-Miło cię widzieć.-prawie dostałam zawału gdy Damon wyłonił się zza drzwi.
-Ciebie też.-skłoniłam się do uśmiechu.
-To jak ,idziemy?
Kiwnęłam głową.Po wyjściu ze szkoły zaczęliśmy rozmawiać.
-Dlaczego się tu przeprowadziłeś?
-Moje dawne życie nie było usłane różami.
-Każdy ma jakieś problemy.
Zaśmiał się tylko lekceważąco.
-A ty czemu mieszkasz sama?
-Chciałam już od dawna ,mieć swoje mieszkanie ,po śmierci mojej kuzynki dowiedziałam się ,że przepisała swój dom na mnie.
Nic na to nie odpowiedział.
-A tak w ogóle to skąd pochodzisz?
-Mieszkałem w wielu miejscach.
-Aha.
-Jestem mało rozmowny.-uśmiechnął się lekko.
-Zauważyłam.-zaśmiałam się.
-Jesteś bardzo sympatyczną dziewczyną...czemu nie masz chłopaka?
Okey ,to pytanie mnie powaliło.
-Skąd ta pewność?
-Widzę przecież.-uśmiechnął się zawadiacko.
-A ty masz dziewczynę?-chciałam mu się odwdzięczyć tym samym.
-Miałem.-puścił mi oczko.
Weszliśmy na klatkę schodową bloku.
-Było fajnie.
-Wyjełeś mi to z ust.-uśmiechnęłam się.
Damon wpatrywał się w moje oczy.
-Halo jest tam kto?-zażartowałam.
-Masz bardzo niebieskie tęczówki.
-Ty też.
-To znaczy ,że coś nas łączy.-zrobił seksowną minę i wszedł do swojego mieszkania.
-Może źle go oceniłam...wydaje się naprawdę w porządku.-pomyślałam.
Położyłam plecak na podłodze i poszłam coś zjeść przed spotkaniem się z Ricki.Ricki: Będę za 5 minut.
Ja: Czekam ;)Ubrałam bluzkę z napisem Pretty i krótkie spodenki.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Otwarte!
-Jestem.-zobaczyłam Ricki ze stertą ciuchów.
Położyła ubrania fotelu.
-Co mam włożyć?
-Proponuję t-shirt z czarnym kotem i dam ci zaraz moją granatową spódniczkę.
Pobiegłam do pokoju po ową rzecz.
-Przymierz.-uśmiechnęłam się szczerze.
-Zaraz wracam.-poszła do łazienki by się przebrać.
Ja między czasie delikatnie się pomalowałam.
-I jak?
-Seksy.-puściłam jej oczko.
Wybuchłyśmy śmiechem w tym samym czasie.
-Najpierw rozpleć tego warkocza bo nie pasuje do reszty stylizacji.
-Gdzie masz szczotkę?
-W kuchni.
-Mieszałaś nią zupe?-zażartowała.
-Oczywieście.Po kilku minutach byłyśmy już gotowe.
-To idziemy.
-Sam...ja się wstydzę.
-Będę cały czas z tobą ,nie masz się czym martwić.-poklepałam ją po plecach.Poszłyśmy na pieszo ,ponieważ było jeszcze widno ,a stadion był blisko bloku.
-Za pięć minut zaczynamy!Dajcie z siebie wszystko!-gdy tylko weszłyśmy do budynku usłyszałyśmy krzyki terenera i głośną muzykę.
-Przećwiczmy nasz układ!-zza rogu wybiegły cheerleaderki.Poszłyśmy na górne piętro by mieć najlepszy widok.
Prawie wszystkie miejsca były już zajęte.
Wzięłam Ricki za rękę i pociągnęłam w stronę dwóch wolnych krzesełek.
-Przepraszam.Przepraszam.-słyszałam tylko jak moja przyjaciółka przeprasza wszystkich po kolei za moją ,,nieuprzejmość"(przepychałam się po chamsku przez tłum).-A teraz powitajcie naszych sportowców!
Rozległ się głośny krzyk.
Najpierw na salę weszła nasza drużyna ,jak zwykle David wbiegł pierwszy...od razu mnie zauważył ,zaczął do mnie machać.Odpowiedziałam mu pięknym uśmiechem.
Następnie wbiegła drużyna przeciwna (liceum w Liserbrook).
Na czele był wszystkim znany Max...w tamtym roku złamał nogę zawodnikowi z naszej drużyny.Wszystko by było normalnie gdyby nie to ,że kątem oka zauważyłam Damona...puścił mi oczko ,a ja się zaczerwieniłam.
-Masz na niego ochotę?-Ricki podniosła dwuznacznie brwi.
-Daj spokój.-machnęłam na jej słowa ręką.
-A tak w ogóle to wiedziałaś ,że on gra w rugby?
-Nie wygląda na sportowca.Po kilku minutach od rozpoczęcia David zdobył kilka punktów dla drużyny.
Ricki szalała z radości ,wyglądało to bardzo komicznie.W 30 minucie Damon wziął się pożądnie za gre...wbił aż 4 punkty.
-Widzimy się po przerwie!-powiedział sędzia.
-Zadzwonię do Cher.-wyszłam na korytarz.Nie było tu ani żywej duszy.
Wybrałam numer mojej przyjaciółki.
-Sam?
-A którz by inny?-zaśmiałam się.
-Jak mecz?
-Na razie prowadzimy ,oby się to nie zmieniło.
-Jesteś z Ricki?
Poczułam zimny powiew na plecach.
-Sam żyjesz?
Usłyszałam kroki.
-Oddzwonię.
Rozłączyłam się.
![](https://img.wattpad.com/cover/49932880-288-k315944.jpg)