~6~

863 182 21
                                    

Dziś jest właśnie ten dzień kiedy wraz z Tarą musimy przedstawić nasz projekt. Jak to zrobimy? Nie mam zielonego pojęcia. Nie mam ochoty z nią rozmawiać, ale niestety muszę to zrobić potrzebuję dobrej oceny z biologii.

W weekend nie robiłam nic ciekawego już wolę chodzić do szkoły. Był tylko pogrzeb babci, ale nie chce o nim mówić, bo zaraz znów się popłaczę..

Wchodząc do szkoły spotkałam Daviego, razem poszliśmy na biologię która okazała się być dzisiaj naszą pierwszą lekcją niestety..

Projekt przeprowadziłyśmy możliwie jak najszybciej, aby tylko było. Dostałyśmy po piątce co mnie bardzo cieszyło. Na przerwie oczywiście nie obeszło się bez rozmowy z Tarą...

- Sophie przepraszam - zaczęła dziewczyna - ja naprawdę nie chciałam, aby to tak wyszło! Mam nadzieję, że mi wybaczysz i wszystko będzie już dobrze - powiedziała z uśmiechem

Jeszcze wczoraj byłam przekonana, że kłamie i nigdy jej nie wybaczę, ale postanowiłam, że dam jej ostatnią szansę. Przecież ona nie może być taka okrutna...

- No dobrze - odparłam

Dziewczyna przytuliła mnie z całej siły i o mało co mnie nie udusiła.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - krzyknęła radośnie

Uśmiechnęłam się i poszłam powiedzieć "dobre" wieści Daviemu. On był tym zaskoczony, ale pozytywnie. Cieszył się, że już wszystko jest dobrze.

Gdy tylko lekcje się skończyły szybko poszłam do domu chciałam powiedzieć rodzicom (którzy i tak pewnie są w pracy, ale co tam może wzięli wolne) dobre wieści na temat Tary. Maya godzinę temu skończyła lekcje, więc ją ròwnież mogłabym o tym powiadomić. Po chwili namysłu usłyszałam jak jedzie straż pożarna w stronę naszego domu. Przeraziłam się. Za nią jedzie jeszcze policja i pogotowie, przyspieszyłam tempo juź prawie biegłam, moje serce biło jak najęte. Bałam się, przez moją głowę przechodziły najgorsze myśli. Nie myliłam się, gdy tylko zauważyłam nas dom cały był w płomieniach. Rozpłakałam się nie wierzyłam moim oczom. Zadawałam sobie różne pytania.. Co z rodzicami? Czy byli w domu? Czy Mai się nic nie stało? Biegłam tak szybko jak tylko mogłam. Przed domem stała tylko mama, która bardzo płakała, gdy tylko mnie zobaczyła przytuliła mnie z całej siły, a ja musiałam się jej spytać gdzie "reszta".

- Mamo? - zaczęłam ostrożnie, ale ona nadal płakała tylko spojrzała na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczyma - Gdzie jest Maya i tata?

Po tym rozpłakała się jeszcze bardziej, a ja również, ponieważ już się domyśliłam co się stało. Nie mamy już nic.. Wszystko starcone. Maya nie żyje. Tata również. I co będzie dalej? Przecież my sobie same nie damy rady....

love, lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz