24.Czy on zgłupiał?!

239 23 3
                                    

Patrzyłam na Aidana, czy kimkolwiek on jest, jak odchodzi spod mojego mieszkania. Jakby nigdy nic powiedział, że wie co się ze mną dzieje, oznajmił, że zna mnie od dawna i na koniec dodał, że w najbliższym czasie znowu się spotkamy. A zaraz po tym odwrócił się o odszedł. Co za człowiek?!

Ledwie co Aidan zniknął na klatce schodowej, wbiegł po nich Dean. Był zasapany i to porządnie, jego oczy skanowały mnie jak i chłopaków leżących na podłodze. Nic nie mówił, tylko wskazał ręką to na mnie to na nich. Pokręciłam bezradnie głową i wróciłam do mieszkania. W głowie usłyszałam głos Aidana. "Wróć do mieszkania i nie mów mu o niczym. A nimi się nie przejmuj, Za kilka chwil wstaną i odejdą.". Tak jak mi doradził, wróciłam do mieszkania. A Dean wszedł za mną, gdy prawdziwie Liam i jego banda wstali i zeszli po schodach. Naprawdę wyglądali na obłąkanych. Kim jest ten Aidan?!

-Co do cholery tu się dzieje?! - prawie wykrzyczał Dean. Usiadłam na podłodze w kuchni i oparłam plecy o ścianę. Dean natomiast głośno westchnął i usiadł obok po turecku. -Więc?

Westchnęłam ale zaczęłam mówić. Mimo tego, że ten Aidan zabronił.

-No więc tak... - odetchnęłam głęboko -Od dawna czasem słyszę bicia ludzkich serc. I nie przerywaj. - ostrzegłam, gdy otworzył usta by coś powiedzieć -Do tamtego tygodnia było to rzadko a właśnie w piątek się nasiliło. Nie wiem czemu. Wtedy też zaczęłam słyszeć myśli i widzieć obrazy. Jak wracałam z treningu znalazłam kota i w głowie zobaczyłam dom, do którego zaniosłam tego kota i faktycznie należał do dziewczynki tam mieszkającej. I jak się okazało przedtem, umiem też przekazywać swoje myśli. I też było prawdą, że wyczułam Liama tydzień temu. I dzisiaj jak wchodziłam do mieszkania słyszałam cztery osoby w mieszkaniu.

Zamilkłam i nie dodałam nic więcej. Teraz był czas na pytania z jego strony.

-Czyli z tymi aniołami to może być możliwe. - stwierdził. W odpowiedzi uderzyłam się dłonią w czoło.

-A właściwie to skąd ci się te anioły przypałętały?

-Wpadłem na to jak moja siostra opowiadała mi o "Szeptem". Tam ten Patch czytał w myślach, przekazywał myśli i podsuwał obrazy. - wzruszył ramionami.

-I na podstawie książki... czekaj. Skąd wiedziałeś, że czytałam w myślach? - skąd on to wiedział?!

-To akurat skojarzyłem. A dało mi do myślenia to, że ręka ci się zagoiła, siniaki po uderzeniach Liama...

Jaki on jest irytujący! Ale i spostrzegawczy, nie ma co...

-Ale Patchowi nie goiły się rany. Miał blizny na plecach. - mruknęłam.

-A ty masz? - zerwał się z miejsca i chciał zobaczyć moje plecy ale zdzieliłam do dłonią po tyle głowy.

-Drugi raz chcesz mi pod bluzkę patrzeć? - zirytowałam się.

-Nie ukrywam. - dostał jeszcze raz.

Zaśmialiśmy się ale szybko spoważniałam. Nie było mi do śmiechu. A to nowość. Zawsze potrafiłam znaleźć powód do śmiechu. A teraz? Nic...

-Dobra, to teraz przejdźmy do tego co było kilka minut temu. Co im robiłaś?

-Nic im nie zrobiłam. To była robota Aidana.

-A kto to jest Aidan? - zmrużył oczy.

-O matko... - westchnęłam -Taki blondyn. Wie co się ze mną dzieje.

-Powiedział ci? - prawie krzyknął podekscytowany.

-Nie. Ale powiedział, że niedługo się spotkamy.

Na tym skończyliśmy rozmowę, bo do nas wyszła Kylie. Nie spojrzała nawet na mnie. Mruknęła ciche przeprosiny i wybiegła z mojego mieszkania.

Zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Gdy byłam w trakcie robienia ciasta do naleśników, odezwał się mój telefon. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha.

-Mów albo spadaj, bo jestem zajęta. - powiedziałam. Wiedziałam, że to Luke. Ostatnio dostawałam od niego kilka SMS'ów dziennie. W każdym pytał o to, gdzie jestem, co robię i czy nie widziałam się z Liamem. Tak, bo dobrowolnie bym się z nim zobaczyła. Aha, już by widział.

-Nate jest u mnie. Kazał ci przekazać, że Agnes spotkała swoją przyjaciółkę.

-Jasne. Coś jeszcze? - wrzuciłam brudną trzepaczkę do zlewu.

-Tak, spodziewaj się nas za chwilę. - po tym się rozłączył.

I rzeczywiście kilka minut potem drzwi mojego mieszkania otworzyły się i do środka wparowali moi przyjaciele. Luke szedł jakby po zapachu. Dotarł z zamkniętymi oczami do stołu, na którym położyłam talerz z naleśnikami. Nate, gdy tylko zobaczył naleśniki, rzucił się w ich stronę. Jedynie Jared przeszedł obok nich obojętnie. A Dean musiał wcześniej wyjść bo dostał telefon od Martina. Coś z wyścigami.

-Błagam, daj nutellę. - wyskomlał Luke.

Wskazałam na szafkę u góry nad kuchenką.

Z naleśnikami przenieśliśmy się do pokoju Nate'a i tam włączyliśmy film. Kurczę, dzięki nim zapominam, że cokolwiek się dzieje. Powinnam poszukać tego Aidana. Musi mi to wytłumaczyć. nie mogę żyć w niewiedzy.

Gdzieś pod końcem filmu do mieszkania wróciła Agnes. Przywitała się z nami i poszła do łazienki. Kilka minut potem zawołała mnie. Wyszłam za nią na balkon.

-Co to za dziewczyna? - spytała. Była ładną blondynką o szaroniebieskich oczach. Przyjaźniłam się z nią od podstawówki.

-Poznałam ją na imprezie. Chłopak się nad nią znęca. - westchnęłam. Nie użyłam słowa "wyścig" bo ona nienawidzi tego. Wiele razy mnie przekonywała do rzucenia tego w cholerę.

-Na imprezie tej co myślę? - spytała. Oj, Agnes, gdybyś wiedziała, że naprawdę wiem co myślisz...

-Dokładnie.

-Case, do cholery... - zaczęła groźnie a ja już czułam to kazanie. Nigdy nie przeklinała, tylko gdy serio ją coś zdenerwowało i ledwo trzymała nerwy na wodzy. -Czemu tego nie zostawisz?

-Bo nie mogę. Lubię to i nie mam zamiaru tego porzucać.

-Ale jesteś trudna. - sapnęła. Wszystkie jej emocje czułam wyrzuty sumienia i przygnębienie.

-Agnes, uspokój się. Wiem, że to niebezpieczne ale mogę robić co chcę. Mam te osiemnaście lat. I umiem jeździć. Bronić też się umiem. A poza tym, zawsze są przy mnie chłopaki.

Tym chyba ją trochę udobruchałam. Wróciłyśmy do mieszkania z lekkimi uśmiechami na twarzach. Agnes powiedziała, że musimy się gdzieś wybrać we dwie. Nie lubiła zbytnio towarzystwa chłopaków. Czasem nawet robiła mi wyrzuty, że to z nimi częściej przesiaduję. A ja nie miałam nic przeciw temu, że swój czas dzieliła głównie między Alice, Nicka i trochę mnie. Nick to jej przyjaciel, ale mam wielką nadzieję, że będą razem bo są dla siebie stworzeni.

-Chłopcy, my wychodzimy. - powiedziałam do chłopaków. Tym zrzedła mina i spojrzeli po sobie.

-A właśnie, dzwonił Dean. Potrzebuje nas przed wyścigiem. Dziś jest kolejny wyścig. - powiedział Nate z powagą i skruchą na twarzy. Wszyscy wiedzieliśmy czemu każdemu z nas zrzedła mina. Na pierwszym wyścigu dojechał trzeci na metę. A na drugim, który był w środę, prawie się zabił. Chciał wyprzedzić jakiegoś dzieciaka a ten uderzył w jego tylne koło swoim przednim. Dean dojechał przedostatni i nie odpadł ale i tak ledwo dojechał na metę. Zaraz po przekroczeniu mety spadł z motoru i uderzył plecami o bandę.

-Czy on zgłupiał?! - wydarłam się i ubrałam kurtkę po czym wszyscy, nawet Agnes, ruszyliśmy do samochodu chłopaków, by dostać się na tor.


SlaveryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz