~9~

675 151 27
                                    

Davy poszedł przygotował mi łóżko do spania, a ja w tym czasie rozpakowałam mój skromny ekwipunek. Było już blisko dwudziejstej, więc postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Davy go wybrał, a ku mojemu zaskoczeniu był naprawdę ciekawy. Po skończeniu usiadliśmy sobie wygodnie na moim świeżo pościelonym łóżeczku.

- Jak tam w szkole jakieś zmiany po tym jak ją opuściłam? - prychnęłam.

- Tara znalazła sobie kolejnego chłopaka Jason się nazywa, taka męska dziwka - spojrzał na mnie podejrzliwie - Masz z nią jeszcze jakiś kontakt?

- Nie no coś ty, kilka razy do niej dzwoniłam, a ona nie odbierała - przewróciłam lekko oczami - pewnie zajęta swoim Jasonem, wydawała mi się być miła.

- Pozory mylą niestety - zawachał się trochę po czym spytał - A jak ty się trzymasz po utracie rodziny?

- Wspaniale - powiedziałam z nutką ironii w głosie - Z resztą to nie moja rodzina.

- Sophie przestań, przecież wiesz jak bardzo cię Maya i twój tata kochali, teraz została ci tylko mama powinnaś do niej wrócić i ją przeprosić.

- Super, teraz jeszcze ty nie jesteś po mojej stronie?

- Jestem, ale to tylko moje zdanie, zrobisz co zechcesz.

- No i dobrze - burknęłam z przekonanien - ja postanowiłam, że ucieknę i bardzo dobrze mi z tym.

- Okay, okay już się tak nie bulwersuj - zaśmiał się.

- Idę spać, jestem padnięta po tym trudnym dzisiejszym dniu - westchnęłam cicho - mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.

- Oj na pewno będzie lepszy!

- Dobra, dobra, a teraz idź do siebie, bo już zasypiam - podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek - Dziękuję za wszystko, dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedział po czym cicho wyszedł.

Następnego dnia rano obudziło mnie głośne śpiewanie "Sto lat". Kompletnie o tym zapomniałam, że mam dzisiaj urodziny. Davy natomiast pamiętał o tym doskonale.

- Wszystkiego najlepszego Sophie! - wykrzyknął.

- Jeju Davy pamiętałeś! Jesteś niesamowity - uścisnęłam go z całej siły.

- Proszę to dla ciebie - podał mi małe srebrne pudełeczko, a w nim znajdowała się śliczna bransoletka - Daj nałożę ci - wyciągnęłam ręka, a on delikatnie mi ją przypiął na nadgarstku.

- Bardzo ci dziękuję, jest przepiękna - uśmiechnęłam się i znów go przytuliłam.

- Nie ma za co, a to nie koniec niespodzianki, przebierz się i idziemy.

Poszłam się przygotować, ale sama nie wiedziałam na co. To było jedną wielką zagadką. Davy jest taki wspaniały niespodziewałam się tego po nim. Musiał to wszystko przygotować w niecały jeden dzień, bo przecież wczoraj tutaj przyjechałam bez ostrzeżenia. Jak juź była gotowa poszłam do Daviego, a on złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Spacerowaliśmy tak przez 15minut, aż doszliśmy na miejsce. Było piękne wokòł pełno kolorowych liści jak to w jesień bywa. Znajdowaliśmy się gdzieś na środku lasu i Davy skręcił w wąską uliczkę.

- Powiesz mi wreszcie co tutaj robimy? - zaczęłam się niecierpliwić.

- Powiem ci jak dojdziemy na miejsce - uśmiechnął się.

- Mam nadzieję, że mnie tu gdzieś nie chcesz zabić.

- Nie martw się o to, tak pięknej dziewczyny bym nie zabił - puścił mi oczko.

- Masz szczęście, że ci ufam - zaśmiałam się radośnie.

Zatrzymaliśmy się na przeciwko pięknej polany. Akurat mocno świeciło słońce, tak jakby specjalnie na moje siedemnaste urodziny. Niedaleko znajdowała się również ława, na której usiedliśmy.

- Muszę ci coś powiedzieć - spojrzał na mnie poważnie.

- Mów śmiało.

- Ja..

love, lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz