20.Sama zobacz.

212 27 0
                                        

Po obietnicy złożonej mnie i sobie przez Dean'a, reszta chłopaków wbiła do pokoju z wiadomością, że przyszła do mnie nasza sąsiadka z naprzeciwka. Ta kobieta jest koszmarna. Co tydzień przynosi nam swoje ciasto, które chcąc nie chcąc ląduje w koszu na śmieci. Pierwszy raz gdy spróbowaliśmy tego ciasta, spędziliśmy kilka kolejnych godzin w łazience na zmianę wymiotując. Od tamtej pory nie odważyliśmy się nawet powąchać wypieku. Śmierć przez zaczadzenie jest możliwa...

Wstałam z łóżka i przysłoniłam włosami powiększający się na moim policzku siniak. Potem podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Uśmiechnęłam się do niej z wymuszoną sympatią i beztroską. Jak wiele można ukryć uśmiechem...

-Case, kochanieńka. - zaświergotała. Miała skrzeczący głos. Pewnie przez kilka papierosów dziennie. Jej siwe włosy wystawały spod chusty, którą prawie codziennie nosiła na głowie.

-Dobry wieczór, pani Jefferson. - przywitałam się. Specjalnie zasłoniłam drzwiami widok do wewnątrz. Już i tak znosiłam plotki i komentarze, że mieszkam z jednym chłopakiem. A jakby zobaczyła, że w środku jest jeszcze trzech innych... Chociaż i tak miałam w dupie to co mówią sąsiedzi. Ale wolałam nie być obiektem plotek. Już to słyszałam "Co za dziewucha... Sprowadza co chwila chłopców. Za naszych czasów..." i takie inne. Uciążliwe...

-Przyniosłam wam ciasto. Jak twój chłopak? - spytała prosto z mostu. Ach ta bezpośredniość...

-To nie jest mój chłopak. Mieszkam z przyjacielem i przyjaciółką. - wytłumaczyłam.

-Ależ oczywiście. - powiedziała z uśmiechem ale słyszałam jej myśli: "Myśli, że zamydli wszystkim oczy. Przecież gdy ktoś mieszka z chłopakiem to jasne, że uprawiają...". Odchrząknęłam głośno nie chcąc słyszeć reszty jej myśli. To było niezręczne. Bardzo.

-Dziękuję za ciasto. Dobranoc. - pożegnałam się i wróciłam do mieszkania. Ta kobieta jest denerwująca.

Nate jakby rozumiejąc moją minę ruszył do kuchni i wystawił kosz na śmieci. Odebrał ode mnie ciasto i wrzucił do worka. Po trafieniu uniósł ręce w górę na znak wygranej i uśmiechnął się do nas.

-Rzut za trzy punkty.

Jako, że nikomu specjalnie nie chciało się niczego już robić, włączyliśmy w pokoju Nate'a film. W końcu jednak obejrzeliśmy "Czerwony Świt". Lubię ten film. Ale nie miałam siły, by obejrzeć cały. Usnęłam w połowie. I co dziwne, obudziłam się w swoim pokoju gdy już świtało. Pewnie któryś mnie przeniósł. Oj no dobra, trzeba zrobić śniadanie. Wstałam z łóżka ale momentalnie runęłam na ziemię. Zahaczyłam o coś, co leżało na podłodze zaraz obok łóżka. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam rozglądającego się i zaspanego Dean'a.

-Co ty tu robisz? - warknęłam. Nie chciałam brzmieć srogo ale no spał przy moim łóżku i na dodatek przewróciłam się o niego. On jest normalny?

-Pilnuję cię. - wstał z podłogi i otrzepał ręce i spodnie z brudu, którego w moim pokoju nie było. W końcu poprzedniego wieczora sprzątaliśmy.

-A wyglądam na dziecko, które potrzebuje niańki? - uniosłam jedną brew.

-Powtarzasz się. - zaśmiał się. No tak, ja wypomniałam mu wczoraj powtórzenie a on musiał mi odpłacić. -I nie, nie wyglądasz. - obrzucił mnie znaczącym spojrzeniem od stóp do głów.

-Zaraz pomogę ci spojrzeć tak bardzo, bardzo w prawą. - zagroziłam i wyjęłam z szafy jeansowe spodenki i za dużą czarną koszulkę, która, jak dużo moich koszulek, wyglądała jak męska.

-A wracając, to pilnowałem cię, prawda. Bo coś obiecałem. - rzucił się na moje łóżko i rozwalił się na całej długości i szerokości. Co on, u siebie jest?

-I co? Jak obserwacje? - zapytałam krzyżując ramiona na piersiach. Miałam już w rękach ubrania i chciałam się iść przebrać, bo wczoraj jakoś nie uśmiechało mi się przebieranie a i nie byłabym zadowolona gdyby chłopaki mnie rozebrali. Oni mają różne pomysły.

-Właśnie chciałem zapisać swoje obserwacje na kartce, więc jakbyś użyczyła pergaminu i pióra... - wzruszył nieporadnie ramionami. Wzięłam z biurka notes i podałam mu. Z koszyczka wyjęłam długopis i rzuciłam w niego. Sama poszłam do łazienki a jego zostawiłam bazgrzącego coś na kartce. On serio chce się w to bawić? Czyli teraz będę robić za obiekt obserwacji jak królik doświadczalny? Chyba widać, że czwarte piętro, nie?

Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i umyłam zęby. Włosy związałam w koka na czubku głowy. Wczorajsze ubrania wrzuciłam do kosza na brudne ubrania i wyszłam z łazienki. Z ciekawości zajrzałam do mojego pokoju. Dean siedział teraz w poprzek mojego łóżka, opierał się plecami o ścianę i trzymał notes na kolanie, cały czas coś pisząc. Obserwowałam go kilka sekund aż odłożył dumnie długopis na pościel. Spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Coś tam nabazgrał? - spytałam ciekawa. Właściwie to wiedząc, że mogę czytać w myślach, mogłam zajrzeć do jego i się dowiedzieć ale nie chciałam by i to dopisał. Mimowolnie zobaczyłam jakieś obrazy. Najpewniej jego wspomnienia...

Dean szedł z Nate'em chodnikiem. Było ciemno a po obu stronach były budynki, większość to sklepy i bary czy kluby. Kierowali się do baru, w którym aktualnie pracuję.

-Więc jaki plan? - zapytał Dean.

-Nachlać się w trzy dupy.

-Czemu? - brunet się zaśmiał i schował dłonie do kieszeni swoich czarnych jeansów.

-Cassie znowu mnie wygoniła z domu bo sprząta. Wiesz jaka ta baba jest okropna? - narzekał Nate i kręcił głową.

-No nie bardzo, bo jej nie znam. - zauważył Dean.

-Poznasz... Skoro ona mnie wygania by sprzątać a ty ze mną chodzisz w takich momentach się napić, to pewnego dnia się spotkacie. - zaśmiał się i pchnął drzwi klubu. Dean ze śmiechem wszedł za nim. Obaj usiedli przy stoliku przy oknie i zamówili piwa.

-Naprawdę... Ona jest i świetna i nieznośna w jednym! - wyrzucił ręce w górę -To moja najlepsza przyjaciółka ale mam jej czasem dosyć.

-I dlatego właśnie obrabiasz jej dupę? - zaśmiał się Dean i napił ze szklanki z piwem.

-Tylko jej o tym wspomnij. - zagroził -No uwielbiam ją i w ogóle zaciągnąłbym ją nawet sznurami przed ołtarz ale to w naszym przypadku podchodziłoby pod kazirodztwo. Jesteśmy tam jakąś dalszą rodziną i znamy się od urodzenia. Zna mnie jak nikt inny.

-Stary, gdybym cię nie znał, stwierdziłbym, że się zakochałeś. - zażartował Dean.

-Powiem to samo gdy się poznacie. - odgryzł się Nate i też się napił.

-Czemu niby?

-Ona jest po prostu dla mnie ideałem. Najlepsza przyjaciółka, najlepszy kumpel do picia poza chłopakami, ba, nawet byłaby najlepszą dziewczyną, z jaką bym kiedykolwiek był! - wykrzyczał -i zapewniam, gdy ją poznasz, łatwo się jej nie pozbędziesz.

-Czemu?

-Tak między nami: ona jest najlepsza. Samowystarczalna i wielotalentowa. A właśnie! - przypomniał sobie coś -Musisz spróbować tego co gotuje. Cudo!

...I obraz się rozmył.

-Sama zobacz. - Dean wyciągnął w moją stronę kartkę i poklepał miejsce koło siebie. Usiadłam obok niego i wzięłam do ręki kartkę. Już po pierwszym spojrzeniu na kartkę wybuchłam śmiechem.


SlaveryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz