2

3K 191 4
                                    

-Witam!-uśmiechnął się arogancko do naszego nauczyciela i usiadł na wolnym miejscu tuż obok mnie.
-Kim ty jesteś?-pan Branq był nieco zmieszany całą tą sytuacją.
-Damon Salvatore.-zdjął okulary przeciwsłoneczne i położył je na ławce.
-Będę mieć z tobą problemy.-powiedział pod nosem nasz psor.
Cała klasa wpatrywała się wnikliwie w Damona ,lecz on na to nie zważał.
Nauczyciel zaczął mówić o systemie oceniania i wymaganiach edukacyjnych (jak co roku) ,a klasa wróciła do swojego normalnego stanu.
Dostałam w policzek papierową kulką.
-Ej!-spojrzałam na Cher ,która była już cała czerwona od napadu śmiechu.
Rozwinęłam liścik.
Cher: Ale ciacho obok ciebie usiadło :*
Szczęściara ;)
Wzięłam długopis w dłoń i zaczęłam pisać.
Ja: Nie mój typ ,za bardzo arogancki ;P
Rzuciłam na jej ławkę papierek.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Cher: Jak widać mu się podobasz bo nie odrywa od ciebie wzroku ^^
Zerknęłam w jego stronę i nasze spojrzenia się spotkały.
Teraz z uwagą mu się przyjrzałam ,miał błękitne oczy i lekki zarost ,jego rysy twrzy były bardzo męskie.
Uśmiechnął się do mnie ,a jego pewność siebie mnie trochę skrępowała.
-Ciekawe czy każdą dziewczyne podrywa na ten swój seksowny uśmieszek?-pomyślałam.
Jego wyraz twarzy zmienił się teraz na bardziej rozbawiony...jakby słyszał o czym myślę.
Speszona spojrzałam na zegarek.
Jakby tego było mało Cher znów rzuciła we mnie papierkiem.
Posłałam jej morderczy wzrok ,a ona wybuchła śmiechem.
-Co cię tak śmieszy panno...(spojrzał do dziennika)...Trib?
-Nic.Nic.-udawała ,że szuka czegoś w zeszycie by nie zwracać na siebie po raz kolejny uwagi nauczyciela.
Spojrzałam na ławkę i przypomniało mi się ,że Cher znów "wysłała" mi wiadomość.
Cher: Pasujecie do siebie ;P
A tak z innej beczki to słyszałam ,że David urządza imprezę na zakończenie lata...wkręcisz jakoś mnie i Ricki?
Ja: Jasne :D
Przyjedźcie do mnie na chatę o 16.00.
Cher: Ale do twojego mieszkania czy do domu rodzinnego? xD
Ja:Mówiłam ci ,że już nie będę mieszkać z rodzicami ,od teraz stary dom mojej kuzynki jest mój.
Cher: Dobra ,dobra nie spinaj się tak :P
Wywróciłam oczmi.
Ja :Pogadamy jeszcze potem bo profesor chyba coś podejrzewa.
Cher: Ok.Damon ani na sekundę nie spuścił z ciebie wzroku ;)
Spojrzałam na bruneta ,a on puścił mi oczko.
Teraz to w ogóle nie wiedziałam co zrobić ,bo do reszty się zawstydziłam.
Na szczęście z opresji uratował mnie dzwonek.
Spakowałam zeszyty do plecka i ruszyłam w stronę wyjścia.
Poczułam dłoń na swoim ramieniu.
-Jezu...wystraszyłaś mnie.
-Aż taka straszna jestem?-Ricki wyszczerzyła się.
-Gdzie Cher?
-Umówiła się z jakimś nowym chłopakiem.
Cher...uwielbia się nimi bawić ,można powiedzieć ,że było to jej hobby.
Tylko jest jeden minus tego wszystkiego ,że jej związki nie trwały nawet tygodnia.
-Idziesz ze mną na lody?-zmieniłam temat.
-Jasne ,ale ty stawiasz.-puściła mi oczko.

Wstąpiłyśmy do lodziarni ,,Lawendowe wybrzeże".
Najlepsze lody w całej okolicy ,a wystrój lokalu jest naprawdę nieziemski.Ściany mają kolor pastelowego fioletu ,jest tu pełno doniczek z kwiatami (przede wszystkim z lawendą).
Kupiłam sobie dwie gałki lodów różanych ,a Ricki zamówiła imbirowe.
-Bądź gotowa na 16.-pomachałam jej na pożegnanie.

Kilka minut później byłam już na klatce schodowej blok ,w którym mieszkałam.

-Dobra jest 14.38 ,mam jeszcze sporo czasu...idę się wykąpać!(jak zawsze prowadziłam ze sobą monologi)
Wzięłam ciepłą kąpiel ,wysuszyłam moje ,długie ,kasztanowe włosy i umalowałam się w ekspresowym tempie.
Zawiązałam ręcznik na wilgotnej skórze i poszłam do mojej garderoby.
-Szukałam cię!-zdjęłam z wieszaka moją ukochaną ,czarną sukienkę.
Można ją nazwać małą czarną ,ponieważ nie miała jakiś "super" cekinów i innych dupereli...dół był wycięty z koła ,a dekolt był w kształcie trójkąta co podkreślało mój jędrny biust.
Spojrzałam na zegarek 15.53.
Szybko ubrałam się w sukienkę i przygotowałam czerwone ,klasyczne szpilki.Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Spojrzałam w lustro.
-Każdy facet mój.-zażartowałam.
Usłyszałam dzwonek mojej komórki ,lecz po chwili zamilkł.
Wbiegłam do kuchni (bo tam ją zostawiłam) ,moim oczom ukazał się Damon...

I see you DamonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz