Dzień minął mi szybko. Może dlatego, że nie myślałam o Aidanie i aniołach, plus grałam w siatkówkę na trzech zastępstwach. Dean miał wyjść dopiero wieczorem więc bez niego było trochę pusto na tych zastępstwach. Wróciłam do domu koło południa. Idąc do mieszkania ciągle wysyłałam Aidanowi myśli, że musimy pogadać. Ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Gdy tylko ściągnęłam kurtkę w przedpokoju pojawiła się Agnes. Była zdenerwowana. I wyczułam kogoś jeszcze w mieszkaniu. Gdzieś musiała ukryć Nicka.
-Hej. - przywitałam się i ruszyłam do kuchni. Widziałam chłopaka, bruneta siedzącego przy stole, równie zdenerwowanego co Agnes. Może trochę mniej ale jednak. Minęłam go udając, że go nie zauważyłam. Nalałam sobie soku i napiłam się. Odwróciłam się i popatrzyłam na nich. byli lekko zdezorientowani. Tak, też bym była.
-Cześć. Jestem Nick. - powiedział brunet i wyciągnął od mnie rękę.
-Case. - przyjęłam uścisk. Uśmiechnęłam się do nich. Od rana zachowuję się dziwię. Uśmiecham się lekko do wszystkich. I co najdziwniejsze, wydaję się przybita a i tak gdy widzę kogoś smutnego, uśmiecham się do tej osoby. -To o czym chciałaś pogadać, Agnes? - zapytałam jak gdyby nigdy nic. Zaśmiałam się z ich zdenerwowania.
-Dobrze się czujesz? - zapytała przejęta. Zaśmiałam się jeszcze bardziej. Był to raczej duży uśmiech. Ale zostawmy to na później.
-Tak a co? - szczerze, to czułam się jak na haju. Nie znałam tego uczucia naprawdę ale z tego co ludzie mówią, to takie właśnie uczucie podobne do tego, w którym byłam w tamtej chwili. Czyli innymi słowy odwalało mi.
-Dziwnie się zachowujesz. - stwierdziła i podeszła do mnie. Już wcześniej widziałam, jak na siłę próbują nie złapać się za ręce. Są uroczy ale nadal się zastanawiam czemu tak bardzo chcą mi o sobie powiedzieć.
-Ja? - zaśmiałam się -To wy się dziwnie i długo zbieracie, żeby mi oznajmić, że jesteście razem. - teraz już ledwo łapałam oddech. Odchyliłam głowę do tyłu i śmiałam się w najlepsze a ta dwójka patrzyła na mnie to z ulgą, to ze zdziwieniem i przerażeniem.
-Skąd wiesz? - zapytał Nick.
-Ślepa nie jestem. - otrząsnęłam się i podeszłam do Agnes. Przytuliłam ją mocno. -Głupia. Po co te podchody? Nie jestem twoją mamą. - mój śmiech był szczery z w oczach miałam łzy. Dziwne? Nie bardziej niż mój dzisiejszy humor. Odkleiłam się od szatynki i podeszłam do Nicka. Co mnie i jego zdziwiło, przytuliłam go. -Chyba nie muszę mówić, że jak ją skrzywdzisz, oberwiesz i to porządnie?
-Nie. - odpowiedział zmieszany. Za to ile działo się w jego myślach... W większości był zdziwiony i to mocno moim humorem i zachowaniem. A kto w tym mieszkaniu nie jest zdziwiony? A właśnie, gdzie Nate?
-Agnes, gdzie Nate?
-Poszedł do Dean'a. Odbiera go ze szpitala.
-Ze szpitala? Co się stało? - zapytał zdezorientowany Nick. Mi się wydaje czy od jakiegoś czasu wszyscy włącznie ze mną chodzą zdezorientowani? Agnes nakłamała mu tak jak było ustalone po czym zebrali się i wyszli z mieszkania. Rozkazałam im jednak wrócić wieczorem na kolację. Gdy tylko wyszli, zabrałam się za gotowanie. Na blacie postawiłam mojego laptopa i włączyłam z niego muzykę. Przebrałam się w międzyczasie i mogłam zabierać się do roboty. Jednak musiałam najpierw zaśpiewać piosenkę chociaż raz.
"Lost in reality
I can feel you in the dark when I fall asleep
All that's in my head are pictures of memories
Words that you said to me
Hey hey hailey, won't you save me?Bittersweet chemistry
I can't escape you anywhere, even in my dreams
All that's in my head are pictures of memories
Words that you said to me
Hey hey hailey, won't you save me?"W tych żywych rytmach wzięłam się za gotowanie. Nie zajęło mi to długo bo już o szesnastej była gotowa zapiekanka z ryżem. Mój specjał. Piosenka leciała ta sama. Nie chciałam tracić dobrego humoru i tej energii. Było to wspaniałe uczucie. Tak się w to wkręciłam, że wzięła ze swojego pokoju moją gitarę i zaczęłam grać tą piosenkę. To było jeszcze dziwniejsze. Dlaczego niby? Bo ja nie umiem grac na gitarze. Chciałam się nauczyć ale opornie mi to szło.
Tak zatracone w muzyce nie zauważyłam, że ktoś wszedł do domu. Choć dla mnie nic nie powinno być niespodzianką.
-Mówiłem, że ma dobry wokal? - powiedział Nate do Dean'a. Obaj uśmiechali się szeroko na mój widok biegającej z gitarą po kuchni w krótkich spodenkach, granatowej koszulce i grubych czarnych skarpetkach i śpiewającej piosenkę jakiegoś boysbandu.
-Fakt. - odrzekł Dean.
-A wy co tu robicie? Nie masz swojego mieszkania? - zapytałam Dean'a, nadal grając na gitarze i podśpiewując pod nosem.
-Nate mnie tu zabrał.
-Od kiedy grasz na gitarze? - spytał Nate.
-Przecież już trochę ją mam.
-No tak, ale jakoś nie widziałem, żebyś grała.
Zbyłam go machnięciem ręki. Grałam dalej. Chłopcy dziwnie mi się przyglądali z szerokimi uśmiechami na twarzach, dlatego przerzuciłam instrument na plecy i ruszyłam do pokoju. Zostawiłam tam gitarę i wróciłam. Ale brakowało mi grania. Byłam wtedy do końca spełniona. Bynajmniej jak na ten moment.
Chłopaki żądali jedzenia ale zastrzegłam, że jeśli choć spojrzą na zapiekankę, oberwą. Zadzwoniłam po Agnes i kilkanaście minut potem w piątkę siedzieliśmy przy stole. Śmialiśmy się cały czas a ja od powrotu do domu po południu nie przestaję się uśmiechać. To jest piękne. Życie jest piękne. Mam wspaniałych przyjaciół. Mam też muzykę. Tak wiele mi do szczęścia brakuje? Oczywiście pragnęłam jeszcze odpowiedzi na kilka pytań od Aidana ale nie odpowiedział do tej pory. Może następnego dnia spróbuję?
Natomiast Dean obserwował mnie cały czas. No tak, znamy się krótko a on nie widział mnie jeszcze na przysłowiowej fazie. Do teraz. Śmiałam się cały czas. I do tego widział jak grałam i śpiewałam, z bonusem w postaci mojego nieporadnego tańca. Upokorzenie na pełnej linii.
-Możemy pogadać? - spytał gdy Agnes odprowadzała Nicka do drzwi a Nate poszedł do łazienki. Dean pomagał mi powkładać naczynia do zmywarki i właśnie skończyliśmy. Pokiwałam głową i ruszyłam do mojego pokoju. Wygoniłam Dean'a na balkon a sama ubrałam długie spodnie i wyszłam do niego. nawet gdy wiedziałam o czym chciał gadać, nie przestawałam się uśmiechać.
CZYTASZ
Slavery
Roman pour AdolescentsBo każdy ma przy sobie takiego anioła, który mimo tego, że sam upadł, pomoże ci się podnieść... W tych czasach ludzie młodzi nie zważają na granice pomiędzy byciem przykładnym człowiekiem a tym, który daje zły przykład, sam jest zły. Udział w niele...