Aktualnie wzięło mnie coś, co każe mi sprzątać. Taki głosik w mojej łepetynie szepczący jakby namawiał do złego. Jestem tylko ja i ten głosik, powtarzający cały czas to samo: Posprzątałabyś nierobo! Jak możesz żyć w tym syfie?! A jak ktoś zdecyduje się ciebie odwiedzić?! Będziesz świecić oczami na prawo i lewo?! O nie! Wybij sobie to z głowy! Bierz w łapy ścierkę, mopa i inne te potrzebne do sprzątania rzeczy i zasuwaj! Do wieczora chcę widzieć błysk na półkach i podłodze!... I takie inne. W domu miałam w obowiązku sprzątanie całego domu. I to dlatego teraz nawet, gdy mieszkam już sama... Śmieszna jestem. Jakbym sama mieszkała to od pierwszego dnia szukałabym kogoś do mieszkania ze mną. Zajmuję mieszkanie z moją przyjaciółką i przyjacielem. I zastanawiamy się nad kolejnym współlokatorem. A wracając... tych cholernych nierób nie ma nigdy w domu w piątkowe popołudnia i sobotnie ranki i również popołudnia. Przypadek, że akurat wtedy się sprząta? Nie sądzę. A w niedziele śpią do piętnastej. I tak mijają weekendy. Ale chyba z tym skończę. Mieszkami w trójkę dopiero od trzech miesięcy a ja już mam dość ich "pomocy" przy sprzątaniu domu!
I sama z siebie, a raczej ze swoich myśli, wkurzyłam się... Jest czwartek
-Oj dobra, bo nigdy nie zacznę. - jęknęłam cicho i podniosłam się z łóżka. Na wyświetlaczu mojego telefonu zauważyłam godzinę siódmą. Odkąd pamiętam wcześnie wstaję. Mogłam nawet spać tylko jedną godzinę a i tak wstawałam wcześnie i nie byłam zmęczona. Powinnam się martwić?
Do mojego pokoju wpadało blade światło słoneczne. Jako, że mamy aktualnie wrzesień, współczuję dzieciom i młodzieży, którzy to musieli ściągnąć z łóżek swoje leniwe cztery litery i powlec je do tego Specjalnego Zakładu Karno-Opiekuńczego Łączącego Analfabetów , zwanego potocznie szkołą. W czerwcu skończyłam moją edukację w szkole średniej. Z moich wyników na maturach byłam zadowolona. Świetne nie były ale też złymi nazwać ich nie można. Na studia na razie nie składałam papierów. Stwierdziłam, że wolę najpierw zarobić trochę pracując a dopiero potem, gdy będę miała własne pieniądze, zacznę studia. One nie uciekną. Choć dla niektórych może być za późno na nauczenie się czegokolwiek... A skoro mowa o Nate'cie to pora go obudzić.
Jako, że od dawna sypiam w samej bieliźnie (i tu trzeba dodać, że nie zamykam drzwi na klucz; może i Nate mieszka ze mną pod jednym dachem ale nie odważyłby się wparować do mojego pokoju; wie, że to grozi brakiem jedzenia przez najbliższe kilka dni), ubrałam na siebie spodenki i za dużą koszulkę. Wyszłam z pokoju i wbiłam do sypialni przyjaciela. Jak sądziłam, spał rozwalony na całym swoim łóżku, leżał na brzuchu, ręce i nogi miał dziwnie powyginane i do tego cicho pochrapywał. Jego brązowe włosy były jak zawsze roztrzepane na wszystkie możliwe strony. Już miałam szarpać go za ramię ale przypomniałam sobie co zrobił ostatnio. Idiota odważył się wypić soki wiśniowe, które przywiozłam gdy ostatnio byłam u rodziców w odwiedzinach. Nie zabroniłam mu ich pić ale... Żeby wypić wszystkie po pijaku i do tego porozlewać po podłodze? Musiałam gąbką drucianą zmywać te lepkie plamy z ciemnych paneli. A on w tym czasie odsypiał kaca. A teraz miałam idealną okazję na zemstę. Wycofałam się z pokoju bruneta i poszłam do kuchni. Byłam kilka razy budzona w okrutny sposób przez starszą siostrę i wiem, co i jak. Chwyciłam z szuflady metalową chochelkę, z szafki obok lodówki wyjęłam blaszaną pokrywę. Uzbrojona i z uśmiechem godnym psychopaty wróciłam do pomieszczenia, w którym mój cel spał. Mruczał coś pod nosem. Jakże mi go szkoda budzić... Ale on wypił wszystkie soki!
Zamachnęłam się i uderzałam szybko przedmiotami w moich rękach o siebie tuż nad głową przyjaciela. Po pierwszym uderzeniu Nate zerwał się i spadł na podłogę. Rozglądał się przerażonym wzrokiem po pokoju i gdy jego wzrok spoczął na mnie śmiejącej się wniebogłosy, spojrzał na mnie spod byka. Podniósł się i wystawił mi środkowy palec. Ach, ta przyjacielska miłość. Odwdzięczyłam się tym samym i nadal się uśmiechając poszłam robić śniadanie.
-Co to za uderzenia były? - zapytała Agnes wychylając się zza futryny swojego pokoju.
-Budziłam Nate'a. - wzruszyłam ramionami z miną niewiniątka. Ta zaśmiała się widząc zrezygnowanego bruneta idącego do łazienki. Burczał coś pod nosem ale zignorowałam to. Jak ja lubię mu dokuczać. Mogę nazwać go właściwie przyrodnim bratem. Znamy się od urodzenia, wychowaliśmy się razem i praktycznie zna mnie jak nikt inny ale i tak nie od końca.
-Jesteś wredna. - skarciła mnie żartobliwie Agnes i wycofała się do pokoju, by się ubrać.
Podczas gdy ta dwójka była pochłonięta ulepszaniem swojego wyglądu, ja wyjęłam z chlebaka bułki, z lodówki pomidora, szynkę i ser. Zrobione kanapki położyłam na blacie wyspy kuchennej a sama ruszyłam do pokoju, by się jakoś ubrać przyzwoicie. No chyba do pracy nie pójdę w starych spodenkach i za dużej koszulce?
Z szafy wyciągnęłam czarne skórzane rurki i czerwoną koszulkę z "Tom'em & Jerry'm". Wzięłam te ubrania i ruszyłam do łazienki, którą Nate zwolnił przed chwilą. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i założyłam przyniesione ubrania. Włosy rozczesałam i podpięłam coś grzywko-podobne spinką do góry. No przepraszam bardzo, ale to nawet grzywka nie była. No bo jaka grzywka jest prawie takiej długości jak reszta włosów? Od dobrych kilku lat nie ścinałam grzywki. Podcinałam tylko końcówki dzięki czemu moje włosy są gęste i długie. Sięgają mi trochę ponad połowę pleców.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni, skąd wzięłam do ręki kanapkę, którą szybko zaczęłam konsumować. Na ósmą miałam być w pracy a jak zauważyłam, była już siódma dwadzieścia osiem. A do mojej pracy idzie się prawi pół godziny.
-Możemy już iść? - zapytał niby zirytowany Nate. A więc się obraził?
-Jasne. - skinęłam i włożyłam do kieszeni telefon i portfel -Obrażalski paniczu. - mruknęłam pod nosem.
CZYTASZ
Slavery
Fiksi RemajaBo każdy ma przy sobie takiego anioła, który mimo tego, że sam upadł, pomoże ci się podnieść... W tych czasach ludzie młodzi nie zważają na granice pomiędzy byciem przykładnym człowiekiem a tym, który daje zły przykład, sam jest zły. Udział w niele...