W trójkę wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do bagażnika. A tak właściwie Aidan podszedł a ja i Dean poszliśmy za nim. Między nimi nadal było napięcie i czysta nienawiść. Aidan nie przepadał na brunetem a Dean miał za złe blondynowi to, że jestem jaka jestem. Choć nie wiem czemu. On nawet nie ma z tym nic wspólnego.
Aidan otworzył cicho bagażnik Nissana Skyline'a. Dobra, zawsze chciałam mieć taki samochód. Ale mój świat zbladł gdy zobaczyłam zawartość bagażnika.
-Strzelaliście kiedyś? - zapytał i podał nam dwie bronie. Karabinki. Nie były groźne. Takimi strzelałam na strzelnicy. -No tak, głupio pytam. - zaśmiał się i podał nam naboje.
Załadowaliśmy je w ciszy. Szczerze, bardziej bałam się, że ci dwaj się prędzej wystrzelają niż wejdziemy po Kylie. Cały czas mierzyli się nienawistnymi spojrzeniami. Podejrzewałam też, że rzucają w myślach na siebie wyzwiskami. Faceci...
-Dobra, wchodzimy. - Aidan zatrzasnął bagażnik i ruszył z bronią przed sobą przygotowaną do użycia. Nie widziałam potrzeby, żeby od razu strzelać ale zrobiłam to samo co blondyn. W moje ślady poszedł Dean i tak w trójkę ruszyliśmy cicho w stronę wejścia.
-Jaki plan? - zapytałam w myślach tak, żeby do ich obu dotarło. Nie chciałam wyłączać Dean'a.
-Wchodzimy, znajdujemy Kylie, zabieramy ją, wychodzimy. - odpowiedział blondyn i otworzył cicho drzwi wejściowe.
-A jak jej tu nie ma? - zapytał Dean idący na tyle. Mnie zostawili w środku.
-Nie ma takiej opcji, że jej tu nie ma. - syknął Aidan i już się nie odzywał.
-On jest normalny? - skierował to do mnie.
-Nie mnie to osądzać. - westchnęłam.
-Na pewno nie głuchy, idioto. - dorzucił ten na przedzie.
-Zamknijcie się obaj. - pomyślałam sucho. Podziałało. Zamknęli się. I dobrze.
Dobra, nie wiem jak to możliwe ale może to być związane z moją anielską naturą choć nadal brzmi to dość dziwnie... Nie ważne. Ale co było dziwniejsze w tamtym momencie? Otóż to, że widziałam wszystko. No tak, co w tym takiego dziwnego? A to, że było całkowicie ciemno. A ja widziałam wszystko, trochę innymi kolorami ale wszystko, wszyściutko widziałam.
-Przyzwyczaisz się. - mruknął do mnie Aidan. Powiedzmy...
Szliśmy normalnym krokiem po wielkiej pustej hali, rozglądając się uważnie na wszystkie strony. Miałam wrażenie, że za chwilę z każdej strony na raz wyjdą ludzie Danielsa, z broniami wycelowanymi w nas a potem pojawi się Liam z kpiącym uśmiechem i oznajmi nam, że się nas spodziewali. Ale my mamy nad nimi przewagę. Taką, że czytamy w myślach. No, właściwie to dwójka z naszej trójki. Początkowo chciałam zamienić się z Dean'em miejscami tłumacząc, że ja wyczuję jak ktoś się będzie zbliżał ale ten był uparty jak osioł i się zapierał, że to on jest facetem a ja dziewczyną i to ja powinnam być w środku. Wtedy on jest na pierwszej linii ognia w razie czego a tak właściwie to nie on tylko jego plecy. Głupota. Chciał ryzykować swoim życiem dla mnie... "Może faktycznie coś do mnie ma", pomyślałam. Gorąco oblało moje policzki.
-I dopiero teraz to zrozumiałaś? Nie słyszałaś jego myśli za każdym razem jak cię widział? - skomentował Aidan. Fakt, nie zwracałam zbytniej uwagi na jego myśli. Do teraz mam wyrzuty sumienia, że podglądałam myśli moich przyjaciół. Nie raz się powstrzymywałam przed zwołaniem narady naszej dziwnej "rodziny" i powiedzeniem czegoś w stylu "No witam wszystkich. Co tam u was? Dobrze? Aha, to super. Czemu zwołałam naradę, pytasz Nate? Otóż to nic ważnego, po prostu chciałam spędzić z wami czas bo was kocham jak taką moją patologiczną rodzinę. To przez moje wyrzuty sumienia. Czemu je mam, Luke? A, to przez to, że czytam w waszych myślach prawie non stop. Ale co poradzić? W końcu jestem człowiekiem, w którego przy narodzinach wszczepiła się cząstka duszy anioła-samobójcy. To co, jaki film oglądamy?". Nie oszukujmy się, ja byłabym zdolna do powiedzenia czegoś takiego.
-Nie pora na tworzenie wyimaginowanych scen wyjawienia prawdy, Cassandro. -zbeształ mnie Aidan. Miał poddenerwowany głos nawet w myślach. Do tego użył mojego pełnego imienia czego nienawidzę. Wszyscy zwracają się do mnie "Case" lub "Cassie", choć nie, tylko chłopaki mówią do mnie "Cassie". -Do tego nie wyczuwam nigdzie Kylie. - dodał niespokojnie.
-Może jej tu nie ma. - weszliśmy do kolejnego pomieszczenia. Było jeszcze zimniej niż na zewnątrz.
-Musi tu być. Anioł anioła nawet w promieniu kilkudziesięciu kilometrów wyczuje. Chyba, że... - zaciął się ale kończyć nie musiał. Zrozumiałam. Chciał powiedzieć mi, że anioła nie da się wyczuć gdy ten traci ostatnie siły lub już je stracił. -Ale tak czy tak, wyczułbym wszystko. Nawet tą najgorszą ewentualność.
Zeszliśmy drewnianymi schodami w dół i całe szczęście, że nie skrzypiały. Korytarz był wąski i nawet dwie osoby idące ramię w ramię nie zmieściłyby się. Miał kilkanaście metrów a nasze kroki odbijały się od kamiennych ścian. Dobrze, że jestem dziewczyną, która nie umie chodzić na obcasach. Dla mnie szpilki to zmora. Chyba nigdy ich nie założę.
-To tutaj. - Aidan wskazał na metalowe drzwi, które były centralnie na końcu korytarza. Spojrzeliśmy sobie wszyscy w oczy na kilka sekund. Aidan był niespokojny, martwił się o siostrę. To normalne. Odwróciłam się od blondyna do Dean'a. Ten wydawał się jeszcze bardziej zaniepokojony.
-Wszystko ok? - zapytałam.
-Nie. - zdziwiła mnie jego odpowiedź -Nie jest ok. - miał strach w oczach. Zauważyłam wcześniej, że dzięki temu, że wszystko widziałam w ciemnościach, widziałam prawdziwe barwy wszystkich przedmiotów. A teraz zauważyłam prawdziwą barwę jego oczu. Były jasne brązowe, trochę przypominały wzburzone morze w złotawym kolorze. Tak. Miał złote oczy. Po obejrzeniu wszystkich części "Szybkich i wściekłych" kilkanaście razy sądziłam, że niebieskie oczy Briana O'Connera czyli Paula Walkera są piękne. Tak sądziłam. W tej właśnie chwili zmieniłam zdanie. To oczy Winchestera są piękne. -Nie jest ok bo ty tu jesteś. - wyznał i odwrócił wzrok.
-Wyznania potem. Teraz moja siostra. - wtrącił się Aidan. Gdybym mogła, leżałby sparaliżowany od stóp do głów na ziemi. Świadomy ale sparaliżowany.
Rzucił mi znaczące spojrzenie i powoli otworzył drzwi. W środku było cicho i zimno. Poznałam wnętrze pomieszczenia. Widziałam je gdy podsłuchiwałam rozmowę tego chłopaka od Danielsa z "szefem". Weszliśmy powoli do pomieszczenia, które było na moje oko piwnicą. Ja i Aidan weszliśmy gładko bo widzieliśmy krzywy próg. Dean natomiast go nie widział. Potknął się za mną i szturchnął mnie niechcący w plecy.
-Co za sierota. - zakpił blondyn -Ok,rozumiem. Ciebie też wzięło? - za to stwierdzenie zgromiłam go wzrokiem i obejrzałam się przez ramię na Dean'a.
-Przepraszam. - szepnął cicho. Pokiwałam głową i kontynuowałam rozglądanie się. Słyszałam jakieś równomierne świszczenie. Spojrzałam za drzwi, które otwierały się do wewnątrz. Mimowolnie wytrzeszczyłam oczy na widok zmizerniałej blondynki, która siedziała oparta o ścianę a jej klatka piersiowa unosiła się z drgawkami przy każdym oddechu.
-Kylie? - szepnęłam klękając przy niej. Poruszyła powiekami ale nadal wyglądała jakby spała.
-Siostrzyczko. - westchnął poruszony Aidan. Prawie rzucił broń na Dean'a, który jednak ją złapał. Sam padł na kolana przy blondynce i próbował ją obudzić. Dziewczyna próbowała otworzyć oczy ale te nadal czuły większą grawitację niż była i opadały. -Kylie, otwórz oczy. - rozkazał jej blondyn.
-Aidan... - wychrypiała i poruszyła się niespokojnie.
-Idziemy, zabiorę ją do domu. Tam się nią zajmę. - zwrócił się do nas i wziął na ręce siostrę. Mieliśmy już wychodzić ale drzwi się zatrzasnęły nam przed nosem. Co jest? Podeszłam do klamki i... jej tam nie było.
-Szukasz czegoś, Mahone? - podskoczyłam na dźwięk obcego głosu po mojej prawej. Uniosłam naładowaną broń w stronę źródła głosu. -Nie przesadzajmy. Wiem, że nie strzelisz. - zaśmiał się a światła się zapaliły.
CZYTASZ
Slavery
Ficção AdolescenteBo każdy ma przy sobie takiego anioła, który mimo tego, że sam upadł, pomoże ci się podnieść... W tych czasach ludzie młodzi nie zważają na granice pomiędzy byciem przykładnym człowiekiem a tym, który daje zły przykład, sam jest zły. Udział w niele...