23.Wiem co się z tobą dzieje.

199 26 0
                                    

-Co się stało? - powtórzyłam. W kuchni panowała grobowa cisza. Nawet bez rozglądania się po pomieszczeniu wiedziałam, że Dean zastanawia się nad moim zachowaniem, Nate jest zirytowany a Agnes nie wie co się dzieje. Miałam wyrzuty sumienia, że nic nikomu nie mówiłam i ukrywałam praktycznie wszystko. Świetnie...

     "Moglibyście wyjść",pomyślałam. I na coś wpadłam: skoro umiałam odczytywać myśli, to może umiałam też je przekazywać. Ale gdybym spróbowała na Nate'cie wystraszyłby się a Agnes zadawałaby pytania, na które nie umiałabym odpowiedzieć. Więc został Dean. Spojrzałam na niego i nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Nie było to trudne bo ten cały czas mnie obserwował. 

  -Weź ze sobą Nate'a i Agnes i idźcie stąd. - pomyślałam. Widziałam jak jego oczy robią się wielkie jak denko od słoika. "Co?! Jak ona to zrobiła?! Nie, to mi się wydawało!", myślał. 

  -Potem ci wyjaśnię a teraz wyjdźcie. - dopowiedziałam myślami. Dean'owi nie było trzeba powtarzać. Odszedł od stołu, powiedział coś do Nate'a i Agnes i wyszli. Zanim zniknął za drzwiami rzucił mi spojrzenie chcące poznania prawdy. "Czy ty czytasz w myślach?", spytał jakby miał nadzieję, że to usłyszę. Ledwie widocznie pokiwałam głową na co jeszcze raz wytrzeszczył oczy i zniknął z mieszkania.

     Zostałam z Kylie sama. Ale nawet gdy byłyśmy same nie spojrzała na mnie. 

  -Kylie. - wyszeptałam. Pokręciła głową i jakby się rozpłakała. Było mi jej szkoda. Zdołałam wyłapać z jej myśli to, że po tym jak odwiedził mnie i chłopaków w piątek dopadł ją. 

     "Kylie siedziała przy stole kuchennym i piła herbatę. Wzdrygnęła się gdy Liam wpadł do mieszkania trzaskając drzwiami. Podszedł do niej i wyrwał jej z dłoni naczynie, po czym zdzielił ją nim po głowie. Dziewczyna poleciała na podłogę ale Daniels tylko schylił się po jej włosy. Podniósł ją za nie i syknął jej w twarz:

  -Ty suko... Co jej naopowiadałaś?

  -Nn.. nic. - zaszlochała. Łzy lały się strumieniami po jej czerwonych policzkach a kilka kosmyków włosów zabarwiło się na czerwono od krwi. 

     Liam zaśmiał się jej w twarz i szarpnął. Ściągnął ją po schodach do piwnicy i tam podczepił za nadgarstki pod sufitem. Zaczął okładać ją pięściami, zerwał z niej ubrania i wtedy straciła przytomność..."

  -Słuchaj... - jej głos był bardzo słaby -Przepraszam za Liama. - płakała. Nadal nie podniosła głowy. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Odgarnęłam jej włosy z twarzy i odsłoniłam to co tam skrywała. Jej twarz była posiniaczona i zadrapana w niektórych miejscach. Oczy nie miały już nic zdrowego w swoim naturalnym odcieniu. 

  -Wiem co ci zrobił, Kylie. - wyszeptałam. Powoli otoczyłam ją ramionami i przytuliłam. Czułam jak trzęsła się i miała drgawki z płaczu. Bała się. Wiedziała, że nawet jeśli stąd wyjdzie, Liam ją dopadnie. 

     "Blondwłosa dziewczynka huśtała się na huśtawce na placu zabaw przy szkole. Czekała na mamę lub tatę. Zawsze któreś z nich odbierało ją po lekcjach. Wiał silny wiatr. Dziewczyna wyglądała na około trzynaście lat. Dziewczynką nie była, fakt ale była niewinna. 

     Dziewczyna rozglądała się wokoło i czekała. Gdy w końcu zauważyła swojego ojca, podniosła się i pobiegła do niego. Ale ten nie śmiał się. Był smutny, jakby wypruty z emocji. Coś nie grało a utwierdziło ją w tym to, że jej ojcu towarzyszył łysy napakowany facet z tatuażami na ramionach. Był cały na czarno. 

  -Co się dzieje, tatusiu? - spytała.

  -Idziemy. - powiedział a raczej warknął ten łysy. Dziewczyna natomiast nadal stała i patrzyła na tatę. Co się działo?

  -Głucha jesteś? - warknął. Dziewczyna nadal się nie ruszała więc łysy dopadł ją, wstrzykną coś w ramię i wziął na ramiona. Ojciec dziewczyny stał i patrzył przed siebie.

  -Interesy z tobą to przyjemność. - mruknął do obojętnego ojca. Odszedł z jego największym skarbem..."

     Byłam zszokowana. Jej ojciec nic nie zrobił, gdy ten łysy idiota zabierał jego córkę. Czy już naprawdę nie kochał swojego własnego dziecka?!

  -Otwieraj! - Kylie oderwała się ode mnie i cofnęła ze strachem w tył aż napotkała ścianę. 

  -Dean! Wracajcie tu! Daniels tu jest! - wykrzyczałam a raczej wydarłam się myślami. Miałam nadzieję, że jednak usłyszy. 

  -Otwieraj suko! Albo wyważę te drzwi! - zaczął dobijać się pięściami. Cholera! 

  -Case, przepraszam. Nie wiedziałam, że mnie znajdzie tu. - wyszeptała bardzo cicho Kylie. Trzęsła się ze strachu. Bydlak! Przez niego ta dziewczyna Bogu ducha winna jest przerażona.

     Uderzania w drzwi stawały się coraz to głośniejsze, mocniejsze i liczniejsze... Zaraz. Liczniejsze?! Przyszedł tu ze swoimi kumplami?! Zatłukę go! Sąsiadów mi pobudzi! I wtedy będę dostawała listy z prośbą a raczej naleganiem o wyprowadzkę. A przecież drugiego mieszkania nie ma żadne z nas.

     Mój telefon zaczął dzwonić. 

  -Dean, Liam tu jest. - szepnęłam.

  -Słyszałem cię w mojej głowie. - powiedział cicho a jego głos był zasapany. Pewnie biegł. I rzeczywiście biegł w stronę mojego mieszkania. Widziałam to. Rozłączyłam się i zabrałam Kylie za ramię do mojej sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz, uprzednio nakazując jej jeśli coś wyjść na balkon albo schować się pod łóżkiem. Wiem, że pewnie nic by to nie dało ale zawsze to coś. 

     Sama wróciłam do małego przedpokoiku. Dobijanie do drzwi i niecenzuralne nawoływania nie ustawały. Można by powiedzieć, że nawet się nasiliły. Zastawiłam drzwi stołem z kuchni. Pytajcie, kurde jakim cudem ale i tak nie będę wiedziała, dlaczego tak łatwo przeniosłam ten stół. Ustawiłam stół przy drzwiach i oparłam się o niego. Wpatrywałam się pochylona w drzwi i oddychałam głęboko. I nagle jakby ręką odjął nastała cisza. Żadnego uderzania, żadnych wyzwisk i wrzasków. Błoga cisza. I dlatego niepokojąca. Zamknęłam oczy i próbowałam przejrzeć przez materiał drzwi. Okazał się słaby więc szybko zobaczyłam to co tam się działo. Banda Liama leżała jakby obłąkana na ziemi i mamrotali coś pod nosami. Nad nimi stał ubrany na czarno przystojny blondyn. Na oko miał dwadzieścia parę lat. Powoli przeniósł wzrok z podłogi na drzwi, za którymi byłam ja.

  -Możesz wyjść, Case. - usłyszałam w mojej głowie. Co jest?! -Spokojnie, ci imbecyle nie naruszą twojego mieszkania.

     Powoli odsunęłam stół i otworzyłam drzwi. Blondyn nadal tam stał i patrzył na mnie. Uśmiechał się lekko, czego ja w tym momencie nie odważyłabym zrobić. Dopiero co grupka Liama dobijała się do moich drzwi a teraz zostali powaleni przez jednego blondyna. O co chodziło?!

  -Kim jesteś? - spytałam normalnie na głos.

  -Jestem Aidan. - powiedział spokojnie. Stał tak przede mną bez żadnego ruchu. W myślach krzyczałam: Co on tu robi? Co się dzieje? Kim on jest? i tak dalej.

  -Skąd znasz moje imię? - spytałam prawie szeptem. Bałam się usłyszeć cokolwiek. Był zbyt opanowany jak dla mnie. I co najgorsze, nie mogłam nic wyczytać z jego myśli. Nawet nie słyszałam bicia jego serca. Co się dzieje? Już mnie głowa zaczynała boleć od pytań.

  -Znam cię od dawna. A jestem tu po to by ci pomóc. Wiem co się z tobą dzieje...



SlaveryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz