Przerwał łańcuchy ,którymi był przywiązany...podszedł do mnie wolnym krokiem.
-Boisz się mnie?-czułam jego oddech na twarzy.
Nie zdołałam wydobyć z siebie słowa.
Uśmiechnął się zadowolony z siebie.-Teraz cię zabiję.-skoczył w moim kierunku i zaczął mnie atakować.
Próbowałam się wyrwać ,ale nic to nie dało ,z mojej bluzki zostały strzępki ,a całe moje ciało było podrapane do krwi.
-Błagam nie rób tego!-traciłam powoli kątrolę nad swoim umysłem...jakbym miała umrzeć.
Niespodziewanie oczy Natana stały się białe ,a jego ciało upadło na mnie bezwładnie.
-Sam!-zobaczyłam Brada całego opryskanego krwią wilkołaka.
-Proszę ratuj...
Wyjął mały nożyk z kieszeni i drasnął się nim w dłoń.
-Pij.-przyłożył mi rękę do ust.
Zrobiłam to co mi kazał ,choć byłam przerażona tym ,że w ostatnich minutach mojego życia piję krew wampira.Była bardzo gorzka ,lecz było w niej coś intrygującego ,jakby posmak miodu.Poczułam się dziwnie...jakbym na nowo odzyskała siłę.Spojrzałam na rany ,po których teraz nie było śladu.
-Musimy szybko stąd uciekać puki nie znajdą nas inni.-złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do drzwi wyjściowych.
-Inni?
-Wilkołaki z jego watachy ,od razu poczują ,że w ich okolicy kręci się wampir.
Kiwnęłam głową i pobiegłam za nim.-Wiem ,że możesz czuć się nieswojo z mojego powodu ,ale jestem tu by zemścić się na Damonie...ty mi tylko w tym pomożesz.-uśmiechnął się zawadiacko.
-Nie zamierzam ci w niczym pomagać!
-Zrobisz to ,a już nigdy o mnie nie usłyszysz.
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Obiecuję.-złapał się za serce udając prawdomównego.
Sama nie wiedziałam co robić...chciałam by to wszystko się zakończyło ,lecz czułam COŚ do Damona i to nie było przelotne zauroczenie.
-Gdy dowiesz się o przeszłości Damona od razu go znienawidzisz.-puścił mi oczko.
-Ja...-nie dał mi skończyć ,zatkał mi usta ręką.
Gestem pokazał ,że mam być cicho.
-Co się dzieje?-powiedziałam szeptem.
-Znaleźli nas.-odpowiedział twardo.
-Kto?-była poirytowana jego tajemniczością.
-Biegnij!
Zaczeliśmy uciekać sprintem ,za nami było słychać wycie.
Wilkołaki.
-Są jeszcze silniejsze i szybsze podczas pełni ,niestety wampirom ona nie służy.-Brad biegł trochę dalej ode mnie.-Ukryjmy się!-skręciliśmy do dębowego lasu.
Było tak ciemno ,że nawet nie widzieliśmy gdzie biegniemy.
-Co teraz?!-nie usłyszałam odpowiedzi.
-Brad?!-próbowałam go znaleźć wzrokiem ,lecz nigdzie go nie widziałam.
Stanęłam i nasłuchiwałam.Poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
Odwróciłam się na pięcie ,na szczęście ujrzałam znajome oczy.
-Wszystko okey?-Brad spojrzał na mnie z troską.
-Tak.-rzuciłam obojętnie i znów zaczęłam biec.-Musimy podjąć się walki.-przerwał wreście ciszę ,która panowała dłuższą chwilę między nami.
-Że co?!Nie jestem wamirem...nie mam z nimi szans!
-Schowaj się gdzieś i czekaj na mnie.-wręczył mi mały nożyk.
-Wątpię bym zabiła nim wilkołaka.-pomyślałam.
-Jak coś mi się stanie ,po prostu uciekaj.
Odszedł zostawiają mnie samą w ciemnym lesie.Szłam wolnym krokiem przy tym rozglądając się dookoła.
Znalazłam po drodze ostry patyk ,który mógł by mi się przydać do samoobrony.
Po jakiś 10 minutach wędrówki ujrzałam dwóch wilkołaków.Nie odrużniałam ich płci...wyglądali identycznie.Jeden z nich miał na szyji medalion w kształcie koła ,z tej odległości nie widziałam co jest na nim namalowane.
Próbowałam podejść by sprawdzić czy jest tam gdzieś Brad ,lecz niechcący nadepnęłam na gałąź ,która z głośnym trzaskiem się złamała.
-O cholera.-powiedziałam pod nosem.
Schowałam się szybko za drzewem , jednak było już za późno...zobaczyły mnie.
