9

1.8K 126 3
                                    

Cher: Gdzie ty jesteś?!
Spojrzałam na zegarek 9.38.
-O kurde.-powiedziałam sama do siebie.
Wyskoczyłam z łóżka i w ekspersowm tempie doprowadziłam się do porządku.
Ja: Zaspałam xD
Cher: Myślałam ,że poszłaś na wagary z Damonem :P
-No błagam.-pomyślałam.
Zakluczyłam drzwi i pobiegłam na przystanek.
Miałam szczęście bo od razu podjechał po mnie autobus.
Otworzyłam portfel by wyjąć pieniądze ,ale z pośpiechu nie wzięłam kasy z blatu kuchennego.
-Ale ze mnie nie ogar.-pomyślałam.
No dobra nie miałam dziś farta...do autobusu wszedł kanar.
-Nie no gorzej być nie może.
-Aleja Klonowców.-z głośniku rozległ się głos.
Kontroler biletów był już blisko.
-Pobiegnę skrótem.-powiedziałam pod nosem.
Gdy tylko drzwi się otowrzyły zaczęłam biec sprintem.

12 minut później.
-Żyję!-krzyknęłam na cały głos.
Teraz już wszyscy uczniowie stojący przed szkołą patrzyli się na mnie.
Zaczęłam się śmiać ze swojej głupoty.
-Cześć Sam.-Greg zbliżał się do mnie wolnym krokiem.
-Siemka...jestem już spózniona 2 godziny ,po prostu zaspałam.Możemy potem gdzieś razem wyjść.-uśmiechnęłam się.
-Możemy iść się przejść na przykład nad jezioro.-widziałam ,że jest trochę zawstydzony.
-Bądź o 14 w szatni.-pobiegłam pod sale.

-Gdzie ty się podziewałaś?
-Cześć.-poirytowało mnie to ,że od razu na przywitanie zasypała mnie pytaniami.
-No hej.
-Prawie złapał mnie kanar bo nie miałam biletu ,a tak to wszystko w porządku.
Zaśmiała się.
-Widziałaś gdzieś Ricki?
W jednej chwili przypomniałam sobie cały wczorajszy dzień.
-Sam ,wszystko okey?
Złapałam ją za rękę i pociągnęłam do łazienki.
-O co ci chodzi?!
Spojrzała na mnie pytająco.
-Oni zrobili jej...podły żart...i...ona pobiegła do lasu...ten facet rzucił ją do urwiska...-wybełkotałam ,a łzy napłyneły mi do oczu.
-O czym ty kuźwa mówisz?
-On ją pił...-wiedziałam ,że brzmi to banalnie ,ale sama nie umiała tego opisać.
-Żartujesz ,prawda?
-Ona nie żyje.
Cher stanęła jak wryta.
-Ale jak to?-spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami.
-Szukałam jej po lesie z Bradem ,zobaczyliśmy ich przy urwisku...
Moja przyjaciółka zaczęła płakać.
-Możemy się przejść po parku?-chciałam z nią jeszcze pogadać.
Kiwnęła głową.

-Chcę znaleźć morderce.-powiedziałam twardo.
-I co potem zrobisz?
Nie odpowiedziałam jej.
-Pomożesz mi?
-Okey ,ale od czego zaczniemy?
-Sporządzimy listę podejrzanych.-wyjęłam kartkę i długopis z plecaka.
-Kto był na miejscu zbrodni?
-Brad ,ale on był cały czas ze mną ,więc nie mógł tego zrobić.Greg ,jego kuzyn ,lecz wątpię w to by on ją zabił.Jakieś plastki ,one to już w ogóle nic by nie potrafiły zrobić... i była tam trójka jakiś chłopaków ,jeden z nich wyszedł by rozpalić ognisko ,lecz już go potem nie widziałam.
-Musimy się dowiedzieć jak się nazywają.
-A do tego będziesz mi potrzebna ty.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Podejdziesz do nich ,będziesz udawała zainteresowaną i przy okazji spytasz się o imię i nazwisko.-uśmiechnęłam się zadowolona z siebie.
-Pamiętasz jak wyglądał ten facet?-zmieniła temat.
-Był wysoki i dobrze zbudowany...było ciemno ,nie wiem.
-Postaraj się!
Przed moimi oczami ukazał się obraz z wczorajszego wieczoru.
Zdołałam tylko zobaczyć jego błękitne oczy.
-Miał niebieskie tęczówki.
-No dobrze mamy jakieś tam jego cechy.
-Chodź do szkoły ,musimy iść na lekcje.

-Przepraszamy za spóźnienie.-weszłyśmy do klasy.
-O śpiące królewny wreście się zjawiły.-nauczyciel wpisał nam uwagi.
Usiadłam na swoim miejscu.
Słuchałam chwilę pana Branq'a ,ale nie mogłam skupić się przez Damona.
Spojrzałam się na niego ,a on uśmiechnął się flirciarsko.
-No proszę Sam się zjawiła ,a do tego w ubraniu.-puścił mi oczko.
-Jaki idiota.-prychnęłam.
-Jesteś jeszcze śliczniejsza jak się dąsasz.
Przęłknęłam głośno ślinę.
Przez resztę lekcji ignorowałam go.

Zadzwonił dzwonek.

-Jestem.-pomachałam go Grega.
-Fajnie ,że przyszłaś.
Wychodząc ze szkoły zauważyłam kątem oka Damona kłócącego się z Bradem.
-Znasz ich?
-Tak...
Wyglądali bardzo niebezpiecznie ,jakby mieli się zaraz pobić.Nie musiałam długo czekać ,a zaczęła się bijatyka.
-Spokojnie!-pobiegłam w ich stronę.
-Po co te nerwy?-Greg próbował załagodzić sprawę ,lecz niespodziewanie Damon uderzył go w twarz.
-Ej!-złapałam blondyna by nie zrobił sobie krzywdy przy upadku.
-Nie wtrącaj się!
-Dlaczego go uderzyłeś?-krzyknęłam na bruneta.
Teraz nad nami zebrał się tłum gapiów.

I see you DamonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz