-To jest pyszne!
-Nate... To zwykłe tosty. - powiedziałam na jego pochwałę. Właśnie siedzieliśmy w jego pokoju na podłodze obok łóżka i oglądaliśmy film na jego laptopie. Po podsłuchaniu jego rozmowy z Joshem poszliśmy do kuchni i zrobiliśmy tosty. To znaczy ja zrobiłam a Nate wybrzydzał z czym chce. I takim oto sposobem jemu zrobiłam cztery tosty a sobie jak zwykle dwa. Potem przenieśliśmy się do jego pokoju i włączyliśmy jakiś film akcji z elementem mordobicia. Gdy skończyliśmy oglądać film było już po dwudziestej. A jeszcze miałam sprzątać.
-Nate... - przeciągnęłam jego imię. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy.
-No już, ujawnij co ode mnie chcesz. Czekam na wyrok. - powiedział.
-No wiesz... jest piątek wieczór... - zaczęłam się dla żartów bawić jego włosami -I tak sobie pomyślałam... - zrobiłam dramatyczną pauzę.
-No wiesz, ja zawsze chętny i w ogóle ale jest problem. - położył swoją rękę na moim kolanie i powoli je głaskał. Już ledwo się powstrzymywałam żeby się nie roześmiać.
-Jaki? - zmartwiłam się na żarty.
-Normalnie takich rzeczy nie mówię dziewczynom ale tobie muszę. - popatrzył mi z powagą w oczy -Jestem niedysponowany. Mam okres. - chwilę nie przerywaliśmy wlepiania w swoje oczy wzroku ale nie na długo. Może trzy sekundy potem roześmialiśmy się na całe mieszkanie. Przewróciłam się na podłogę i trzymając za brzuch nadal się śmiałam. Z Nate'em było tak samo.
Już od dawna udajemy takie dramatyczne momenty. Kiedyś jak mi powiedział, że w jego szkole ładne "dupy" udałam zazdrość i powiedziałam coś w stylu "Oj, bo będę zazdrosna." czy "Może cię odwiedzę kiedyś w szkole. Muszę w końcu poznać te ładne "dupy" i się dowiedzieć czy mam godne rywalki o twoje względy.". Kiedyś nawet taką scenkę odwaliliśmy przy chłopaku z jego klasy, który stwierdził, że jestem niezła i poprosił Nate o poznanie mnie z nim. Podeszłam do nich i się przedstawiłam. W trakcie rozmowy wysłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia i zaczęliśmy grę. Nie obyło się bez podtekstów czy tego typu wypowiedzi. Na koniec rozmowy ten jego kolega powiedział, że jest już późno a on jest spóźniony na spotkanie, po czym szybko odszedł. Śmialiśmy się z niego ale na drugi dzień Nate wyjaśnił mu to i owo i do teraz jesteśmy na "cześć" jak się gdzieś widzimy. Jest w porządku. Dobrze się z nim gada i śmieje.
-A tak serio to masz mi pomóc sprzątać. - powiedziałam gdy się uspokoiłam. On natychmiastowo przestał się śmiać i wyciągnął telefon. -Co ty robisz?
-Ściągam posiłki. - wyjaśnił -Dla ciebie ściągnąłbym co innego ale już wspominałem dlaczego. - spojrzał na mnie wymownie.
Kilka minut po jego "telefonach" zjawili się w mieszkaniu Jared, Luke i Dean. W rękach nieśli reklamówki z najpewniej alkoholem i czymś do żarcia.
-To co oglądamy? - zapytał uśmiechnięty Jared. No tak, Nate, żeby nie być w tych męczarniach samemu, wcisnął chłopakom kit, że nie ma co robić i pooglądałby z nimi film. Naiwni...
-Jak na ten moment mamy zaplanowane kurz, roztocza i ogólnie wszelkie brudy tego mieszkania. - powiedziałam. Popatrzyli na mnie z obojętnością i po chwili zaczęli kierować się do wyjścia.
-No wiecie, muszę zawieść kota do lekarza bo rzyga jak kot. - powiedział Jared i sięgał po klamkę. Poprosiłam w myślach, żeby jakimś cudem się zamknęły i żeby byli tu ze mną uwięzieni... Bo czemu niby mam być w tym brudzie sama?
-Kto zamknął drzwi? - usłyszałam głos Jareda. I wywaliłam oczy na niego. Oderwałam się od stołu i podbiegłam do drzwi. Pociągnęłam klamkę w dół i faktycznie... Były zamknięte... Cholera...
Cofnęłam się kilka kroków w tył. To było chore! Co się ze mną dzieje? O co w tym chodzi?! Krzyczałam w myślach, żeby to był jakiś cholernie głupi kawał. Żeby to się nie działo naprawdę. Byłam przerażona. Coś się działo a nie wiedziałam co. Może faktycznie powinnam poszukać jakiegoś psychiatry? Może ktoś by wiedział o co chodzi?
-Co jest, Cassie? - spytał Nate patrząc na mnie dziwnie. Powinnam się chyba przyzwyczajać do tych dziwnych spojrzeń. Czyż nie? Gdy tylko się dowiedzą sami mnie wyślą na oddział zamknięty.
-Nic, tylko nie wiem dlaczego są zamknięte. - wymruczałam.
-No cóż, może faktycznie weźmy się za sprzątanie? - podrapał się po karku Luke.
Reklamówki zostawili w kuchni na stole i wszyscy ruszyliśmy do łazienki. Luke miał ogarnąć kuchnię, Jared łazienkę, Nate swój pokój, ja pokój mój i Agnes a Dean miał zasuwać z podłogami. Idealne rozdzielenie. Oczywiście włączyliśmy muzykę z mojego laptopa. Każdy włączał jaką chciał piosenkę. Laptop stał w kuchni, właściwie centrum mieszkania.
-Cassie? A co z tym? - zapytał Jared wchodząc do mojego pokoju, w którym sprzątałam. Popatrzyłam na niego a ten uniósł w górę rękę, na której miał zawieszony stanik. Śmiał się głupkowato.
-Jak chcesz to załóż. - wzruszyłam ramionami. A ten idiota posłuchał. Założył. Na koszulkę. Westchnęłam i uderzyłam dłonią w czoło.
-Wyszczupla mnie? - zapytał ustawiając się różnie jak kobieta wychodząca z przymierzalni.
-O ile uważasz wyszczuplenie za dodatkowe kilogramy przy czym skóra twarzy ściąga się w dół to tak, wyszczuplałeś... Aż ci kości policzkowe widać.
-Wiedziałem. - zacisnął pięść w potwierdzeniu i uciesze.
-Czekaj, dam ci coś jeszcze. - powiedziałam i wyjęłam z szafy getry. Rzuciłam mu je a ten dziwnie popatrzył najpierw na materiał a potem na mnie. -Uwierz, wyszczupli jak diabli.
Jared tylko odrzucił mi spodnie i wrócił do sprzątania.
Po godzinie było wszystko zrobione. Oczywiście musiałam kończyć mycie podług, bo Dean za bardzo się obijał. Po skończonej robocie wszyscy opadliśmy na łóżko Nate'a. Ja w środku a chłopaki po bokach, i to jeszcze na chama się cisnęli na mnie. Właściwie to po niecałej minucie była piękna "kanapka". A kto był tym szczęściarzem, że tak zażartuję, i miał okazję być na dole? Oczywiście Cassie Mahone! Brawa!
-Złazić, słonie! - wysapałam. Oni mi żebra miażdżyli.
-Daj spokój, tacy ciężcy nie jesteśmy. - powiedział Luke, który o zgrozo był na samej górze.
-A zamienimy się?
-Nie dziękuję, tu mi wygodnie. - zaśmiał się.
-Mi też nie lekko, Cassie. - wykrztusił Nate leżący na mnie.
-Ale ja znoszę te wasze cielska! Razem z tobą! - wrzasnęłam przytłumionym głosem.
-Oj już nie marudź. - uciął tą wymianę zdań Jared. Próbowałam się wyrwać no ale proszę, kto się wyrwie spod czterech chłopaków?! Bo na pewno nie ja!
Leżeli tak jeszcze może kilka minut aż przypomnieli sobie o rzeczach w reklamówkach. Mi się niespecjalnie uśmiechało siedzenie z nimi po ciężkim sprzątaniu więc gdy nie patrzyli, czmychnęłam do łazienki i zamknęłam się od wewnątrz.
CZYTASZ
Slavery
Teen FictionBo każdy ma przy sobie takiego anioła, który mimo tego, że sam upadł, pomoże ci się podnieść... W tych czasach ludzie młodzi nie zważają na granice pomiędzy byciem przykładnym człowiekiem a tym, który daje zły przykład, sam jest zły. Udział w niele...