Ostatecznie poszliśmy z klasą I A na świetlicę. Te dzieci uparły się by obejrzeć "Demona. Historię prawdziwą". Oglądałam to z Camille i Alex u Cami na urodzinach. Potem nie spałam całą noc bo myślałam, że taka sama laleczka jest u mnie w pokoju. Szał po prostu... Od razu po włączeniu filmu dostałam SMS-a od Cama.
Od: Cam : Dopiero sprawdziłem połączenia... Za co mnie budzisz o tej porze? Czym ci zawiniłem? ;(
Do: Cam : Niczym ale znasz mnie, wredota jest u mnie wrodzona ;P
Od: Cam : Ach tak... Jesteś jedyną rudą, która nie jest ruda... xd
Do: Cam : Dokładnie xd śpij dobrze :D
Po tym SMS-ie nie otrzymałam odpowiedzi. Skupiłam się całkowicie na filmie i nie zauważyłam nawet kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę. Uświadomiły mi to dopiero dwie dziewczyny, które zauważyły mnie wlepiającą pusty wzrok w przestrzeń. No tak. Jednak nie skupiłam się na filmie. Zatopiłam się we własnych myślach i nawet nie wiedziałam o czym myślę. Czy zdarzało mi się już tak wcześniej? Owszem. Ale nigdy na tak długi czas.
Wszyscy wyszliśmy ze świetlicy. Klasa skierowała się pod następną salę a ja do pokoju nauczycielskiego. Tam ponownie wymieniłam dziennik. Do dzwonka na lekcję zostało pięć minut więc postanowiłam zadzwonić do Nate'a. Pewnie jeszcze spał. W końcu rzadko kiedy nie śpi o dziesiątej. Usiadłam na szerokim parapecie na korytarzu i wybrałam numer tego patola.
-Cassie... Czemu? - prawie płakał gdy odebrał po czwartym sygnale.
-Chciałam sprawdzić czy żyjesz po wczorajszym. - wytłumaczyłam się.
-Tak, żyję. A ty nie mogłaś normalnie SMS-a wysłać? - zapytał z wyrzutem.
-Daj spokój, Nate. Wiesz, że nie chce mi się wystukiwać tych liter na klawiaturze. - zaśmiałam się.
-Jesteś na zastępstwach?
-Tak. - pewnie słyszał w słuchawce zwyczajny hałas szkolny, który opanowuje korytarze na przerwach.
-Słychać. - zamruczał -Dobra, idź niańczyć te bachory bo nadal nie rozumiem jak ktoś zdrowy na umyśle po osiemnastce chce dobrowolnie pracować i to w szkole a raczej hodowli debili. - zakpił.
-Jak taki ktoś jak ty nie jest wykładowcą na uniwerku? - zapytałam z sarkazmem.
-Won mi do tych debili. - rozłączył się.
Schowałam telefon do tylnej kieszeni szarych jeansów i ruszyłam do kolejnej klasy, z którą miałam zastępstwo. Okazała się nią ponownie klasa III B.
-Za co? - jęknęłam teatralnie udając płacz. Naprawdę lubiłam tą klasę. Fajne osoby, zgrana grupa i potrafiąca jak żadna inna zdenerwować nauczycieli. Moje ulubione debile, jak to określiłby Nate.
-Miałem o to samo spytać. - załkał David.
-To nawet nie opłaca się wchodzić do klasy. - stwierdziłam -Chodźcie na boisko. - ruszyłam we wskazane przeze mnie miejsce. Zeszliśmy z piętra po schodach koło salki. U ich podnóża stał Dean i rozglądał się po korytarzu. I wtedy uderzyło we mnie wspomnienie...
Schodziłam z Agnes, Alice i Camille po schodach na wf. Skończyliśmy religię z katechetą i zostały tylko jeszcze dwa wf-y i do domu. Tak kończyliśmy każdy piątek od początku roku. Usiałyśmy w czwórkę na jednym z dwóch schodków naprzeciw drzwi do salki i cały czas rozmawiałyśmy.
-Błagam, żeby nie było biegania na stadionie. - jęknęła Alice, która nie lubiła wf-ów. Nie była za bardzo wysportowana.
-Raczej będzie siatkówka. Na zewnątrz mży. - powiedziałam. Potem wyłączyłam się z rozmowy o tym, że nas wuefista, pan Mason chce nas wykończyć fizycznie. Czułam coś takiego, jakbym była obserwowana. Dyskretnie rozejrzałam się i zauważyłam bruneta, wysokiego, opartego o ścianę naprzeciw salki. Był w czarnych dresowych spodniach i szarej bluzie. Wyglądał na spokojnego i chyba taki był. Stał sam i patrzył przed siebie. Od czasu do czasu zerkał na zegarek na lewym nadgarstku. Wtedy skojarzyłam, że ma wf z chłopakami z mojej klasy. Widziałam go już kilka razy. Właściwie to w tym samym miejscu co w tym momencie. Patrzyłam chwilę na niego, dotąd aż jego i moje spojrzenia się nie spotkały. Pospiesznie odwróciłam wzrok i kątem oka widziałam, że on też.
-A tobie co? - spytała Agnes.
-Nic. - odpowiedziałam.
Okazało się, że na wf-y przyszły tylko dziewczyny z mojej klasy. Te z drugiej odpuściły sobie te dwie ostatnie lekcje. Na pierwszej godzinie grałyśmy w siatkę. Natomiast na drugiej lekcji pan Mason powiedział, że możemy iść do domów bo i tak mało osób było. Jak na mnie przystało, nie chciało mi się nigdzie iść. Poszłam więc do chłopaków z mojej klasy. Siedzieli na sztucznym boisku. Przy niech był też ten brunet. Przywitałam się z nimi.
-Siema. Co tak siedzicie?
-Przerwa. Grasz z nami? - spytał Jared. Pokiwałam głową i od razu wybraliśmy składy. Byłam w drużynie z Jaredem, Nate'em i Luke'iem. Wygraliśmy pięknie osiem do czterech. Chciałam się dowiedzieć jak ma na imię ten brunet ale jakoś nie uśmiechało mi się pytanie o to chłopaków. Już widziałam te odzywki od nich. Wolałam już sama do tego dojść bez nikogo. Takie było moje postanowienie...
Skojarzyłam tego bruneta z Dean'em. I właściwie to pasowało do mojej myśli, że tamten chłopak to Dean. Tylko dlaczego go nie poznałam w liceum? Przecież powinnam poznać tego chłopaka, który mi się podobał przez około rok, tak? Czekaj... Możliwe że wciąż mi się podoba? Nie wiem tego.
-A ty co tu robisz, pachołku? Przerzuciłeś się na korytarzowy monitoring? - zaśmiałam się. Odrzuciłam od siebie myśl, że może być tym brunetem z gimnazjum a tym bardziej, że mógłby mi się podobać. Przystojny był ale nie znałam go długo. A właściwie to prawie wcale go nie znałam. Więc jakim sposobem miał mi się podobać?
-Tak, wyłapuję takich jak ty i mam kablować o opuszczaniu stanowisk pracy, co w tym momencie zapisuję w głowie. - powiedział z oczami wzniesionymi do góry.
-To za te nadgodziny? - zmrużyłam oczy.
-A skąd! - wyczułam ten sarkazm aż za dobrze. Przewróciłam oczami i weszłam na pokoju nauczycieli wf-u.
-To znowu ja, proszę pana. Można klucz do salki? - zrobiłam minę szczeniaczka, choć wiedziałam że i bez tego bym dostała ten klucz. I tak jak sądziłam, kilka sekund potem wchodziłam na salkę z klasą III B.
-Wybieramy składy! - rzucił Gary i razem z Davidem zaczęli wywoływać osoby, które chcą mieć w swoich drużynach. Na pierwszy ogień poszłam ja ale powiedziałam, że dojdę na końcu do drużyny mniej licznej.
-Dean! Chodź! - zawołał do bruneta stojącego w drzwiach. Ja przez cały czas ćwiczyłam zagrywkę górnym sposobem. Miałam mocne uderzenie a w grze z nimi wolałam nie być agresywna jak na meczach. Przecież nie chciałam za wszelką cenę wygrać czegoś. To był tylko mecz... rekreacyjny? To dobre słowo? Chyba tak...
-Case! - zawołał ktoś. Odwróciłam głowę w stronę nawoływania. Wołał mnie Gary. Byłam z nim w drużynie. Słyszałam jego radosny puls. Właściwie to słyszałam wszystkie pulsy w sali. Szlag... przecież do tej pory to blokowałam...
CZYTASZ
Slavery
Fiksi RemajaBo każdy ma przy sobie takiego anioła, który mimo tego, że sam upadł, pomoże ci się podnieść... W tych czasach ludzie młodzi nie zważają na granice pomiędzy byciem przykładnym człowiekiem a tym, który daje zły przykład, sam jest zły. Udział w niele...