Moje całe życie się sypie... Nie mam już rodziny, znajomych, w szkole nazywają mnie szmatą, nikt mnie tam nie lubi. Jestem zdana tylko na siebie...
Podjęłam decyzję. Wyprowadzam się z domu. Nie obchodzi mnie to, że nie jestem pełnoletnia. Trudno jakoś sobię poradzę! Jak ona mogła mnie całe życie okłamywać? I to się nazywa miłość? Oj nie, nie! Ja nie będę tak traktowana.
Spojrzałam na kobiety, a potem poszłam na przystanek i wsiadłam do pierwszego lepszego autobusu. Mam szczęście, że zatrzymuje się koło mojego domu. Jak już dotarłam na miejsce pobiegłam do swojego pokoju i wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy m.in. moje oszczędności, kilka ciuchów, kosmetyczkę. Nie mam pojęcia gdzie pojadę i będę spać. Najważnejsze jest to, że nie zobaczę już Melanie i Sary.
Wpadłam jednak na pomysł, aby odwiedzić Daviego. Może on mi jakoś pomoże.
Po kilku godzinach siedzenia w pociągu wreszcie dotarłam do mojego dawnego miasta. Chłopak mieszka blisko dworca, więc nie musiałam długo iść, a znalazłam się przed jego skromnym domem.
Zadzwoniłam dzwoniem, a po chwili otworzyła mi wysoka kobieta o długich brązowych włosach, lekko wychudzona i uśmiechnięta od ucha do ucha.
- W czym mogę pomóc panience? - powiedziała przeglądając mnie od góry do dołu.
- Ja jestem Sophie Ross i przyszłam do Daviego - odpowiedziałam grzecznie.
- Oo. To ty jesteś tą dziewczyną, o której Davy tak dużo opowiadał? - w tym momence zrobiło mi się głupio się zarumieniłam, po chwili kobieta dodała - Proszę, wejdź.
- A gdzie mogłabym go znaleźć? - zapytałam.
- Pewnie jest u siebie w pokoju idź prosto i w lewo, takie białe drzwi.
- Dziękuję.
Poszłam jak kazała mi kobieta. Zapukałam dwa razy do drzwi i usłyszałam "proszę". Weszłam i rzuciłam się Daviemu w objęcia.
- Sophie! Co ty tutaj robisz? - zapytał radośnie.
- Zwiałam z domu, resztę opowiem ci później - mój humor się trochę załagodził i zaczęłam mówić poważnie - albo nie, będę z tobą szczera i powiem ci teraz co się stało od początku do końca!
Wtedy powiedziałam mu co się kiedy i jak stało. Wyjaśniłam mu ròwnież mój powód ucieczki, a on dokładnie mnie wysłuchał.
- Sophie to okropne, ale bez przesady, żeby zwiewać z domu? - powiedział z troską.
- Musiałam, nie mogłam im już patrzeć w oczy. Mam nadzieję, że mogę się u ciebie zatrzymać chociaż na chwilę - popatrzałam na niego - nigdy im o tobie nie mówiłam, nie wiedzą, że utrzymuję jeszcze jakiś kontakt z kolegami z dawnej szkoły.
- Na pewno możesz u mnie zostać tylko mama musi się zgodzić - po chwili dodał - mamy wolny pokój, bo brat wyjechał na studia, więc dobrze się składa.
- Jesteś kochany! - przytuliłam go bardzo mocno.
- To ja idę na chwilkę do mamy spytać się o zgodę - w progu drzwi dodał jeszcze dowcipnie - życz mi powodzenia.
Wrócił po kilku minutach i odrzekł, że się zgodziła pod warunkiem, że tylko na trzy dni i nie dłużej. Mi to pasowało. Potem wykombinuję coś innego. Przynajmniej na teraz mam dach nad głową...

CZYTASZ
love, life
Teen FictionŻycie lubi nas zaskakiwać, przez co zdarzają się rzeczy, które chciałoby się wymazać z pamięci... "Są ludzie, którym szczęście mignie tylko na moment, na moment tylko się ukaże po to tylko, by uczynić życie tym smutniejsze i okrutniejsze."