobie dali radę, przecież nie mogłam cię tak tutaj zostawić - powiedziałam i po chwili dodałam - O co poszło?

- A takie dzielnicowe sprzeczki. Nic wielkiego.

- Nic wielkiego? Właśnie pobili cię trzej chłopacy o głowę od ciebie wyżsi! - krzyknęłam, na szczęście nie było nikogo w pobliżu - A teraz gadaj!

- Bo ja.. - popatrzał mi prosto w oczy, a ja w nich widziałam to czego jeszcze nigdy nie zdołałam ujrzeć u nikogo, zaufanie - jestem gejem.

Zamarłam, czy on właśnie powiedzał, że jest homo? Tego się nie spodziewałam. Na szczęście nic nie mam przeciwko gejom i przyjęłam to z życzliwością.

- Już się bałam, że obrabowałeś bank czy coś gorszego! - parsknęłam śmiechem jednak zauważyłam, że mu nie było do śmiechu więc się opanowałam - Przepraszam wiem jak trudno było ci to powiedzieć po tej całej sytuacji z tymi chłopakami. Jeśli jednak nie chciałeś mi tego od razu powiedzieć to skąd oni o tym wiedzieli?

- Jeden z nich, Rafael był moim chłopakiem, ale tylko udawanym.  Pewnie podejrzewali, że jestem gejem i sobie to wszystko zaplanowali, a teraz śmieją się ze mnie na każdym kroku - powiedział ze łzami w oczach - nie mogę sobie już z nimi poradzić od roku.

- Przepraszam, nie powinnam cię o to pytać, ale razem sobie z nimi poradzimy spokojnie! - powiedziałam z lekkim uśmiechem - Wynajmę jakiś gang bandytów i powiem, aby ich pobili! - zaśmiałam się po czym zobaczyłam, że Davy zrobił to samo.

- Ty to umiesz poprawić humor - powiedział, a ja go przytuliłam dla otuchy

- A teraz muszę już lecieć. Do zobaczenia jutro w szkole! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę domu

Całkowicie zapomniałam o sytuacji z babcią. A może to i lepiej? Chyba nie powinnam się tym tak zamartwiać. Życie toczy się dalej nawet jeśli nie ma się przy sobie osób na których ci zależy.

Byłam w domu około 22, a rodzice siedzeli w salonie i oglądali film. Ja skoczyłam szybko na górę i wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy do kąpieli. Położyłam je w łazience i postanowiłam zajrzeć do siostry. Zapukałam do jej pokoju i usłyszałam charakterystyczne "Proszę!". Weszłam do pokoju i ujrzałam ją leżącą na łóżku.

- Hej Maya. Pozbierałaś się już po tej sytuacji z babcią? - zapytałam z troską

- Tak trochę, ale jest już lepiej - odpowiedziała z lekkim uśmiechem - a ty?

- Spacer dobrze mi zrobił. Spotkałam po drodze znajomego i jakoś ten czas szybko minął.

- To dobrze, że masz już jakiś znajomych, bo mi to nie za bardzo wychodzi. Nadal nie znalazłam sobie przyjaciółki.

- Nie martw się ja ostatnio poznałam Tarę, która wydaje mi się być naprawdę miłą osobą, ale to ona do mnie zagadała jak ja szukałam przyjaciół. Tak mi się jakoś trafiło. Tobie też się na pewno uda kogoś znaleźć! - powiedziałam radośnie.

- Tara.. Hm.. - zamyśliła się na chwilę - a to nie jest ta dziewczyna o której ciągle gadają rodzice?

- Rodzice? No mówiłam im, że idę do Tary.. - powiedziałam, ale siostra mi przerwała.

- Już wiem! Przypominam sobie ich rozmowę. Oni rozmawiali kiedyś o tym, że na mieście spotkali znajomą, która ma córkę o imieniu Tara i chodzi do ciebie do klasy. Rodzice poprosili ją, aby się z tobą zakolegowała, bo ty nikogo tam nie znasz i trudno jest ci nawiązać nowe kontakty - przerwała na chwilkę i popatrzała na mnie - Przykro mi.

- Co?! To nie możliwe! Rodzice by to zrobili myślisz? Idę do nich to wyjaśnić!

Nie zwlekając dłuźej zeszłam na dòł i weszłam do salonu.

- Czy wy znacie Tarę i prosiliście ją o to, aby się ze mną zaprzyjaźniła?! - krzyknęłam ze złością.

- Przepraszamy córciu, ale nie chcieliśmy, abyś była smutna i załatwiliśmy ci koleżankę. Ona też nie miała przyjaciółki, więc zaproponowałyśmy jej ciebie. Przecież to nic złego, chcieliśmy ci tylko trochę pomóc - powiedział ze spokojem w głosie tata

- No jasne! Chcieliście pomóc! - krzyknęłam i poszłam do swojego pokoju.

Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać, znów. Czy świat aż tak mnie nienawidzi, aby zrzucić na mnie tyle złego?!

Postanowiłam jednak, że pójdę szybko wziąć ten szybki prysznic i położyłam się spać.

love, lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz