-Cześć.-odpowiedziałam jakby nigdy nic.
-Jak tam twoje samopoczucie?-uśmiechnął się.
-Dobrze.
Poczułam wibracje komórki.
-Eee muszę iść.
Chciałam odejść ,ale mi nie dano.
-Czekaj.-Damon złapał mnie za nadgarstek.
-Spieszę się.
Zrobił tą swoją flirciarską minę.
-Może wrócimy razem ze szkoły?
Zawahałam się z odpowiedzią ,ale chciałam dowiedzieć się o nim prawdy i co najważniejsz dotrzeć do mordercy Eric.
-Mam ostatnią matematykę ,przyjdź pod klasę 57.
Uśmiechnął się dumny z siebie ,a ja ruszyłam w stronę toalety.-Ricki?
-Tu jestem.-wyskoczyła zza prysznicy.
-Kąpiesz się?-zażartowałam.
-Uczę się do odpowiedzi z historii.
Ricki była kujonem ,nie sęk w tym ,że dobrze się uczyła ,ale przesiadywała dużo czasu przy książkach(prawie cały dzień).
Jej wygląd też dużo o niej mówił ,nosiła tylko i wyłącznie swetry ,a na jej nosie tkwiły okulary...moim zdaniem wyglądała uroczo.
-Na pewno słyszałaś o śmierci Eric.
-Cała szkoła o tym mówi.
-To ja ją znalazłam martwą w parku.-wyrzuciłam to z siebie.
Blondynka otworzyła szeroko buzie.
-Nikomu o tym nie mów!Tylko ty i Cher znacie szczegóły-dodałam.
-Opowiadaj co się tam zdarzyło.
-Wracałam z imprezy i usłyszałam krzyki ,znalazłam ją już nieżywą.
-Co jej się tak właściwie stało?
-Miała rozszarpane gardło.Policja mówiła ,że to dzikie zwierze ,ale ja sądzę ,że to był człowiek.
-I co masz zamiar z tym zrobić?
-Znajdę morderce.-odparłam twardo.
Naszą rozmowę przerwała grupka dziewczyn wchodzących do kibla by poplotkować.
Spojrzały na Ricki i zaczęły się śmiać.
-Chodźmy stąd.-złapałam moją przyjaciółkę za rękę i wyprowadziłam z łazienki.
Moim zdaniem Ricki była ładniejsza od niejednego ,,plastika" ,po prostu nie miała potrzeby ubierać się skąpo i nakładać na siebie tony make-up'u.Zadzwonił dzwonek ,a uczniowie rozbiegli się po korytarzu.
-Cześć.-usłyszałam głos Davida.
-O siemka.
-Możemy się przejść?
Spojrzałam na Ricki...zarumieniła się na widok mojego kolegi.
Od dawna moja przyjaciółka czuła coś do Davida ,lecz on się nią nie interesował ,a ona za to była zbyt nieśmiała by do niego zagadać.
-Widzimy się później.-pomachałam do Ricki i ruszyłam za szatynem.-Słyszałaś ,że Erica nie żyje?
-Obiło mi się o uszy.-skłamałam.
-Podobno zabił ją seryjny morderca.
Przeszedł mnie dreszcz na plecach.
-Cześć David!-podbiegły do nas jakieś dwie lafiryndy.Wyglądały bardzo podobnie ,tak samo mocny makijaż ,rozjaśnione włosy i cycki na wierzchu.
-Będziemy ci dziś kibicować.-zachichotały.
Wywróciłam oczami.
-Spieszę się teraz ,do zobaczenia na meczu.-mój kolega wziął mnie pod pachę i lekko pociągnął na znak by oddalić się od tych pasztetów.
-A właśnie...przyjdziesz na dzisiejsze zawody?-zrobił błagającą minę szczeniaczka.
Zapomniałam wspomnieć ,że był kapitanem naszej szkolnej drużyny rugby.
-Jasne.-w mojej głowie układał się plan by zeswatać Davida z Ricki.
Zadzwonił dzwonek na lekcje.
-Przyjdź na stadion o 18.-pomachał mi na pożegnanie i odszedł.
Pobiegłam w stronę klasy od biologii.-Przepraszam za spóźnienie.-,,wleciałam" do środka.
Nauczyciel tylko kiwnął ręką.
Usiadłam na swoje miejsce obok Ricki i rozpakowałam się.
Czułam na sobie wzrok Damona ,ale nie zważałam na to.
-Gdzie ty byłaś?-szeptałyśmy między sobą.
-Rozmawiałam z Davidem.Idziemy dziś na mecz rugby o 18.-uśmiechnęłam się.
-My?Znając życie nic o mnie nie wspomniał...
-Powiedział bym ciebie zaprosiła.
Tak wiem kłamałam ,ale nie zawsze powienno się być szczerym ,a do tego chciałam ją dowartościować.
-Naprawdę?-teraz na jej twarzy zagościło podniecenie.
-Mhm...ale będziemy musiały z ciebie zrobić mega laskę.
Spojrzała na mnie z irytacją.
-Sorry to nie tak miało zabrzmieć.-zaśmiałam się cicho.
-Szczera przyjaciółka to skarb.-ona też się roześmiałam.
-Nie gadać!-nauczyciel spojrzał na nas lodowatym wzrokiem.Reszta lekcji upłynęła dość szybko.
Ostatnia była matematyka.
Strasznie się denerwowałam przed spotkaniem z Damonem...przez całą lekcje tylko o tym myślałam.
Czułam się jakbym czekała na wyrok śmierci.-Zróbcie na jutro zadanie 4 ze strony 67.-były to ostatnie słowa nauczycielki przed dzwonkiem.
Wzięłam trzy wdechy i wyszłam z klasy.